Po przebudzeniu o 1.00 czytałem „Gazetę lekarską” wydawaną przez Naczelną Izbę Lekarską, gdzie nie ma żadnego listu normalnego lekarza, a podobnie jest z wydawnictwem Okręgowych Izb Lekarskich.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie odważy się skrytykować tych „Prezesówek”, gdzie koledzy wzajemnie się chwalą i odznaczają (Meritus Pro Medicis) oraz rozgłaszają odniesione „sukcesy” (w „Gali Stu” prymusem okazał się kolega Konstanty Radziwiłł...ciężko chory na władzę).
„Sami swoi” wytworzyli wokół siebie aurę prawie świętości...jaką kiedyś miała Partia, a na tych stanowiskach jest jak w KC („ile kto chce”). Prof. Jan Hartman słusznie określił tą instytucję Izbą Pychy!
Później opracowywałem dziennik do 5.00 i w wielkiej wichurze pojechałem na pierwszą Mszę św. o 6.30. W serce wpadły słowa pieśni i psalmu 23/22 „Pan mym Pasterzem, nie brak mi niczego”, a w Ew. Mt 16, 13-19 Pan Jezus zapytał:
<<Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?>>
<<Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków>>.
<<Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego>>...powiedział Piotr!
Dzisiaj trwa szał związany z agentem Bolkiem, a na działalność Lecha Wałęsy trzeba spojrzeć od Boga, bo on był tylko narzędziem w wyzwalaniu naszej ojczyzny spod potęgi Rosji. Najgorszy pokój jest lepszy od wojny...widzimy to dzisiaj na Ukrainie, a szczególnie w Syrii.
Pamiętam dzień, gdy opuścili nas okupanci sowieccy z drugą armią świata, bo w drodze do przychodni płakałem, a łzy leciały na ziemię! Wałęsa upił Jelcyna („przypadli sobie do gustu”), a ten pozwolił nam wejść do NATO. Po jego powrocie do Moskwy próbowano wszystko odkręcić...
Wyraźnie widziałem klarowanie się intencji modlitewnej dnia, ale zadziwienie dopiero było przede mną, bo postanowiłem, że pójdę w intencji Lecha Wałęsy na Mszę św. o 17.00. To dzień także za mnie, ponieważ utytułowali lekarze z Izby Pychy już 8 lat tolerują psychuszkę z zawieszeniem mi pwzl!
Miałem nadzieję, że spotka się ze mną nowy Sekretarz Naczelnej Rady Lekarskiej, ale przysłał pismo, które mówi o moich prawach, a to już nudna dla mnie manipulacja. Nawet jednym słowem nie odniósł się do zarzutów i ominął moją prośbę o osobisty kontakt (10 minut).
Przed Eucharystią jak zwykle padłem na dwa kolana i przeżegnałem się, a po słowach kapłana: „Ciało Chrystusa” schyliłem głowę i powiedziałem cicho, ale z głębi serca „Amen”.
Kapłan prowokacyjnie trzymał św. Hostię i nie podawał mi w oczekiwaniu na powtórzenie przeze mnie głośnego „Amen”, bo przed dwoma dniami - w podobnej sytuacji - „pouczył mnie”! Powiedziałem: „co ksiądz robi?...tak nie można!” i odszedłem.
Poczułem się jak po ataku szatana, bo tylko on dysponuje taką nadprzyrodzoną nienawiścią do czcicieli Eucharystii oraz demonicznym sprytem. Ten „spryt” kapłan ćwiczył od dawna na naszej s. organistce. Widziałem wielokrotnie jak mówił do klęczącej, a w tym czasie dawał jej swoje demoniczne uwagi!
Po Mszy św. w jego obecności powiedziałem do proboszcza, który nic nie widział, że: nasz Kościół święty to Eucharystia, gdyby nie ten Cud Ostatni to modliłbym się w domu. Nawet kapłani nie wiedzą w jakim Misterium uczestniczymy, bo w czasie Mszy św. Zbawiciel umiera dalej na krzyżu jako Baranek Ofiarny.
Dalej stwierdziłem, że mam wielką łaskę Boga (mistyka Eucharystyczna), a w momencie, gdy Pan Jezus ma zjednoczyć się z moją duszą ksiądz daje mi pouczenia...profanując ten Najświętszy Akt na ziemi!
Dodałem jeszcze, że moje klękanie przed Eucharystią wynika z potrzeby uniżenia i czci dla Pana Jezusa w Eucharystii...nie czynię tego dla ludzi („aktorstwa” wg jednego kolegi lekarza). Przyniosę i pokażę zdjęcie Hindusa, który w tym momencie trzyma twarz w dłoniach, a JP II czeka z Ciałem Zbawiciela!
Kapłan wpadł w szał i krzyczał, że „muszę się leczyć, a ten lekarz miał rację, że to jest aktorstwo”. Na to nie reagowałem, a ks. proboszcz był zszokowany i dziwił się, gdy zgłaszałem jego uchybienia dotyczące kultu Eucharystii.
Wcześniej prosiłem Boga, aby został zabrany z naszej parafii i sprawa chyba dojrzewa, bo już jest u nas 5 lat, a mamy na terenie parafii 8 kapłanów!
Całą modlitwę odmówiłem następnego dnia i byłem także wieczorem na Mszy św. za b. prezydenta Lecha Wałęsę z intencją pasującą za niego, bo dotyczyła: ”zaciętych w uporze”! APEL