Znam już intencję modlitewną dnia, a z TV Planete płyną wstrząsające obrazy z ostatniej powodzi (Kazimierz Dolny, gmina  Wilków). W zdemolowanym kościele stoi figura Pana Jezusa z oderwaną prawą ręką...

    Popłakałem  się, bo my nie widzimy obdarowania. Niewiasta, która przeżyła ten potop mówi, że teraz „inaczej patrzy na ludzi, męża i dzieci”. Nigdy nie mówiono o defraudacji podczas niesienia pomocy, a niektórzy nawet dorobili przy grabieniu darów.

    W nocy czytałem wizję Valtory („Poemat Boga-Człowieka”), gdzie ciężko chorzy czekali na pomoc Pana Jezusa: na noszach przyniesiono spalone dziecko, starzec kasłał i dusił się, a babcia była porażona po udarze. Zbawiciel uzdrawiał wszystkich w oka mgnieniu.

    Jako lekarz mam świadomość tych cudów. Nawet ówczesny medyk rzymski nie mógł pojąć jak Jezus usunął palcem ciało obce z tchawicy umierającej dziewczynki...„ja jestem wykształcony, a ty i to taką metodą”?  

    W drodze na Mszę św. natknąłem się na gołąbka, który nie mógł wstać. Jeszcze nie wiedziałem, że to znak dotyczący dzisiejszej intencji. Przed kościołem spotkałem kolegę, który prowadził swoją niesprawną matkę oraz panią pchającą wózek inwalidzki z córką.

    W czasie nabożeństwa majowego siedziałem na ławce, a moje serce zalała frustracja (rozczarowanie, zawód, doznanie niepowodzenia). To stan psychiczny całkowicie mi obcy, bo ja w niepowodzeniach złoszczę się i buntuję. Po chwilce pomyślałem o ludziach przeżywających takie stany. Jakże różne są cierpienia ludzi.

    Mnie nic nie brakuje, a tu poczucie bezsensu z wrogością do wiary. Lud w kościele zakończył litanię i śpiewał przed Najświętszym Sakramentem: „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata”, a zły przedrzeźniał Boga...dopiero po chwilce uklęknąłem ze strachu.

    Wszedłem do kościoła i na kolanach czekałem na błogosławieństwo Monstrancją, ale duch trwał w pustce. Teraz, gdy to piszę łzy zalewają oczy. „Panie wybacz”. Msza św. była odprawiana w intencji zmarłego kolegi, którego dusza czeka teraz na naszą pomoc.

    „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy /../”. 1J3, 18-24 Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami". J 15, 1-8

    Po Eucharystii usiadłem w ławce, gdzie jakaś matka wetknęła kartkę z osobistą modlitwą do św. Judy Tadeusza o to, aby dzieci były zdrowe i stały się jej radością. To nie było przypadkowe, bo sam poprosiłem tego świętego o wstawiennictwo u Pana Jezusa w mojej sprawie.

    Proboszczowi  obiecałem, że napiszę interwencję do biskupa, bo na terenie parafii powstała "konkurencja" (zgarnęli bogaczy i omijane są wszelkie zbiórki na różne akcje). Proboszcz płaci podatki za wszystkich wiernych, ma wiele zadań, a tamci odprawiają Mszę św. tylko w niedzielę. Nawet modliła się tam dr Ewuś (Ewa Kopacz)...przed wyborami!

    W „Misyjnych drogach” apelują o ułaskawienie chrześcijanki Asii Bibi, którą w Pakistanie skazano na śmierć przez powieszenie za to, że powiedziała  P r a w d ę: Pan Jezus, a nie Muhammad oddał za nas Swoje życie. Trzeba zebrać milion podpisów, aby ją uratować. Na stronie www.callformecy.com dałem dla niej poparcie.

    Napisałem też do ambasady Pakistanu w RP z powiadomieniem premiera oraz prezydenta (poprosiłem, aby sprawę przekazano jego żonie), a także do „misyjnych dróg” i „Gościa niedzielnego”.

    Watykan zostawił chrześcijan na pastwę losu. Znam to z własnej sprawy. Nie pomógł mi biskup Zygmunt Zimowski, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia, a znał mnie z Mszy św.!

    W TV Trwam misjonarze Jezusa Miłosiernego proszą o wsparcie, ponieważ nie posiadają własnej parafii. Podczas zapisu płynie „Sprawa dla reportera”, gdzie płaczą czekający na pomoc: rodzina zamordowanego syna i męża, oszukana kobieta, która przepisała swój majątek oraz biedacy, których ojciec zginął od pioruna i zostawił im spadek...w postaci 20 tys. długu! Pokazano też mężczyznę, który nie ma kończyn górnych i dolnych (potrzebne protezy).

    Piszę, a w pr. "Warto rozmawiać" trwa relacja „budowniczych autostrad”, którzy zostali perfidnie oszukani i grozi im bankructwo. To wielka tragedia prawych Polaków. Kończę, a dobiegają sygnały pędzącego wozu strażackiego. 

    Dzisiaj trafiłem pod mój krzyż, aby podlać kwiaty. Przed kilkoma dniami krążył tam porzucony pies. Nie wiedziałem, że padnie z głodu i pragnienia w oczekiwaniu na pomoc...  

                                                                                                                                  APEL