W TVN oglądałem film: „Pocałunek smoka”, gdzie krew lała się strumieniami. Tak jest w królestwie ziemskim. Później będę krzyczał do sąsiadki na piętrze, która straszliwie przeklinała swoje malutkie dzieci.

    Tuż po przebudzeniu napłynęły moje „wyczyny”. Jak to wszystko wytrwałem: „Panie Jezu! jak cierpiałeś ze mną, jak wielką ochronę otrzymałem od Ciebie, bo widziałeś moją nędzę”. Łzy zalały oczy, pojękiwałem tylko, że „tak nie można, tak nie można”. To sekundy rozrywające serce i pokazujące nędzę robaka pełzającego na brzuchu.

    Zły wiedział, co się stanie i podsuwał Mszę św. wieczorną, ale zerwałem się, aby po drodze podlać kwiaty pod „moim” krzyżem, bo trwa upał.

    Pomyślałem, że dzisiejszy dzień poświęcę w intencji kolegów, którzy mnie skrzywdzili. W konfesjonale pojawił się kapłan, a to zaproszenie do oczyszczenia serca.

    Podczas spowiedzi pojawiła się subtelna różnica dotycząca przebaczenia. Kapłan słusznie  twierdził, że możemy przebaczyć komuś, kto prosi o to, żałuje złego czynu i chce naprawić krzywdę. W praktyce nie ma czegoś takiego. Ta rada dotyczyła tych, którzy krzywdzą i pragną rozgrzeszenia.

    Wiadomo, że skrzywdzony doznaje znieważenia, poniżenia i jest oszukany, ale nie wolno wrogom odmawiać miłości, a przebaczenie jest jej szczytem! Przebaczenie zatrzymuje lawinę zła w sercu skrzywdzonego i sprawia otwarcie się osoby, której przebaczamy. 

    Kapłan ponadto uważał, że przebaczenie przyzwala na czynienie zła. Ja wiem, że nie można traktować Miłosierdzia Bożego naiwnie i zakładać, że  „zgrzeszę, a dobry Pan Bóg i tak mi przebaczy".

     Tutaj chodzi o moje serce, o obciążenie mojej duszy i pokonanie pokus szatana, który cały czas podsuwa odwet, dochodzenie swego i wpuszcza złość na braci. Z czytanego w radiu Maryja „Dzienniczka” padną słowa s. Faustyny o miłosierdziu, które trzeba wyrażać...na pierwszym miejscu czynem!  

    Bóg nie może z nami postępować inaczej niż my z naszymi winowajcami. Tutaj chodzi o miłość do tych, „którzy nie wiedzą, co czynią”. Dlatego wczoraj Pan pokazał mi „aferę łowców narządów”. Kapłan stwierdził, że „oni dobrze wiedzą, co czynią”, ale tak też postąpili Żydzi z Jezusem, a przecież Pan zawołał: „Boże, mój Boże, wybacz im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”. Moje przebaczenie może sprawić, że Pan przestraszy któregoś i padnie na kolana lub „zdradzi” szajkę...

   Podczas litanii loretańskiej wołałem za wszystkich, którzy sprzeniewierzyli się przysiędze Hipokratesa. Przepływały osoby lekarzy z którymi się zetknąłem, a także z komisji lekarskich, rzeczników odpowiedzialności zawodowej, członków sądów lekarskich, a także mediatora.

    Po Mszy św. na ławce przed kościołem odmówiłem zadaną pokutę (koronkę do Miłosierdzia Bożego), a właśnie zaczęło się nabożeństwo za zmarłego kolegę, który brał udział w mojej sprawie. Nawet przyśnił się w symbolicznej grze w pokera...była duża pula, którą zwinął, ale nie pokazał kart ("nieczysta gra").

    Przebaczenie daje pokój. Widzisz wówczas bezsens dochodzenia swego, pisania i szukania „sprawiedliwości” ziemskiej. To jeden wielki krzyk duszy: przebaczam i nic mnie nie obchodzi. Niech Pan Jezus ich osądzi. Nie można tego pojąc będąc człowiekiem normalnym, który wszystko bierze racjonalnie, obliczając za i przeciw.

    Wracałem z sercem całkowicie odmienionym...jak w znanej piosence „motylem jestem”. Naprawdę tak się czułem, bo kamień spadł mi z serca. To dodatkowe podziękowanie Bogu za ocalenie i moja odpłata za podłości życia.

    Oczyszczenie ciała fizycznego wyczerpuje, a tutaj duszy. Po błogiej drzemce w rytm pracy „Frani” (monotonne grzmoty)...zły podsunął osobę krzywdzącego ("kacyk i cham"). Machnąłem ręką, bo przed chwilką przebaczyłem, a ten chce zepsuć moją czystość.

    Jakże Pan prowadzi. Z natchnienia Bożego pojechałem do kaplicy z relikwiami s. Faustyny i ze zdziwieniem słuchałem nauki o miłosierdziu. Spełniło się pragnienie duszy. Po św. Hostii padłem na kolana: „dobry Jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy. On nie odpłaca nam wg naszych grzechów i nie sądzi nas wg naszych czynów”.

    Tuż przed północą moje serce znalazło się w Sercu Pana Jezusa Miłosiernego, a łzy popłynęły po twarzy...                         

                                                                                                                                  APEL