Człowiek z łaską wiary jest pełen zawierzenia Bogu i nie grzeszy smętkami. Szczególnie groźne jest zniechęcenie, które w nasze serca wpuszcza szatan. Zwykły człowiek zezłości się na Boga, ale wielu może upaść i nawet odstąpić od kościoła. 

    Wczoraj Pan Jezu objawił się św. Janowi: "Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni, i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani". Wszedł także przez zamknięte drzwi i pokazał przestraszonym uczniom Swoje ręce i bok: "Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam". 

    W nocy czytałem wizję Marii Valtorty z Ostatniej Wieczerzy w której Pan Jezus z apostołami śpiewał psalmy. Każdy intonował wers, a później wszyscy powtarzali pewne fragmenty i tak na zmianę. Łzy zalały oczy...    

    Niewiele trzeba, aby dodać otuchy innemu. Oto kilka przykładów, które Pan „zorganizował” na czas tej intencji:

1. Pacjent bierze regularnie leki od nadciśnienia, a ono wyskakuje! To człowiek małej wiary, przestraszony śmiercią. Powiedziałem mu, że nadciśnienie ma cztery okresy: w pierwszym pojawia się i dlatego kontrolujemy u zdrowych, w drugim raczej jest, w trzecim jest i są wyskoki (mimo leczenia), w czwartym zawsze jest wysokie. To wszystko jest rozciągnięte w czasie.  

2. Spotkałem dwie wdowy, które zamiast do kościoła chodzą codziennie na groby zmarłych mężów. Wyjaśniłem im, że zmarli potrzebują wsparcia, ale duchowego (Msze św.). Pocieszenia nie daje dusza zmarłego, ale Pan Jezus.

3. Trafiłem na pacjenta, któremu usunięto krtań i bardzo to przeżywał. Mówiłem mu o jego cierpieniu, które w skali ogólnej jest niewielkie. Poprosiłem, aby ofiarował wszystko na ręce Matki Bożej. Napisałem mu jak ma to „powiedzieć” w myślach. Dziękował, a mnie zaskoczyło jego zbliżenie do Boga.   

    Ja nie znam uczucia zniechęcenia, ale Bóg dał mi dzisiaj próbkę tej strasznej broni szatana. Stało się to nagle, bo przestał zapalać dwukrotnie reperowany piecyk gazowy. W ataku złego pojawia się ucisk w okolicy splotu słonecznego, może wystąpić ból wieńcowy (stąd nagłe zawały i zgony). 

    Kręciłem się bez celu, napadło mnie niepohamowane pragnienie, którego nie mogłem ugasić oraz złość na zapracowaną żonę, która przygotowywała poczęstunek dla kapłanów po kolędzie. W tym stanie: "nie pójdę na Mszę św."!

     W „Ex. reporterów” pokazano chłopczyka z rodzicami: ojciec zachorował na rdzeniowy zanik mięśni, a matka już cierpiała z powodu SM. Chłopczyk stał się całą podporą i cierpiał tylko z tego powodu, że nie mógł iść z ojcem na spacer i bawić się z kolegami.

     Po programie zalano ich pomocą: ludzie spłacili zadłużenie ich mieszkania, byli na wczasach rehabilitacyjnych, a chłopczykowi podarowano rower i zaoferowano naukę angielskiego. Ojciec płakał...

    Mnie dzisiaj pocieszył sen w którym pod „moim” krzyżem ujrzałem 3 wielkie amfory (nie wiem jaka jest ich symbolika). Złość ustąpiła, a na Mszy św. Pan Jezus w Eucharystii dał prawdziwą otuchę.  

    Przysłano też zawiadomienie, że moja sprawa (bój o krzyż) dotarła do parlamentarnego zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji Polski...

                                                                                                                                     APEL