Tuż po przebudzeniu myśli uciekły do pierwszych rodziców, grzechu pierworodnego, wygnania z Raju i „tak” Matki Zbawiciela z otwarciem Nieba. Nadszedł koniec zesłania, możemy wracać, ale garstka pragnie zbawienia. Jakby na znak dzisiaj Bóg wyprowadzi naród wybrany z Egiptu, a Mojżesz laską rozdzieli morze. 

    Z trudem pojechałem na Mszę św. o 7.30. Miałem zamiar zawrócić, bo spotkałem moich opiekunów, ale przypomniała się spowiedź w ich intencji i pozostałem. Przez cześć Mszy św. w myślach byłem na spotkaniu wyborczym z posłem PO, któremu mówiłem prawdę i skarżyłem się na swój los.

    To ewidentne kuszenie, bo właśnie czekam na pisma urzędowe z instytucji, które są powołane do bronienia obywateli. Jednak sądy ziemskie są nierychliwe i nie mają nic wspólnego ze sprawiedliwością. Na ten moment przyjdą dwa pisma. W tej samej sprawa zapadły dwie różne decyzje. Kabaret trwa... 

    Przypominają się czytane z niedzieli: „Panie, /../ Podstawą Twojej sprawiedliwości jest Twoja potęga, /../ Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, /../”. Mdr. 12, 13. 16-19

    Nie docierały czytania. Kapłan podał mi dużą św. Hostię, która całkowicie odmieniła moje skołowane serce. Wracałem do domu śpiewając: „Pan jest mocą Swojego ludu, moją mocą jest Pan”.

    Moc Boża kojarzy się z cudami, ale ta moc rodzi się w słabości: w przyjmowaniu niezasłużonego cierpienia i przebaczaniu, a także modleniu się za prześladowców. To naprawdę bardzo trudne i nie poradzisz sobie sam. To wszystko dla mnie jasne i musiałbym długo tłumaczyć poszukującym, a mądry tego nie pojmie, bo uważa, że trzeba kochać najbliższych i dobrych. Właśnie „patrzy” ks. Jerzy Popiełuszko. 

    O godzinie 15.00 Pan Jezus mówił do s. Faustyny: „Czego się boisz? Nie bój się?”. Nawet ja, wiedzący, że Bóg Jest na co dzień nie mam świadomości Jego mocy. Nic nie musimy robić we własnej obronie. Wystarczy, że oddamy się w opieką Bogu naszemu i pogodzimy z Jego wolą. Bóg może odmienić każdego: najbardziej zaciekły sędzia czy sąsiad w sekundzie zmięknie w sercu.

    Na ten moment czytam o wyprawie morskiej św. Pawła przed którym w nocy pojawił się Anioł Boga i powiedział >>Nie lękaj się Pawle, ty musisz stanąć przed Cezarem /../”. Dz 27, 24

    Później sam to przekaże wystraszonej załodze, bo zawierzył Bogu. Jakże podobne są serca sług Pana Jezusa, a św. Paweł jest moim profesorem. Łzy zalały oczy, bo wprost czuję jego obecność, a to środek ciemnej nocy.

    Dopiero na Mszy św. wieczornej ujrzałem duchowość dnia i to, że  Bóg właśnie pokazuje Swoją moc, a wprost trudno uwierzyć w cud wyprowadzenia całego narodu z Egiptu.

    „Śpiewajmy Panu, który moc okazał /../ spiętrzyły się wody,/../ żywioły płynne stanęły jak wały, w pośrodku morza zakrzepły przepaści. /../ Prawicę swą wyciągnąłeś  i pożarła ich ziemia. /../ Wprowadziłeś swój lud i osadziłeś na górze Twego dziedzictwa, /../”.  Wj 15, 8-10. 12. 17

    Po Komunii św. wieczornej pokój zalał serce i duszę, a słodycz usta. Wprost chciałem wszystkich objąć, mówić o Bogu i pocieszać. Siostra zaśpiewała: „Niechaj z mami będzie Pan, Alleluja. Niech obroną będzie Pan, Alleluja” potwierdzając odczytaną już intencję.                   APEL