Przebudziłem się z wielkim bólem w sercu. Tak chciałbym paść na kolana, ale jestem w grupie miliona ludzi objętych opieką Wielkiego Brata. Ta świadomość sprawia brak intymności podczas rozmowy z Bogiem (modlitwy). Zrozumie to para zakochanych.

    Pan Donald Tusk powiedział o tym z rozbrajającą szczerością: „możecie spać spokojnie, bo ja nie jestem ciekaw o czym rozmawiacie”, ale własnego prezydenta inwigilował.

    Napłynął obraz JP II modlącego się nocami i stosującego różne umartwienia, które w „Faktach i mitach” wyśmiewała wielce nie szanowna prof. Joanna Senyszyn. Chorzy na władzę boją się własnego narodu i chcą wiedzieć, co dzieje się w domach ludzi kochających Boga i ojczyznę. Zatrudniają do tego każdego chętnego, a szczególnie swoich zakładników.

     Płynie koronka do Miłosierdzia Bożego, a moja dusza woła do Boga, ale nie mogę tego nagrać, bo wyjdzie, że „gadam do siebie po nocach”, a stąd blisko do psychuszki. Piszę to dlatego, abyś zobaczył jakie cierpienia duchowe ma człowiek żyjący wśród „nie swoich”.

    Rano dowiedziałem się o wybuchu reaktora atomowego w Japonii. Łzy zalały oczy, ponieważ cała ludzkość powinna wołać za tych biedaków, bo wielu Japończyków nie zna Boga Prawdziwego. Wstydzą się łez i udają zewnętrznie, że wszystko jest w porządku. To błędny trening i uwierzenie w siły własne, co wyklucza uniżenie się przed Bogiem.

    Na polskim portalu w Londynie napisałem: „Wielka  szkoda, że  nasi  bracia  w  Japonii  porzucili  Boga   Prawdziwego. Ich kraj powinien być powierzony Jego Opatrzności, a wówczas katastrofa  miałaby inny przebieg”. Na ten moment w TVN radzi psychologi. Cóż może poradzić nawet milion takich, gdy Sam Bóg nad nami płacze!

    Jutro Pan pokaże, co uczynili mieszkańcy Niniwy, którym Jonasz zapowiedział, że miasto zostanie zniszczone za 40 dni. Wszyscy w to uwierzyli, ogłoszono post oraz przywdziano "wory pokutne, od największego do najmniejszego”. Wydano ogłoszenie zmuszające do postu i zaprzestania swoich występków. Nawet król nie wstydził się ubrania w wór pokutny...Jon 3,1-10

    Dzisiaj Pan Jezus nauczył nas modlitwy „Ojcze nasz”, bo lubimy gadanie i trudno nam przebaczyć innym. Mt 6, 7-15  Ktoś powie, że gdyby każde wołanie do Boga przynosiło pomoc to żylibyśmy w raju na ziemi, a tak nie będzie. To prawda, ale Niniwa została ocalona.

     Wyobrażam sobie, że jestem cesarzem Japonii lub Donaldem Tuskiem. Cóż zmieniłbym? Na pewno nie pozwoliłbym na wyrzucenie krzyża sprzed Belwederu. Tam stanąłby pierwszy na świecie krzyż Pana Jezusa...cały ze szczerego złota,a ponadto Zbawiciel zostałby powołany na Króla Polski.

    Wszystko czyniłbym po wołaniach za psalmistą, bo „Pan słyszy wołających o pomoc i ratuje ich od wszelkiej udręki”. Ps 34, 4-7. 16-19 Pan Bóg naprawdę wysłuchuje biedaka, wyzwala nas od trwogi i uwalnia od ucisku.

    Co ty na to? Na pewno krzyczałbyś, że to zamach na demokrację, bo liczy się głos ludu, a nie Boga. Za tobą odezwałby się Jonasz, ale z „Faktów i mitów”, dziennikarze z TVN i Super Stacji”oraz wojskowi w czerwonych kołnierzykach.

    W naszym kościele zaczyna się renowacja i jest zastawiony rusztowaniami. Podczas modlitwy o szczęśliwy przebieg prac remontowych zauważyłem, że stacja „Pan Jezus umiera na krzyżu” leży na ziemi wśród bałaganu!

    Podniosłem Pana, a kościelny w złości postawił tą  ś w i ę t o ś ć  na ołtarzu bocznym. Sam zobacz naszą beznadziejność! Wracałem podenerwowany, a z piętra bloku „spojrzał” krzyżyk...                                                                                                                                         APEL