Dokładnie o północy przybył do mnie zmarły brat. Zerwałem się z bijącym sercem i w nagłym błysku zrozumiałem, że - w dniu „maryjnym” - zostałem sprytnie oszukany przez Szatana. Aż chce się powiedzieć; „no i co eksperciku”?, bo zaprzepaściłem możliwość odmawiania modlitw za dusze:

1. koronki do Miłosierdzia Bożego, która płynęła z radia Maryja...wyłączyłem, a wcześniej s. Faustyna mówiła o jej mocy; szatani wprost uciekają od umierających!

2. pod figurką Matki Bożej załatwiałem sprawy ziemskie

3. cz. radosną różańca w TV Trwam...słuchałem „jednym uchem”

4. apel do MB Częstochowskiej w TV Trwam...wyłączyłem!

  Zobacz nędzę. Moje uczestnictwo trwałoby około godziny z dobrem duchowym na wieki wieków. Przez sekundę wyobraź sobie, że jesteś duszą czyśćcową, która pragnie „ochłody” i czeka na nasze wołania...jak spocony w polu na powiew wiatru lub spragniony zimnego soku ananasowego.

   Brat miał rację, bo nawet nie zawołałem za dusze z naszych rodzin oraz całe miriady. Przypomniało się wczorajsze czytanie „Dzienniczka” s. Faustyny;

 - Kiedy przepraszałam Pana Jezusa za pewny uczynek swój, który okazał się po chwili niedoskonałym...[...]

     Ja poczułem się podobnie, bo nie miałem czasu na modlitwę, ale mówiłem o śmierci, która ma być dobra (Wiatyk) i godna...aż babcie ziewały! Szatan mąci im w głowach „leżeniem i kto się będzie nimi opiekował”...przestraszone błagają o śmierć nagłą, ale „przygotowaną”.

 - Jezus mnie uspokoił tymi słowy; nagradzam cię za czystość intencji jakąś miałaś w chwili działania [...] i teraz jeszcze masz z tego korzyść...to jest  u p o k o r z e n i e.

   To wielka prawda i tajemnica...zerwałem się, skuliłem i przepraszając Pana zacząłem żarliwie odmawiać moją modlitwę. W normalnym stanie nie mógłbym wołać z głębi serca i duszy. Sam już nie wiem, co powiedzieć, ale mam to zapisać dla Ciebie, abyś w przyszłości nie dziwił się takiej przypadłości.

  Teraz wołam w drodze do kościoła, a to prawdziwe konanie, bo potrzebne Getsemani, a tu znajomi i trzeba omijać wstawionych.

    Maleńki chłopczyk czyta Tm 2, 1-13 „Bierz udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa”. Idę do Komunii św. a Pan Jezus dał mi maleńki obrazek, gdzie skojarzono Biblię, Św. Hostię w kielichu oraz krzyż z barankiem; „Ja oddałem Swoje Życie, abyś miał codzienny pokarm dla duszy”.  

    Przez ciało przepłynął wstrząs. Wracałem i ściskając ten znak odmawiam drogę krzyżową za dusze potrzebujące doprowadzenia do Nieba.

    Na poczcie odebrałem pismo dotyczące mojej sprawy zawodowej...to prawdziwe upokorzenie. Serce zalał niepokój, ponieważ musiałem odpisać, wysłać fax i czuję reakcję ze strony krzywdzicieli.

    Modlitwę kończę w drodze na nabożeństwo wieczorne. Nagle ujrzałem szczyt upokorzenia...to obnażenie Pana Jezusa. Tak czynili też bolszewicy w więzieniach. Wchodzi grupa umundurowanych, a prof. Szaniawski - jako wróg ludu - jest nagi. Zobacz podłość Szatana i jego popleczników.  

   Podczas podchodzenia do Komunii św. gdy siostra śpiewała o dobroci Boga Ojca moje serce zalał pokój.

   „Ojcze Najświętszy przyjmij - przez Matkę Pośredniczkę Łask - dusze potrzebujące doprowadzenia do Nieba”.   

     Właśnie wypada zawołanie Pana Jezusa „w Twoje Ręce składam ducha i duszę moją”, a ja przekazuję te dusze bezpośrednio w Ręce Boga. Łzy zalały oczy. Nie zmarnuj mojego świadectwa.   

                                                                                                                          APEL