Nie mogłem spać, a w krótkim śnie wszedłem po drabinie na wysoki budynek i z dachu zauważyłem, że nie ma powrotu...trzeba kontynuować wspinaczkę (walkę duchową).

    Po przebudzeniu napłynęła wielka słabość oraz zniechęcenie do pójścia na nabożeństwo poranne, ale Anioł stróż 3x powtórzył zaproszenie: idź! idź!! idź!!!

    Pokonałem kuszenie szatana i przeprosiłem Pana za opieranie się, a właśnie trafiłem na słowa Ps 122 Idźmy z radością na spotkanie Pana. /../ Już stoją nasze stopy w twoich bramach, Jeruzalem.

    Po wyjściu do kościoła ból zalał serce, bo wróciła osoba abp Henryka Hosera zaskoczonego bezpardonowym atakiem wrogów Kościoła świętego. Normalnemu człowiekowi jest trudno to zrozumieć, a szczególnie prawemu! Celem ataku, który będzie kontynuowany jest zdeprecjonowanie ewentualnego kandydata na prymasa.

    Ks. Henryk Lemański nie rozumie, że najważniejsze jest nasze posłuszeństwo Bogu wyrażone w Modlitwie Pańskiej: „bądź Wola Twoja”. Nie wie też, że ma łaskę czynienia Cudu Ostatniego podczas Mszy św. a kala się bieganiem na przesłuchania do „Stokrotki”.

    Władza ludowa robi z buntownika męczennika, a w takich sprawach działanie hierarchy musi być zdecydowane, bo za wszystko odpowiadamy przed Bogiem. Zacząłem odmawiać koronkę do Miłosierdzia Bożego i w jego intencji postanowiłem przystąpić do Eucharystii.

    Po zjednaniu z Panem Jezusem ustąpiły wszystkie kuszące rozmyślania, a w ok. splotu słonecznego pojawiło się uczucie ciepła i pokój. Serce zalała radość z przekazania wsparcia duchowego, bo  osobiście wiem, co oznacza taki atak i opuszczenie przez wszystkich.

    Nagle stajesz się trędowatym bez żadnej winy. To współcierpienie z Panem Jezusem, bo hierarcha został zaskoczony barbarzyństwem i to ze strony swojego kapłana z zarzutami wymyślonym na które niepotrzebnie reagował!

    W wielkim bólu zacząłem odmawiać moją modlitwę i na zakończenie usiadłem na ławce w słońcu. W ten sposób Pan sprawił, że spotkałem się ze znajomą pielęgniarką. Oboje uznaliśmy to spotkanie jako działanie Opatrzności, bo ona nie miała zamiaru tędy przechodzić.

    Powiedziałem jej jak doszło do mojego nawrócenia, bo znała mnie z pracy...jako niewierzącego, drinkera i pokerzystę. Wskazałem jej na dary, które otrzymaliśmy od Boga: czas i wolną wolę. Jednak największą łaską jest Msza św. od której na pewno jest  odciągana przez szatana.

    Potwierdzała, że została oszukana przez szatana, który wpuścił jej zwątpienie z inteligentnym uzasadnieniem: psychiczną niezdolnością i brakiem nastawienia... nawet powtarzała to jak mantrę! 

    Zaleciłem wołanie do Ducha św. oraz św. Michała Archanioła i Matki Bożej, bo jej pójście na Mszę św. sprawi Bogu większą radość niż moje. Niech nie prosi o swoje sprawy, ale wszystko przekaże na ręce Matki Bożej.  

    Moje słowa wpadało w jej duszę, a nie przypuszczałem, że zaszła tak wysoko w poszukiwaniu Boga, a mówiłem w natchnieniu po Eucharystii. Wskazałem, że tylko przekazuję zaproszenie na Mszę świętą, a owoc naszego spotkania zobaczy po śmierci, gdy na jej spotkanie wyjdą zbawieni.

    Pan Jezus potwierdził to w dzisiejszej Ew. Łk 8, 19-22 "Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je"

    Po chwilce wahania z wielka mocą zerwałem się na ponowną Msze świętą. Jak Pan Bóg to wszystko układa, bo trafiłem na nabożeństwo w którym młodzież była  przygotowywana do Sakramentu Bierzmowania.

    Św. Hostia ponownie złożyła się w zawiniątko...jak chusta w której noszono jedzenie na pole. Dzień zakończyłem odmówieniem litanii do św. Józefa w której uwagę przykuły zawołania: Podporo rodzin, Pociecho nieszczęśliwych, Nadziejo chorych...                                                    

                                                                                                                                APEL