Po wczorajszym demonicznym ataku nie mogłem dojść do siebie, a szczególnie bolesne było to, że dokonał go kapłan naszego Kościoła świętego. Przeciętny parafianin może odwrócić się od Boga...i to raz na zawsze, a tak stało się z kolegą lekarzem.

    W drodze do domu wołałem „w Imię Boga, Syna i Ducha Świętego idź precz szatanie”, bo wprost czułem przy sobie obecność Bestii. Wyświęciłem mieszkanie, przeżegnałem zdjęciem z Monstrancją trzymaną przez o. Bashoborę oraz wizerunkiem św. Michała Archanioła.

    Nawet kapłani nic nie wiedzą o tzw. opętaniu intelektualnym, które jest b. trudno stwierdzić, ponieważ taka osoba zachowuje się normalnie, ale ma wielką moc w czynieniu zła.

   Działanie szatana jest przemilczane, a nawet negowane w naszej codzienności i to szczególnie w środowisku osób konsekrowanych lub poświęcających swoje życie walce duchowej. Opętany intelektualnie uważa, że postępuje słusznie, a jego "wyczynów" nie zauważy nawet najlepszy duszpasterz, bo przyjmują  postać "dobra".

    Na tej zasadzie wycięto we w świątyniach balustrady, gdzie klękało się podczas przyjmowania Ciała Pana Jezusa, a nawet przeniesiono Tabernakula do bocznych naw pod pozorem potrzebnej ciszy...tam, gdzie przebywa Bóg.

     Na tą sytuację zapatrzyłem się w Twarz Zbawiciela z Całunu, a z Jego Świętych Oczu płynęła „szczególna czułość”, bo doznałem cierpienia z powodu czci Pana Jezusa Eucharystycznego. Nigdy nie słyszałem uwag o niegodnym podchodzenie wiernych do Komunii św. (jak po bułki w sklepie)...z czapką w ręku lub ręką w kieszeni!

     Pan Jezus potwierdził uczucie mojego serca: „Godzicie Prawdę z Kłamstwem, ponosicie winę za bluźnierstwo...* Tak, bo wielu przeszkadza Święta Obecność Zbawiciela w Tabernakulum i ustanowiono - bez pytania o pozwolenie Pana Jezusa - ludzkie prawo...przepędzając Świętego Świętych z Jego Tronu! Zaczyna się czas Ducha Buntu (Antychrysta), którego znakiem tych dni jest ohyda ziejąca pustką. Dojdzie do skasowania Stałej Ofiary.       

     Zerwałem się na Mszę św. o 7.00 i w wielkim bólu odmawiałem moją modlitwę w intencji wczorajszego dnia...chwiejąc się na nogach, bo w uniesieniu modlitewnym „umieram” i tracę ciało. To zarazem słodycz krzyża Pana Jezusa, a tego nie można przekazać naszym językiem.

    Na ten moment płynie wezwanie od Boga, które przekazuje mój ulubiony prorok Izajasz (Iz 1, 10. 16-20): „Obmyjcie się, bądźcie czyści. (...) Przestańcie czynić zło”. Bóg obiecuje, że wówczas wybieleją nasze grzechy, a zarazem ostrzega: „Ale jeśli się  z a t n i e c i e  w  oporze, miecz was wytępi”.

   Jak nigdy głośno śpiewałem Ps „Temu, kto prawy, ukażę zbawienie”. Pan Jezus przestrzega dzisiaj przed faryzeizm sług Pana, bo nasza wielkość wyraża się w posłudze.

   Jeden z kapłanów trzymał patenę, a drugi kielich...a ja wołam „Jezu! och Jezu! pęknie mi serce”! Siostra w tym czasie śpiewała: „ja wiem w Kogo ja wierzę”, a Eucharystia lekko pękła na pół. Siedzieliśmy w ciszy, a ja chciałbym, aby trwała wiecznie.

     Wróciłem na Mszę św. o 17.00 i poprosiłem Matkę Bożą, aby wczorajszą Eucharystię, której nie otrzymałem przekazała komuś pragnącemu.

     Po ujawnieniu dokumentów Lecha Wałęsy pasuje za niego ten dzień, bo trwa w głupim uporze i nic nie da noszenie MB Częstochowskiej w klapie jako ozdoby.     

    Ponowiłem pismo do nowego sekretarza Naczelnej Rady Lekarskiej w którym prosiłem o osobiste spotkanie, bo widzę, że koledzy zacięli się w uporze i nie walczą już ze mną, ale z wiarą (krzyżem)!                                                                                                                                          APEL

* „Prawdziwe Życie w Bogu” t. IV str. 254