Pan Bóg zalewa mnie morzem łask. Dzieciątko nie potrafi wyrazić miłości dobrego tatusia ziemskiego, a ja mojego zanurzenia w Boga, bo jak opisać ciepły promyk z Nieba przelatujący przez serce? 

    Obudzono mnie na „Anioł Pański” i razem z dzwonami kościelnymi odmówiłem tą modlitwę oraz „pod Twą obronę Ojcze na niebie grono Twych dzieci swój powierza los”. Tak właśnie wypowiedziała się intencja dnia wczorajszego.

    Człowiek normalny, a szczególnie emeryt w poniedziałek o tej porze smacznie śpi, a później biegnie po chleb i mleko. Ja zerwałem się na spotkanie z Panem Jezusem, Chlebem Życia...

    Dzisiaj będzie posiedzenie Sejmu RP, a ja dalej zagrażam bezpieczeństwu państwa ludowego. Przykro mi, bo zniewoleni bracia ziemscy-katolicy już czuwają: ten jedzie, ten przechodzi, a tamten ma nos przy szybie...jest też grzebiący w pojemniku, bo właśnie wyrzuciłem śmieci z niszczarki, aby moich kartek nie czytał ktoś znajomy.

    Dlaczego psychiatrzy nie opisali jeszcze choroby wynikającej z uzależnienia od śledzenia i donoszenia? Wielu z nich cierpi też na to chorzenie i wstydzi się przyznać. Myślałem, że problem rozwiąże wyszukiwarka, ale "nie nada"...

    W kościele trwały rozproszenia, bo zły podsunął mi „sprawę zawodową”.  Dobrze, że prosiłem Pana Jezusa, aby był ze mną w zeszłym  tygodniu, bo zły chciał mnie zamęczyć przygotowywaniem się do spotkania z kolegami broniącymi założenia, że wiara w Boga to choroba. Bestia wiedziała, że posiedzenie będzie odwołane.

    Nie dotarły czytania, jakby mnie tu nie było. „Przepraszam Panie za te myśli, bo nim się zorientuję już jestem daleko od Ciebie! Panie weź w opiekę moją rodzinę. Matko Najświętsza bądź z nami”.

    Idę w kolejce do św. Hostii, a w serce wpadają słowa szafarza: „Ciało Chrystusa”...”Ciało Chrystusa”. Zawołałem do Pana Jezusa, aby był dzisiaj z nami. Napłynęła myśl, aby przyjechać do domu z Komunią świętą. Udało się...w domu padłem na kolana, przeżegnałem się i podziękowałem za tą łaskę.  

   Dzisiaj miałem kontrolna wizytę u kolegi. Nie mogę opisać intymnego problemu, bo jeszcze żyję. Z radości uzdrowionego obiecałem koledze, że pomodlę się za niego. Przypomniał się film „Za kratkami”, gdzie doszło do cudownego uwolnienia więźnia. Pobił w swojej obronie strażnika i poprosił Boga  o pomoc, bo jego życie było zagrożone. Po uwolnieniu były łzy radości, powitanie z rodziną, ale nie padło słowo podziękowania Bogu.

    Wieczorem wahałem się czy iść na ponowną Mszę św., ale napłynęło słowo: dziękczynienie! Poszedłem w intencji kolegi i poprosiłem Matkę Najśw., aby objęła go i poprowadziła. Dlaczego ludzie nie widzą otrzymanej pomocy od Boga? Dlaczego brak w nas wdzięczności?

    Na ten moment Pan Jezus mówi o potrzebie bycia wdzięcznym Bogu i to nie słowami, ale czynami. „Przytulam cię do Mnie, aby dać ci odczuć, że jest Ktoś, kto cię kocha. Z tych rąk zstępują kary, a także pieszczoty /../”...*     

                                                                                                                                            APEL

* „Poemat Boga-Człowieka” k.4 c.3 str. 168