W śnie krążyłem po różnych pomieszczeniach: tu grano w karty, tam była poraniona pijaczka, ujrzałem pochód sztandarowy, faceta sprzedający rzeczy, bo nie ma pieniędzy...zapadały się groby.

     Nawet wypoczynek udręczy na tym wygnaniu. Wystraszony padłem na kolana i wolałem do Boga. Podziękowałem za wszystkie łaski i za ochronę, ponieważ na początku mojej kariery lekarskiej starałem się o pracę w Opolu. To zmieniłoby całkowicie przebieg mojego losu wyznaczonego przez Boga.

    To nie ma nic wspólnego z determinizmem („co ma być to będzie”), ale oznacza prowadzenie przez Boga z naszym dziękczynieniem..."bądź wola Twoja"! Bóg chronił mnie przez te lata. Jak mogę się odwdzięczyć za to wszystko?

    Popłakałem się w kąpieli, chwyciłem ręcznik, zakryłem twarz i wołałem z dziękczynieniem: „Ojcze! Ojcze!! Dziękuje! Teraz wiem, że tak to ułożyłeś”. Przepłynęła moja nędza, a nawet ostatnie pijaństwo. 

   Towarzysze, którzy wrócili do władzy nie mogą poradzić sobie z powodzią...zostawili poszkodowanych na pastwę losu. W Raciborzu brak wody, wielu siedzi na strychach, a w telewizji TVP płyną komedie i kabarety oraz manipulacja obrazami. Pokazuje się teren zalany i uśmiechniętych gapiów oraz piękną piekarnię, a tam brakuje chleba, a nawet wody oraz nie ma na czym spać!

    Dzisiaj, gdy wstępnie opracowuję ten zapis (2010) jest tak samo, bo przeżyliśmy trzy podobne powodzie. Nic nie poradzili liberałowie z Tuskiem (do 10 roku życia w jego domu mówiło się po niemiecku). "Polskość to nienormalność"... 

    Podczas modlitwy napływały ofiary powodzi i ich dodatkowe okradanie. Afery w rządzie i w PZU, zabójstwa mafijne. W radio proszą, aby poszkodowani rolnicy dzwonili do ministra! W ręku mam stare pismo „Nie z tej ziemi”, gdzie trafiłem na artykuł o katastrofach.

    Nagle zerwała się straszliwa nawałnica: oberwanie chmury, wichura, pioruny, gradobicie z awarią światła, a dodatkowo zacięły się drzwi do mieszkania. Napłynął strach przed śmiercią. Natychmiast poznałem intencję. Przepłynął świat z ludźmi tracącymi wszystko.

   Teraz, gdy to edytuję (15.11.2013) trwa gehenna ofiar huraganu na Filipinach, a wczoraj doszło u nas do wybuchu gazu w linii przesyłowej z ofiarami w ludziach i pożarami domów.

    Pan Jezus przypomniał uczniom dni Noego, gdy „nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich”. Tak też działo się za czasów Lota, „kiedy wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich: tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi".

    "W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie”.  Łk 17, 26-37

    W tamtym czasie po Komunii św. stałem się mały i cichy. Popłynęła modlitwa w intencji dnia, a zapowiadają falę nowych powodzi. Żona zesmutniała z tego powodu.

    Przepłyną cały świat z możliwością konfliktu nuklearnego, bo Korea Północna grozi takim atakiem, szerząca się narkomania i ofiary kataklizmu bolszewickiego...w „Rycerzu Niepokalanej” właśnie piszą o zamordowaniu ks. Jerzego Popiełuszki.  

    O. Czesław Klimuszko miał dar jasnowidzenia, a to wielkie cierpienie, bo widzisz ciągnący się za postacią „film” z jego życia lub epizody jego losu „do przodu”. Ujrzał także konflikt nuklearny z rakietami zderzającymi się nad oceanem oraz najazd obcych na Europę z unicestwieniem wielu krajów...w tym Włoch z Watykanem.  

    Książeczka „Z Tobą, Maryjo” otworzyła się na zakrytej III Tajemnicy Fatimskiej ze słowami „o tragicznej przyszłości świata” jeżeli nie przestaniemy obrażać Boga.

    Dzisiaj Zbawiciel zapowiedział, że powróci niespodziewanie, a ci, którzy będą chcieli zachować swoje życie stracą je. Wyjaśnienie jest bardzo proste, bo to życie możemy zachować tylko w zjednaniu duchowym z Panem Jezusem (Eucharystia).

    Mnie nie interesuje koniec tego świata i mojego życia, bo to powrót do Boga i Nieba. Zrozum to i idź tam, gdzie dzwonią. Nie ma innej drogi...  

                                                                                                 APEL