Planowałem Mszę św. o g. 8.00, ale zostałem zaproszony na 7.00. Zaraz powiesz, że Bóg nie zajmuje się takimi głupstwami. Nie wiem czy to głupstwo, bo przebieg tego dnia byłby całkowicie inny, a  jest to typowa „decyzja chwilki”.

    Przenieśmy to na sprawy poważne: delegacja kwiatu narodu leci do Smoleńska! Czym różnią się te decyzje? Jeżeli idziemy za wolą Boga Ojca to otrzymujemy Jego Błogosławieństwo. Działający wg woli własnej sami pozbawiają się tej łaski, a często narażają się na klątwę (nie ma to nic wspólnego z naszym przeklinaniem lub czarami magów ściągającymi szatana).

    Łatwo można to zrozumieć na przykładzie serca ojca ziemskiego, które raduje się z postępowania dziecka i życzy mu powodzenia. Może też dać ostrzeżenie, a na końcu odciąć się od złego działania. Teolodzy będą dyskutować, a sprawa jest prosta...trzeba trzymać się Ręki Taty w małym i w dużym. 

    Komunia św. odwróciła się w ustach i ułożyła w postaci łodzi. To znak ochrony. Nie wiem co się stanie, ale cisza z pragnieniem milczenia zalały duszę...”tak tu dobrze”. W drodze powrotnej napłynęła bliskość Pana Jezusa, a pod garażem przywitały mnie gołąbki.

    To trwało i co pewien czas wzdychałem „Jezu! och Jezu!”. Tego nie zrozumie normalny człowiek, a nawet kapłan zajmujący się duchowością, bo ja sam nie mogę określić mojego stanu duchowego. To wyciszenie psycho-fizyczne, któremu towarzyszy słodycz w ustach i pokój w sercu. Może opisałby to poeta, bo nie ma takiego odpowiednika w świecie fizycznym.

    To pragnienie ciszy i bycia z Panem  trwało wiele godzin, a tak się stało, że byłem sam. Obecność Boża może pojawić się także w zgiełku marketu, ale u wybranych, bo nie otworzy się serce człowieka zajętego zakupami. 

    Około 17.00 zostałem pobłogosławiony Monstrancją z Kazachstanu (Oziornoje). Łzy zalały oczy, bo pragnąłbym trafić tam, gdzie przybyli zesłańcy. W tym miejscu, "na końcu świata" trwa wieczna adoracja Najświętszego Sakramentu.

    Wówczas po prośbach ludu do Bożej Opatrzności w uroczystość Zwiastowania NMP - w ciągu 3 dni z topniejącego lodowca - zebrało się jezioro o długości 5 km...zapełnione rybami!! Ten cud sprawił uratowanie biedaków przed śmiercią. W 1990 roku sposobem gospodarczym wybudowano kościół, gdzie jest piękna figura MB Pokoju.

    Ukoił sen, ale wszystko odeszło po powrocie do normalnego życia, a zmiana pogody sprawiła złe poczucie z pragnieniem chwilki snu. Jakby na szkoleniu miałem to uniemożliwione, bo za oknem pompowano balon, głośno rozmawiały sąsiadki, krzyczały dzieci, nękały telefony, zerwał też dzwonek u drzwi. Nie pomogła ucieczka z domu, bo trafiłem na "wielkich chłopów" z malutkimi pieskami. 

    Cisza jest wielką łaską, bo wówczas Bóg przychodzi do nas. Dzisiaj miałem pokazana tą łaskę oraz poczucie Obecności Bożej...          

                                                                                                                  APEL