Przebudziłem się z chęcią do pracy duchowej. Udało się nadrobić zapisy i z radości jeździłem rowerem, a nawet trafiłem pod „mój” krzyż Pana Jezusa, aby podlać kwiaty. Dzisiaj jestem jak dziecko bawiące się pod opieką ojca ziemskiego.

    Jeżeli uważasz, że tylko patrzę w Niebo to mylisz się. Jestem człowiekiem z krwi i kości, lubiącym gadanie i żarty sytuacyjne. Z tego powodu unikam ludzi, bo powinno się mówić tyle ile trzeba, a nie tyle ile się chce. To konflikt ciało / dusza szczególnie widoczny po zjednaniu z Panem Jezusem.

    Właśnie w zakładzie fryzjerskim trafiłem na młodego chłopaka, który śmiał się z mojego monologu:

-  Jest pan dobrym fryzjerem? Czy będzie pan startował w programie „Mam talent”, bo wczoraj podobny do pana śpiewał. Wyłączyli go już na początku, bo jemu chodziło o reklamę fryzjerstwa

-  Niech pan nie strzyże mnie dokładnie, bo żona po powrocie powie: słucham pana? to ty? niech no tylko założę okulary...

-  Po tak dokładnym strzyżeniu wrócę tutaj przed Bożym Narodzeniem

-  Usługa nie zdrożała? To na pewno dokładacie do interesu...

-  Czy na rachunku będzie wypisane: strzyżenie, moczenie głowy, mierzwienie włosów z  suszeniem...?

    Po wyjściu na Mszę św. wieczorną w kilku sekundach „posegregowały się” zdarzenia duchowe dotyczące trzech ostatnich dni. Niestrudzony „opiekun” właśnie dzisiaj kusił, abym pierwszy raz nie poszedł do kościoła! Nie otrzymałbym pomocy w odczycie intencji, ominęłyby mnie radości ziemskie oraz przeżycia duchowe po zjednaniu z Panem Jezusem.

     Wzrok zatrzymał przelatujący gołąbek (bardzo lubię ten znak), przechodziłem obok placu zabaw z rozkrzyczaną dzieciarnią. Uśmiech wywołała zabawa szczeniaka z dziećmi oraz wielki pies machający do mnie ogonem z pluszowym misiem w pysku! Wzrok zatrzymał też mikrobus z napisem „Pogromca” i wizerunkiem psa w czapce funkcjonariusza.

    W kościele trafiłem na kojącą ciszę, ponieważ kapłan spóźnił się z odprawianiem Mszy św. - ”jak tu dobrze, jak czuć świętość tego miejsca”. Psalmista zawołał: „wszyscy, którzy uciekają się do Ciebie, niech się cieszą i radują na zawsze. Osłaniaj ich, niech się Tobą weselą wszyscy, którzy miłują Twoje imię”. Ps 5

    Dzisiaj Pan Jezus uzdrowił człowieka z porażona kończyną górna („uschła mu ręka”). W synagodze powiedział do biedaka: "Podnieś się i stań na środku". /../ I spojrzawszy wokoło po wszystkich, rzekł do człowieka: "Wyciągnij rękę". Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa. Łk 6, 6-1

    Wyobraź sobie radość tak uzdrowionych...bez ubezpieczenia, zapisywania się do specjalisty, czekania w kolejce i kosztownej rehabilitacji. To były całe namioty chorych. Po każdym zbiorowym uzdrowieniu rozlegał się krzyk z wielbieniem Boga Prawdziwego.  

    Komunia św., Cud Ostatni falowała w ustach...jak apaszka na wietrze. To zdarza się bardzo rzadko i oznacza pokój i dobro.

    W poczucie humoru naszego Boga-Ojca trafiłem na wiersz ks. Jan Twardowski, który w „Suplikacjach” wołał: „Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty /../ dzisiaj, gdy mi tak smutno i duszno, i ciemno / uśmiechnij się nade mną”...

                                                                                                                        APEL