Dlaczego duszo moja jesteś p r z y g n ę b i o n a?  Ps 42         

    Dopiero dzisiaj moją dusze zalało przygnębienie związane z tragedią narodu. Nie mogę pojąć beztroski w łamaniu wszelkich przepisów oraz dziecinady przywódców! Dlaczego nie korzysta się z ochrony Wojsk Niebieskich i nie szuka zawierzania w Opatrzności Bożej? Tak właśnie żyją Izraelici, którzy porzucili Boga i liczą tylko na własne siły.

    Polacy wiedzą, że mają Ojca Prawdziwego i nie proszą Go o opiekę!  Świątynię Opatrzności Bożej buduje się jak remizę na wsi. Teraz przypomniano sobie, bo trzeba gdzieś pochować prezydenta. Na pewno zacznie się dyskusja, które miejsce godniejsze.

    Ja jestem pogodny i nigdy nie mam poczucia przygnębienia, ale dzisiaj Pan ukazuje mi „smutek wielu, który wynika z głupiej śmierci. Nie ma nic gorszego jak głupio umrzeć. Pilota mogła zgubić  ambicja. Dobrzy ludzie też mają różne wady. Nasz prezydent nie był punktualny...często samolot rządowy grzał silniki w oczekiwaniu na świtę.

   Na Mszy św. porannej przeoczyłem czytania, bo serce zalewały różne sprawy. Eucharystia sprawiła zjednanie z Panem Jezusem, pokój i pragnienie „bycia razem”, ale w domu czekała na mnie niespodzianka...wspólne śniadanie.

    Ja nie nadaję się w takich momentach do życia. Tego nie pojmie człowiek cielesny, a na pewno nie uszanuje kochająca żona. To dwóch ludzi z dwóch światów. To Dominik „należący do Pana” i pragnący właśnie kontemplacji, ciszy i kojącego słabe ciało snu. Sen ciała z duszą ukojoną przez Boga to wypoczynek, którego nigdzie nie kupisz. Jak Ci to przekazać?

    Na ten moment Pan dał mi karteczkę z przeżyciami, które zapisałem 12.05.2008r w święto MB Kościoła. Wówczas miałem podobne pragnienie po zjednaniu z Panem Jezusem i stałem się niezdolny do pracy. Pokój i słodycz zalały serce, a duszę ukojenie i pragnienie ciszy.

    Jakże potrzebne są  e r e m y (pustelnie), gdzie mógłbyś w skromnych warunkach spędzić czas Panem. W takich chwilach nie ma świata, bo widzisz jak mało nam potrzeba; cisza, milczenie + Pan i ja...serce w Sercu Boga! Słodycz zalała usta...„Jezu! Jezu!!”, a jeszcze przed chwilką byłem normalny; gadałem i żartowałem.

    „Panie Jezu! dlaczego właśnie mnie wybrałeś do ukazania tego wszystkiego? do takiego cierpienia? ...cierpienia z miłości do Ciebie...cierpienia z powodu ujrzenia tego świata. Dlaczego ukazałeś mi to wszystko? Dlaczego odkryłeś przede mną Tajemnice  Królestwa Bożego. Napłynął obraz Apostołów, którzy poszli po zawołaniu „chodź ze Mną”...wystarczyło tylko jedno słowo!” 

   Wróćmy do „tu i teraz”. Zjednanie z Panem Jezusem i świat; sute śniadanie, fałszywa telewizja pokazująca „jedność narodu”. Przecież tyle lat nas zabijali w różny sposób. Teraz „nie zawłaszczają państwa”, bo trzeba obsadzić wolne stanowiska.

    Zrozum serce kochającego ojczyznę, bo dwa kroki są do skasowania IPN-u i do powrotu zbrodniarzy. Większość nie rozumie tego nieszczęścia i wiernie służy stworzeniu, a przez to nie może wrócić do Boga. Dobrze, że nie podchodzą do Komunii Świętej.

    Wszystko wyjaśni Msza Święta, bo właśnie wołamy głośno do Boga razem z Piotrem i Janem; „Dlaczego burzą się narody i ludy knują rzeczy próżne? (...) spójrz Panie, na ich groźby i daj sługom Twoim głosić słowo Twoje (...)”. Dz 4, 23-31

   Teraz, gdy to piszę (3.00) dreszcz przepłynął przez moje ciało. Skończyłem, a z Jasnej Góry - sprzed obrazu Królowej Polski - zakonnik błogosławi mnie trzy razy krzyżem Pana Jezusa. Jak Bóg to układa? Nie chciało mi się wstać, ale Anioł krzyknął; „później nie zapiszesz!” Taka prawda, bo  nie mogę usiąść i nadrobić zapisu.

    Ta doba duchowa skończy się w środę wieczorem, bo w drodze na nabożeństwo popłynie moja modlitwa, a po Eucharystii duszę zaleje przygnębienie. To straszne uczucie. Nagle nie ma mnie jako osoby, jestem niezdolny do myślenia i żadnego działania. To nie jest smutek, osamotnienie, a nawet poczucie beznadziejności i bezsensu życia...to wprost „brak człowieka” (w sensie posiadania ciała).

    Żadnym opisem nie mogę tego przekazać. Pomyślałem o równowadze ducha. Na jednym końcu pogoda, a na drugim przygnębienie. To równia pochyła. Znalazłem się na dnie utraty pogody ducha. W tym stanie chory może popełnić samobójstwo. Ja zapragnąłem połączyć się z Panem Jezusem, a ukoić może tylko modlitwa. Skąd psychologia bierze opisy takich stanów? Zobaczmy co piszą?

     „Psychologia lekarska” PZWL 1983  Marek Jarosz. „Przygnębienie jest reakcją zbliżoną do apatii, która ogarnia człowieka w następstwie doznania przykrego zawodu. Wraz z obniżeniem nastroju dochodzi do pewnego zwolnienia toku myślenia, niemożność podjęcia dobrej decyzji. Przygnębiony unika ludzi i szuka spokoju”.

    To uczucie miałem dzisiaj - w ramach intencji - wlane w duszę, abym współcierpiał z podobnymi i wołał do Boga w takim stanie. To wielkie cierpienie...nawet zgubiłem się w modlitwie, podczas zawołań Pana Jezusa na krzyżu.  

                                                                                                                      APEL