Zerwałem się na nabożeństwo o 7.00 i pod garażem spotkałem znajomą, której powiedziałem, że już nigdy jej nie zaproszę na codzienną Mszę św.! Nie drgnęła po kilku poprzednich, a zna mnie od przybycia do tego miasta.

     Na koniec ostrzegłem ją, że po śmierci nie będzie mogła powiedzieć: nie widziałem! Nie ma śmierci, bo tylko odrzucamy ciało. Wszystko zrozumie, ale będzie za późno.

     Wielka szkoda, bo ludzie nie widzą galopującego czasu, a ja dodatkowo cierpię, gdy biegnę na spotkanie ze Zbawicielem, a muszę spotykać tych braci, wiernych, ale władzy ludowej. Raz oddasz im swoją wolną wolę i musisz służyć do końca. Tak omamili całe bloki, bo nadal Bóg Ojciec i nasza wiara jest traktowana jako główny wróg.

     Po drodze do kościoła zapraszałem jeszcze trzy znajome panie, które z przejęciem przekazywały sobie „ważną sprawę”, a samo ich siedzenie sprzyja grzeszeniu.

    Prorok Jeremiasz wołał od Boga: «Słuchajcie głosu mojego (...) Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę (...) Powiesz im (...), ale cię nie usłuchają; będziesz wołał do nich, lecz nie dadzą ci odpowiedzi.”... Jr 7, 23-28

    Sam widzisz, że to wszystko już było, a ja przez tyle lat dawania świadectwa wiary nie mam żadnych sukcesów. „Prorok” jest niemile widziany tam, gdzie go znają. Pan Jezus miał wielkich przeciwników, mądrych i znających Pismo i Prawo.

    Wokół czynił cuda i wyrzucał złe duchy, a oni „chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. (...), a jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże”.  Łk 11, 14-23

    Na Mszy św. nie miałem większych przeżyć, ponieważ  czekał mnie kosztowny przegląd samochodu, ale w słabościach ciała nie słabnie dusza i dlatego wróciłem do Pana wieczorem. Trafiłem na wychodzących ze „szkolenia” neokatechumenów, którzy błędnie głoszą, że w Eucharystii jest obecny Pan Jezus...wg wiary przyjmującego!   

     Po wejściu do kościoła moją duszę zalała wielka radość. To łaska, bo nie mogę tego stanu wywołać samemu. Jak nigdy przykuwają uwagę złote świeczniki, palące się świece, a koi święta cisza. To mogłoby zdarzyć się na jakimś seansie z kadzidełkami, dzwoneczkami i śpiewem mantr, ale wówczas obrzęd skierowałby moją duszę także ku Bogu Ojcu!

    Kapłan mówił, że Bóg jest wśród nas. On każdego kocha i mówi do nas po imieniu. Normalnie nie usłyszysz tych słów, bo trzeba być w moim stanie. To wszystko jest na stronach Biblii, ale dopiero w takim momencie staje się bliskie. Pan Jezus jest przy mnie. Ja potrafię odbierać obecność osoby ludzkiej, a cóż dopiero Bożej, która niesie ze swoją obecnością promieniującą słodycz, pokój i radość.

     „Dziękuję Ci Panie Jezu za możliwość przybycia na ponowną Mszę św. Panie zmiłuj się nad nami. Matko przelej to nabożeństwo na duszę ojca ziemskiego. Pociesz go i obejmij Swoja opieką”.

    Pierwszy podszedłem do Eucharystii, bo nie lubię, gdy Pan Jezus czeka. Wracałem do domu w poczuciu świętości, a radość i pokój falami zalewały duszę.  Gdybym tak mógł dotykać innych i dzielić się moim stanem...niechby poznali obecność Boga w człowieku.

    Napłynęło wielkie pragnienie życia, ale życia dla Pana, dla przekazywania tych niebiańskich doznań, bo nigdzie nie ma aktualnych opisów. Niech nikogo nie dziwi dualizm: pragnienie śmierci jako zysk dla ciała oraz pragnienie życia dla Pana i Jego spraw. Tego nie pojmiesz, bo to „choroba”.

     Idę przez rozświetlone miasto i śpiewam: „serce wielkie nam daj, zdolne objąć świat”. Takie właśnie jest teraz moje serce. „Panie niech Cię błogosławi każdy mój oddech, uderzenie serca i krok. Niech chwali Cię każde otworzenie ust”.

     Tak chciałbym teraz objąć Urbanów i Oleksych, kolegów psychiatrów, wszystkich mądrych i pustych duchowo. To sprawia wszechogarniająca miłość Boga naszego i Pana Jezusa.

    „Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem (...) Przyjdźcie, uwielbiajmy Go, padając na twarze (...) zegnijmy kolana przed Panem, albowiem On jest naszym Bogiem”... Ps 95, 1-2.6-9

                                                                                                                                APEL