Muszę zmienić formułę zapisów, ponieważ często uczestniczę w dwóch Mszach świętych (odrabiam „zaległości”), a w ten pierwszy piątek byłem nawet na trzech nabożeństwach. Nie mogłem już przystąpić do Eucharystii, a z Panem Jezusem wyszedł sam rzecznik prasowy KEP ks. dr Józef Kloch.
To może wydawać się dziwne, ale takich osób jest wiele...jedna ze starszych parafianek pozostaje zawsze na drugiej Mszy św.
W radości biegłem na poranne spotkanie ze Zbawicielem. Jakże pasuje modlitwa „Anioł Pański”, a „nie idzie” koronka do Miłosierdzia Bożego. Pod kościołem znajoma powiedziała: ”niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus”, a inna dodała „Szczęść Boże”. Napłynęła bliskość Królestwa Niebieskiego, ale tego nie można opisać.
Umiłowany uczeń Pana Jezusa prosił od ołtarza, abyśmy postępowali wg „prawdy, zgodnie z przykazaniem, jakie otrzymaliśmy od Ojca” i wzajemnie się miłowali. „Kto trwa w nauce Chrystusa, ten ma i Ojca, i Syna”. 2 J 4-9
Po Eucharystii prysły wszystkie rozproszenia, a ja - z człowieka pełnego radości i przejmującego się różnymi sprawami - stałem się bardzo smutny. To rzadkość po zjednaniu z Panem Jezusem, który „koi nasze rany”.
To nie była tęskna rozłąka z Panem Jezusem, ale smutek zesłańca bez ojczyzny. Nawet przypomniały się słowa z Ewangelii dotyczące czasów ostatecznych, że „jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony”.
W oka mgnieniu zmalałem i poczułem się jakby mnie nie było. Nagle odkryłem, że mój stan to uniesienie ponad n i c o ś ć i miałem tylko jedno pragnienie, aby znaleźć się w moim kąciku i tam siedzieć w milczeniu z Panem Jezusem...
- Panie Jezu! Kiedy mnie zabierzesz?
W takiej chwilce śmierć to zysk...uwolnienie. Ja wiem, że to lepsze dla mnie, ale ważniejsze są sprawy Pana Jezusa.
Dziwne, bo trafiłem na karteczkę z początku drogi duchowej, gdzie przeczytałem moje zawołanie: „Panie! unieś mnie wysoko i zabierz stąd, abym nie widział ziemi”!
Bóg spełnił to właśnie dzisiaj... APEL