Trafiłem na Mszę św. w intencji parafian. Moje serce zalewała wielka pustka i było mi nieprzyjemnie z powodu rozproszeń wpuszczanych przez złego. Pragniesz uczestniczyć w liturgii, ale nie możesz skupić myśli, które dodatkowo zalewa nienawiść.

    Właśnie Pan Bóg mówił: "Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów (...) Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli (...)”. Ez 37 To symboliczne słowa o naszym ponownym narodzeniu, a wstępem do tego jest Sakrament Chrztu, który właśnie był udzielany dwójce niemowlaków.

    Św. Paweł dodał (Rz 8), że: „Ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą”. Natomiast Pan Jezus wskrzesił Łazarza, a uczynił to na oczach przedstawicieli Sanhedrynu, ale nawet to nie przemówiło do zapartych w sercach.

    Przypomniał się dzisiejszy sen w którym ujrzałem kolegę reanimującego pacjentkę u której stwierdziłem ewidentny zgon. Nawet pomyślałem: chyba mu dobrze zapłacili, bo reanimuje zmarłą. Nawet w moich rękach znalazła się portmonetka jej opiekunki z plikiem banknotów. Zdziwiłem się, bo na moich oczach chora przebudziła się i po pewnym czasie ożyła.

    Opisuję te głupoty specjalnie, aby pokazać kontrast z mojego stanu duchowego na tle późniejszego uniesienia po zjednaniu w Eucharystii z Panem Jezusem. Dziwne, bo św. Hostia samoistnie jakby lekko pękła, a to zapowiedź cierpienia, które faktycznie nadejdzie.

    Po Mszy św. pozostałem na spotkaniu modlitewnym z niewiastami z radia Maryja ...przed Najświętszym Sakramentem. To wyjaśniło słuszny atak złego, który liczył na to, że nie posłucham natchnienia i wyjdę z kościoła z całym ludem.

    Nie spodziewałem się tego, że dzisiaj spotka mnie tak wielka łaska, bo zawołania kapłana rozrywały moje serce, a słodycz spływała na duszę od Samego Pana Jezusa. W tym uniesieniu prosiłem Boga o przebudzenie duchowe dla kolegów z Izby Lekarskiej, a dla dusz zmarłych o miłosierdzie.  

    Przykro, bo trwają w zaparciu i niechęci przyznania się do błędu i pojednania. To było pokazane na barykadach w Kijowie, a mamy do czynienia z przebierańcami jak na Krymie (masoni udający katolików) ...stąd ich nienawiść do wiary i krzyża oraz do lekarza chorego „na mistykę”.

    Na koniec otrzymałem błogosławieństwo, a uniesienie duchowe sprawiło, że straciłem ciało. Nie chciało mi się wyjść z kościoła i byłem niezdolny do życia na tym świecie.

    Po powrocie do domu, a jak nigdy byłem zmarznięty, głodny i wstrząśnięty przeżyciami po Mszy św. zadzwoniono, abym przywiózł siostry zakonne prowadzące rekolekcje, bo zepsuł im się samochód (25 km).

    Nie lubię odmawiać, ale właśnie pod garażem wylałem beton i naprawdę byłem ledwie żywy, bo miałem też początek infekcji wirusowej. Próby przychodzą na nas w czasie w którym możemy się wymówić. Nawet napłynęła postać o. M.M. Kolbe oraz Maria Valtorata, którą Pan Jezus prosił w jakieś sprawie.

    Jednak główna przeszkoda polegała na tym, że w tej chwilce nie miałem ciała fizycznego, bo w duszy zostałem zjednany z Panem Jezusem. Popłakałem się i odmówiłem koronkę do miłosierdzia Bożego. Nie mogłem dojść do siebie i w smutku poszedłem spać.     

    Pasowało dzisiejsze wołanie psalmisty (Ps 130): „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie (...) wysłuchaj głosu mego (...) Ty udzielasz przebaczenia, aby Ci służono z bojaźnią”...                   APEL