W śnie znalazłem się z kapłanem wśród nieogarnionej masy chorych leżących na noszach i potrzebujących pomocy. Spotkamy się później, bo czeka nas wizyta duszpasterska. 

    Wyszedłem na Mszę św. a myśli uciekły do księży z parafii po których mam wyjechać. Serce zalało poczucie, że będę wiózł cudotwórców, którzy nie mają tej świadomości. Prawie chciało mi się płakać, bo znalazłem się w Wieczerniku.

    W nocy czytałem wizję Marii Valtorty o Ostatniej Wieczerzy, gdzie  Pan Jezus obmywał nogi Swoim uczniom. Piotr opierał się i powiedział, że prędzej da sobie uciąć głowę, a Judasz odruchowo cofnął nogę, która uderzyła twarz Zbawiciela.

    Po późniejszym podzieleniu przez Pana Jezusa chleba - jako pokarmu duchowego - wszyscy na zmianę śpiewali psalmy...każdy miał swój wers, później razem i tak na zmianę. Dlaczego ktoś nie zrobi filmu na podstawie tych relacji? Wciąż tkwimy w swoich ludzkich ograniczeniach...   

    A wówczas naprawdę „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. /../ Nikt z nich nie cierpiał niedostatku /../”. Dz 4

    Po przyjęciu Eucharystii starałem się utrzymać w ustach ten skarb. Pozostałem w pustym kościele i zacząłem modlitwę za poprzedni dzień.  

    Dzisiaj Pan Jezus powiedział, że „trzeba wam się powtórnie narodzić”, ale tego nie zrozumie człowiek bez łaski, która mnie spotkała. Nie ma żadnej łączności pomiędzy człowiekiem cielesnym, a tym, który  zostanie zawołany przez Boga...narodzonym z Ducha. J 3, 7-15 

    Żona zrobiła piękny poczęstunek, a ja miałem możliwość dania świadectwa wiary. Wskazałem na wcielanie się „dorosłej” duszy w momencie zapłodnienia, która jest wiecznie młoda. Dlatego ludzie starzy i zdrowi są w wielkim niebezpieczeństwie, bo nie mają poczucia przepływającego czasu.

    Święta dusza sprawia, że już dzieci dysponują Mądrością Bożą.

- Gdzie mieszka Pan Bóg? zapytał wnuczek.

- Nikt nie odpowie, bo każdy myśli o Niebie, a to Tabernakulum...

    Mówiłem też o cudzie Eucharystii, który czynią kapłani i trzeba od tej funkcji oddzielić ich osobowość. To tak jakby ktoś mieszał dziwactwa np. kardiochirurga z jego "złotą rączką". Wskazałem na potrzebę zapraszania na codzienną Mszę św. oraz o klękaniu przed przyjęciem św. Hostii.

    W środku nocy przebudził mnie ból wieńcowy i trzymał kilkanaście minut. Zawołałem do Anioła Stróża, bo nie pasuje mi szpital, a nie czuję, że już mam umrzeć. Puściło...

    To sprawiło, że zapaliłem światło i czytałem słowa Pana Jezusa o Eucharystii:   

    <<Wystarczyło jedno moje pragnienie, aby Ojciec pozwolił Synowi dać się na pokarm człowiekowi. Przez to, co się wydarzyło obecnie, został uwielbiony Syn Człowieczy, bo jest świadectwem mocy cud, który możliwy tylko dla przyjaciół Boga. Im większy jest cud, tym pewniejsza i głębsza jest ta Boża przyjaźń.

    To jest cud, który - ze względu na swoją formę, trwałość, naturę, ze względu na swój zasięg i granice do których dochodzi - jest najpotężniejszy, jaki może istnieć.

    Mówię wam to: tak jest potężny, nadprzyrodzony, niepojęty dla człowieka pysznego, że tylko niewielu go pojmie tak, jak ma być rozumiany /../”... *

    Dzisiaj, gdy to zapisałem kapłan na wieczornej Mszy św. powtórzył moje słowa i powiedział do ludu, że za chwilkę wszyscy będziemy świadkami cudu, a w Ewangelii były słowa o cudownym rozmnożeniu chleba na pustyni.  

    Wszystkie znaki widzialne są wielką łaską Boga dla niewiernych Tomaszów (Sokółka, Lanciano), ale mnie to jest niepotrzebne...

    To dzień za garstkę widzących ostatni Cud Stwórcy. Łzy zalały oczy, bo dzięki łasce Pana Jezusa jestem wśród takich (mistyka eucharystyczna)...                                                                             

                                                                                                                 APEL

* „Poemat Boga-Człowieka” Maria Valtorta ks. 6  „Ostatnia Wieczerza”.