Po zawołaniu:„Panie Jezu weź mój krzyż, a ja odciążę Twój”. Postanowiłem odnaleźć zapis z dnia pogrzebu ojca (01.12.1992) i zdziwiony stwierdziłem, że wówczas była intencja: „za wrogów Kościoła katolickiego”.

     Ja przyjąłem krzyż Pana Jezusa, a otrzymałem pomoc w modlitwie za duszę ojca ziemskiego. W tamtym czasie wzrok zatrzymała figurka MB Fatimskiej z Gorejącym Sercem w koronie cierniowej, bo właśnie o tej porze ojciec zmarł w szpitalu. Zapragnąłem być przy nim i umyć jego ciało. Podczas ówczesnego przejazdu i wołania do Pana Jezusa łzy zalewały oczy.

    Pisałem od 3.00 do 5.30, ale zerwałem się na pierwszą Mszę św. ze świadomością, że mam uczestniczyć w normalnej drodze krzyżowej, bo rano jest „dla emerytów”.

    Podczas modlitwy ucieszyłem się żyjącą 90-ką wyglądającą przez okno, która zawsze klękała przed przyjęciem Komunii świętej. Teraz trudno jej dotrzeć do kościoła. Jakże chciałbym takich wiernych zwozić na Mszę św., bo ci, co mają zdrowe nogi i samochody nie przybywają na spotkania się z Panem Jezusem.

    Właśnie koło sklepu kręci się kobieta interesu w wieku 70 lat, którą wielokrotnie zapraszałem do kościoła, ale dla niej ważniejsze jest "dorabianie się". Przypomina się wierny w Afryce, który bez nóg przyczołguje się codziennie na Mszę świętą.

    Wrócił dzień 01.12.1991, gdy dowiedziałem się, że rodzice byli u spowiedzi i Komunii świętej. Wówczas na kolanach ujrzałem, że większość ludzi nie zna Daru Ojca: Eucharystii w której Zbawiciel stale przychodzi do nas.

     Zrozum! Jezus przychodzi do ciebie, a ty nie idziesz na takie spotkanie!  Wówczas, w kościele mój wzrok zatrzymał się na wielkiej figurze Pana, a kapłan zaczął odmawiać litanię do Najśw. Serca Jezusa! To piękny czas, który powinien trwać i trwać.

    Dzisiaj Komunia św. była lekka i unosiła się.  Nic nie zapowiadało współcierpienia z Panem Jezusem. Napłynęło, że mam odwiedzić grób ojca ziemskiego i w jego intencji poświęcić ten dzień z modlitwami oraz uczestnictwem w drodze krzyżowej (w kościele rodzinnym). W ten sposób jego dusza uzyska odpust zupełny.

    Dzisiaj Pan Jezus sprawił, że żona nie mogła jechać ze mną. Przez godzinę odmawiałem modlitwę na jego grobie w intencji: „rozbijających jedność Kościoła katolickiego”, a później uczestniczyłem w drodze krzyżowej, Mszy św. z nauką rekolekcyjną i Eucharystią.

   Pozostałem z ludem na czuwaniu przed Monstrancją, gdzie odmówiliśmy litanię do Najśw. Serca Pana Jezusa w której wołałem: „zmiłuj się nad duszą ojca ziemskiego” oraz koronkę do Miłosierdzia Bozego. Wszystko trwało 3.5 godziny.

    Wrócił czas jego śmierci, której nie przeżywałem na sposób ludzki, a nawet pojawiła się ulga, że wyzwolił się z ciała. Ile kłopotów niesie śmierć. Ile różnych spraw jest do załatwienia. W drodze do kapłana odmawiałem za jego duszę koronkę do Miłosierdzia Bożego.

    Wszystko się składało, bo pomagała Matka Boża: trafiliśmy na kapłana, kościelnego i grabarza. Pogrzeb wyznaczono na 1-wszy piątek miesiąca, a Msza św. miała odbyć się w kaplicy cmentarnej.  Po wszystkim zawołałem: „dziękuję Matko!...dziękuję”! Nawet powiedziałem o tym rodzinie i prosiłem, aby nic nie zmieniać!

    Wówczas trwała moja modlitwa w której przeszkadzał szatan, bo podsuwał mi różne obrazy: oto ojciec bijący mnie, gdy miałem 3-4 lata (1 x w życiu), pojawiały się też jego grzechy, a z drugiej strony napływało, że zawsze chwalił się krzyżykiem w warsztacie. Łzy zalewały oczy: „Jezu mój! Matko! Pomóżcie". 

    Pod "moim" krzyżem zapaliłem za niego dwie lampki i zawołałem „Boże! odpuść mu, ponieważ nie wiedział, co czynił”! Tamten dzień zakończyłem na kolanach odmawiając koronkę do 5-u św. Ran Pana Jezusa. Łzy zalewały oczy, a serce wołało: „Jezu mój! Bracie...Jedynego Ojca”.  

    Szatan nie lubi, gdy chwalimy się pomoc Matkę Bożą. Uśmiechano się, gdy mówiłem o tym. Poprzez bratową wprowadził zamieszanie: zmieniono miejsce nabożeństwa...z kaplicy na cmentarzu na kościół, a później nie miał kto nieść zwłok na odległy cmentarz! Niewierzący przykładają wagę do zewnętrznej oprawy pogrzebu. 

    Łaska wiary to wielkie cierpienie. Napłynęła bliskość Pana Jezusa, bo już razem odpowiadamy za innych! Te dwa dni zlały się w jeden dar wynagradzający. Wiem, że Pan Jezus uprosi u Boga łaskę zbawienia dla duszy ojca ziemskiego.

    „Ojcze! Dziękuję Ci za Pana Jezusa, za Matkę i za Ducha Św."!   

                                                                                                                                          APEL