Wczoraj w „Gw” czytałem art. Karoliny Kopocz „Opowieść o miłości”. To zapis wspomnień miłośniczki...butelki. Po przebudzeniu nie mogłem ponownie zasnąć i pojawiły się wyrzuty sumienia, bo wrócił podobny czas u mnie.  Zwierzęta nie mają tego cierpienia.

    W tym momencie Stanisław Michalkiewicz słusznie pyta czy ateiści mają sumienie, ponieważ domagają się jego wolności. Wg światopoglądu materialistycznego „dusza” i „sumienie”  to tylko hipostazy czyli „chwilowe stężenia związków chemicznych w korze mózgowej” zależne od diety.

    Żarty żartami, ale ludzi pozbawieni łaski są oddaleni od Boga i żyją wg ciała, a wielu gorzej od zwierząt...zabijają dla zabijania (zwierzę tylko wg instynktu).

    Około 5 minut trwało wahanie czy wyjść na Mszę św., a w drętwocie duchowej szatan natychmiast podsuwał...”pozostanę w domu i prześpię się”. Pomyślałem, że moje pójście do kościoła w niechęci będzie miało większą moc przy przekazaniu tego nabożeństwa za dusze bliskich cierpiące w Czyśćcu.

    Prawidłowa decyzja sprawiła, że pani z kiosku podarowała mi zostawione przez kogoś „Wysokie obcasy”, gdzie był art. „Bez przeszłości” o Magdalenie Mierzwińskiej, która w wieku 22 lat całkowicie straciła pamięć (upadek na głowę w łazience).

    W drodze do kościoła wołałem w mojej modlitwie: „Pan Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem” oraz „Pan Jezus obnażony na Golgocie”, które powtarzałem 10 razy. Skuliłem się, łzy zalały oczy, a serce chciało pęknąć, bo znalazłem się na Golgocie z obnażonym Panem Jezusem.

    To tzw. modlitwa zjednoczenia w cierpieniu z Panem Jezusem, a zarazem ukojenia, które sprawiały powtarzane zawołania do Boga: „Panie Jezus! obejm ich i zmiłuj się nad nimi. Matko Miłosierdzia módl się nad nimi! Ojcze przebacz im”.     

    Od ołtarza płynie trudny przekaz z Apokalipsy św. Jana dotyczący Kościołów, ale niektóre słowa wpadają w moje serce: „ znam twoje czyny, że żyjesz, a jesteś umarły /../ ani zimny, ani gorący nie jesteś /../ jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi. /../ Oto stoję u drzwi i kołaczę /../”...

    Po Komunii św. serce zaznało pocieszenia i tak wróciłem do świata. W domu zacząłem grać na akordeonie: „Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory go gniewu i bardzo cierpliwy”. Bóg nie jest pamiętliwy, nie karze nas wg naszych grzechów i nie odpłaca nam wg naszych win. Łzy zalały oczy.

    Nie mogłem dojść do siebie, a Pan dał do ręki karteczkę sprzed  25 lat, gdzie trafiłem na moje pytania:co  oznacza „pracować nad sobą”?...czy to „praca” nad swoim sumieniem? Nie można dopuścić do wystąpienia zakłamania wewnętrznego.     

    W magazynie świątecznym „Gw” z 10.11.2012 trafiłem na wywiad ze Zbigniewem Mikołejką („Wolne pytania wolnych ludzi”), którego męczyła Aleksandra Klich. To typowy przykład ateisty, który widząc zbliżający się koniec ogląda się wstecz i przykłada rękę do pługa (jeździ po szkołach, lata po mass-mediach i głosi swoje mądrości).

    Nie spodobał mi się tytuł artykułu, bo człowiek oderwany od Boga jest zniewolony. Wolność Prawdziwą uzyskujemy po oddaniu swojej woli Bogu: "bądź Wola Twoja”. Nie tracimy jej nawet przykuci do ściany.    

    Wreszcie padły interesujące mnie pytania: Skąd przyszedłem? Po co jestem?  Dokąd idę? Dlaczego od stuleci ciągle pytamy o to samo? Czy jest Bóg?

    Profesor schował się i uciekł do swojego starzenia się, że...jego czas się kurczy, a on w szczeniackim buncie szuka nadziei! Bąknął coś o braterskiej wspólnocie żyjącej podobnymi nadziejami i trwogami - w których jest cierpienie, przemijanie i śmierć.

    Przyznał też, że jesteśmy bezradni wobec pytań o Istnienie Boga, początek naszego bytu i naszą śmierć, a w jego wywodach zaleciało zapachem prochu ziemskiego. To duchowa makulatura i wprost nasuwają się słowa piosenki: "ja wiem w Kogo ja wierzę"...                

                                                                                                                             APEL