W śnie dałem podpis w przedłożonym wykazie, a to oznacza, że na poczcie odbiorę jakieś pismo. Serce zalało rozproszenie, bo trwa stalking, którego dopuszczają się koledzy ubrani w białe fartuchy. Samo to powinno być ukarane, nie wspominając o psychicznym znęcaniu się.

    Ja wytrzymuję, bo mam moc z Boga, ale zwykły człowiek popełnia w takich momentach samobójstwo. Tym specjalistom „od głowy” wolno wszystko. Ich kolega bezkarnie powalił krzyż Pana Jezusa, a uczynił to w kraju katolickim, demokratycznym, który jest członkiem UE.

   Nie ma kary dla takich ludzi (prokurator oświadczył, że krzyż to „drzewo”). W tym czasie broni się kotki i pieski oraz "spółkujących inaczej".

    Nie obchodzi to samorząd lekarski, a przecież wszystkie uroczystości zaczynają od Mszy św. i wielu kolegów uczestniczy w Eucharystii. Pan prezes Naczelnej Izby Lekarskiej w TV Trwam mówił „szczęść Boże”, wspominał też o spowiedzi i pokucie.  

    Przykład idzie z góry od reprezentujących religijność faryzejską. Doktór Ewa przed ostatnimi wyborami modliła się „na różańcu” w pobliskiej kaplicy. Trzy razy dziękowano jej za łaskawe przybycie do tego świętego miejsca, a przecież kłamała w oczy na temat sekcji ofiar i przekopywaniu terenu katastrofy w Smoleńsku. Tacy lekarze są wzorem, ale bezkarności... 

    Koledzy są w pełnej dyspozycji: trzeba badać Jarosława Kaczyńskiego? Proszę bardzo! W tym samym czasie dyrektor więzienia-zabójca staje się „chorym”, bo nie miał świadomości tego, co czynił w momencie kłucia nożem!

   Niepoczytalność, ale do akcji był przygotowany, wiedział którego więźnia trzeba wyprowadzić, aby ofiara została sama! Podpalającego samochody w Warszawie koledzy ukryli w szpitalu psychiatrycznym. Dajcie mi człowieka, a znajdę mu chorobę. Czym różni się zabijający przy pomocy pistoletu od psychiatry, który komuś wynajduje chorobę?       

    Jakby na ten moment od ołtarza płyną słowa proroka Jeremiasza: „Pan mnie pouczył (...) przejrzałem ich postępki. (...) nie wiedziałem, że powzięli przeciw mnie zgubne plany (...)”. Ir 11, 18-20

  Pana Jezusa spotkało to samo. Tyle wieków oczekiwano na Zbawiciela, a w końcu stwierdzono: „Teraz wiemy, że jesteś opętany”. J 8, 51-59  Później podarowano Mu czerwony płaszcz. Tylko Nikodem się upomniał: "Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha i zbada, co czyni?"  J 7, 40-53

    Psalmista zawołał w moim imieniu: „Panie, mój Boże, Tobie zaufałem (...) do Ciebie się uciekam, wybaw mnie i uwolnij od wszystkich prześladowców. (...) Niech ustanie nieprawość występnych (...) Bóg jest dla mnie tarczą (...)”. Ps 7

    Komunia św. pękła na pół, a to oznacza niechybne cierpienie duchowe. Faktycznie zaburzono mój dzień życia i straciłem czas na pisanie, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Serce ściskał ból spowodowany pogaństwem kolegów i ich życiem w przekleństwie, a szczyt smutku napłynął o 15.00, gdy s. Faustyna powiedziała, że nie ma większej łaski niż upokorzenie!

    W tym czasie trwało zniechęcenie, a to straszna broń szatana. Masz jakiś kłopot, a on już jest przy tobie. Wyświeciłem mieszanie, a wzrok zatrzymała figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej (w mojej modlitwie jest to „św. Poniżenie”).

   Przez chwilkę wyobraź sobie rozbawienie okrutników kłaniających się i klękających przed „królem”, któremu wcześniej nałożono na skronie koronę cierniową...                                                            APEL