Wczoraj przeoczyliśmy z żoną Święto MB Szkaplerznej, a ja noszę taki medalik i mam specjalny, który chciałbym mieć założony na czas umierania (zmyliły nas ogłoszenia parafialne).

    Ten kult w Polsce jest związany z wizjami św. Szymona  Stocka, któremu podczas modlitw ukazała się Matka Boża otoczona aniołami i podała mu szkaplerz z zapewnieniem, że kto będzie go nosił nie umrze bez łaski Boga.

   Przez pół soboty moje serce zalewała bliskość Boga Ojca, któremu dziękowałem z płaczem za wszystkie dobrodziejstwa, którymi jestem zalewany. Z natchnienia zajrzałem do kalendarza liturgicznego i zerwałem się na Mszę św. o 17.00 do pobliskiej parafii, która jest pod wezwaniem NMP z Góry Karmel.

     Jechałem tam samochodem z sercem pełnym pragnienia dodatkowej Eucharystii w intencji opętanych zabijaniem niewinnych ludzi. Przez całą drogę płakałem, ale moje wielkie pragnienie nie zostało spełnione, bo właśnie dzisiaj zmieniono godzinę tej Mszy św. na 16.00!

    Wracałem zadziwiony, ale dziękowałem Bogu oraz Matce Bożej za ukazanie mi tego cierpienia duchowego, bo na całym świecie wielu nie może przystąpić do Sakramentu Pojednania (z różnych przyczyn).

     Wróciłem do naszego kościoła na Mszę św. o 19.00, gdzie kapłan na początku powiedział o obecności Pana Jezusa w naszych codziennym krzyżu. Często jest to krzyż diabelski, bo ludzie realizują różne plany...wg woli własnej i bez najmniejszej modlitwy do Boga. To jest odwrotność krzyża Pana Jezusa czyli różnych niezasłużonych cierpień „na tym łez padole”.

     Dowód na działanie Boga widziałem dzisiaj, bo przebywa u nas wnuczek i „musiałem” jechać do kina w Jankach, a w nocy siedziałem do 1.00 i nie mogłem zasnąć z powodu potów. Poprosiłem mojego Anioła Stróża o pomoc i jak nigdy zamknąłem drzwi do mojego pokoju...w ten sposób spałem do 8.45!

    Prosiłem też o ochronę św. Michała Archanioła i po wspólnej modlitwie w samochodzie „Pod Twoją obronę” dotarliśmy na miejsce bez problemów. Podczas pobytu żony z wnuczkiem w kinie modliłem się za zaślepionych nienawiścią.

   O 12.00 przypomniano mi o pobraniu leku nasercowego (nie wolno przerywać). Zamiast płynów kupiłem i wypiłem 1 litr mleka za 2 zł i bardzo smakowała mi kawa (espresso-cappuccino) z mlekiem za 3.5 zł, która miała właściwą dla mnie moc.

     Podczas oczekiwania serce zalewał ból, ponieważ 99% ludzkości nie wierzy w Istnienie Nieba, a jego elementy są ukazane w tym miejscu. To tylko nędzna namiastka, bo w Królestwie Bożym panuje wszechogarniająca Miłość...raz jej zaznasz i będziesz wiedział.

    Wielu zwykłych ludzi nigdy nie było w takim Centrum Handlowym i nie wiedzą, że rozpylane są zapachy, klimatyzacja stwarza komfort, podłogi są regularnie czyszczone, a wszystkie dobra są odpowiednie eksponowane i oświetlane w różnych kolorach...

    Kuszą zapachy ciast, lodów, jedzenia i kosmetyków, a restauracje zapraszają specjalnym nastrojem...nawet podłogi zawierają elementy świecące gwiazdkami, a wszystkiemu towarzyszy łagodna muzyka.

   Piszę to, aby ukazać mój ból cierpiącego z powodu tych, którzy chcą to zniszczyć, a przecież kupują tutaj jedzenie bracia różnych narodowości, a także ich dzieci.         

   Po powrocie zjadłem obiad z czwartku i po „odpoczynku” pojechałem na Mszę św. wieczorną z nabożeństwem do Najświętszej Krwi Pana Jezusa, gdzie wołałem dodatkowo za zaślepionych nienawiścią i za dusze takich.

   Można powiedzieć, że opisuję głupstwa, ale ja w moich drobnych potrzebach otrzymałem to, co było dla mnie najlepsze...jako kierowcy!

   W Ew. Łk 10, 38-42 Pan Jezus znalazł się w domu Marty, która poskarżyła się, że jej siostra Maria nie pomaga w posłudze, ale słucha nauki. Pan jej odpowiedział, że Maria „obrała najlepszą cząstkę”, a ona troszczy się o wiele, a "potrzeba mało albo tylko jednego"...

                                                                                                           APEL