Przeciętny człowiek uważa, że nasz los to ciemna tajemnica, którą chciałby poznać i z tego powodu biegnie do wróżki w poszukiwaniu "prawdy"...wprost od szatana. Nigdy nie wspomni się tam o naszej duchowości, bo chodzi o odciąganie ludzi od Boga.

     Bestia zna naszą ciekawość dotyczącą losu, a  nawet kosmosu. Kolega lekarz-psychiatra Bradford Frank z San Diego w Kalifornii szykuje się do zamieszkania z rodziną w jaskini. To ma uchronić go przed śmiertelną ptasią grypą! 

     Zapytasz o mnie. Ja żyję tylko danym dniem. Celem mojego życia jest zbawienie (powrót do Nieba) i na to muszę sobie zasłużyć. Mój los zabezpiecza Tata i tylko On może go odmienić. Potwierdzają to słowa dzisiejszego psalmu: „Pan podtrzymuje całe moje życie. /../ Oto mi Bóg dopomaga / Pan podtrzymuje me życie”. Ps 54

    Jak nigdy oglądałem film dokumentalny na którym Amerykanin relacjonował pobyt w jakimś strasznym więzieniu („Za kratkami”), gdzie strażnik-sadysta żądał od niego pieniędzy. Odruchowo skatował klawisza i przestraszony - pierwszy raz w życiu - zaczął prosić Boga o wybawienie ze śmiertelnej  opresji.

    W momencie, gdy strażnicy łamali mu palce i chcieli go zabić do pomieszczenia wszedł dyrektor więzienia. Strażnika wyrzucono z pracy, a jego uwolniono. Radość, płacz, powitania rodziny, bo „miał szczęście”. Nie padło słowo podziękowania Bogu. 

     Intencja niby odczytana, ale jak zacząć zapis? W Afganistanie pozostawiono przy drodze noworodka („ładunek wybuchowy”), którego znaleźli polscy żołnierze. Dziecku dano imię „Pola” i zbiera się dla niej ubranka i dary. Nawet ma już rodzinę zastępczą. To wyraźne działanie Opatrzności Bożej. Na ten moment w piśmie „Któż jak Bóg” piszą o interwencjach anielskich.  

    Wczoraj córka Kwaśniewskiego miała ślub w katedrze, a pod naszym kościołem trafiłem na zakończenie takiej uroczystości. Nagle znalazłem się w Kanie Galilejskiej. Wyobraź sobie rozbawione towarzystwo i sytuację gospodarzy, którym na weselu zabrakło wina!

    Każdy, który pił alkohol rozumie, co oznacza brak „trunku” w środku biesiady. Łzy zalały oczy, bo zrozumiałem Matkę Bożą proszącej Syna o pierwszy cud.  Nawet teraz, gdy to zapisuję dreszcz przepływa przez ciało.  

    Tylko Pan Jezus znał przebieg swojego życia ziemskiego: "Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie. /../ Jeśli kto chce być pierwszym, nich będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich". Mk 9, 30-37

    W kazaniu była mowa o tym, że mamy ufać Bogu jak dzieci, bo dziecko jest przykładem bezgranicznego zawierzenia swojego losu.

    Zapamiętaj. Nasze życie ma zakończyć się powrotem do Nieba. Nigdy nie staraj się odkryć jego przebiegu, bo to budzi demony. Bestia podsunie każdemu wizję: „zdrowia, szczęścia i pomyślności”, a to nie ma nic wspólnego z niesieniem krzyża (przyjęciem swoich cierpień) i pragnieniem zostania świętym.

    Ja nie piszę tego dla „mądrych” i szukających ciekawostek, ale dla poszukujących Prawdy, bo dla mnie:

- zdrowie to zdrowie duszy

- pomyślność to bezgrzeszność, a

- szczęście to świętość prowadząca nas do Raju!     

    Nagle zostałem przeniesiony do parafii św. Józefa w Rudzie Śląskiej (transmisja telewizyjna), gdzie przy ołtarzu stała grupa ministrantów ze złożonymi dłońmi. Kapłan powiedział: „zgromadziła nas miłość do Boga oraz Jego Miłość do nas”. 

         Łzy zalały oczy, bo nie przypuszczałem, że stamtąd zostanę pobłogosławiony...                                                                                                                                                                   APEL