Moja ojczyzna żyje wyborami prezydenckimi, a powodzian zostawiono na pastwę losu. Pan Bronisław Komorowski „obraził się” na zarzut prywatyzacji, a wszystko rozdano na moich oczach. ZOZ-y remontuje się za pieniądze państwa, a za chwilkę ktoś je kupi za bezcen. To bardzo proste...

  Z katedry we Fromborku płynie muzyka organowa, gdzie odnaleziono szczątki Mikołaja Kopernika, a przez moje  serce przepływa pragnienie bycia we wszystkich świątyniach Boga naszego. Niech to nie dziwi, bo wielu jeździ po świecie, aby zobaczyć „cuda”, które mogą zniszczyć kataklizmy i czas.

     W ręku mam  zapis z 25.12.1994, który pasuje na ten czas, bo wówczas  nie podziękowałem za ujrzenie łaski spełnienia Obietnicy Bożej; Pan Jezus otworzył Niebo. Ilu  chciałoby dożyć tego dnia, urodzić się po przyjściu Syna Bożego.

    << Płynie kolęda; „Zbawiciel, Pan Zastępów...wzgardzony, okryty chwałą”. Popłakaliśmy się z żoną. Wzrok zatrzymało Pismo św. gdzie trafiłem na słowa; „z całego serca będę Cię, Jahwe sławił za okazaną opiekę [...] za Twoją łaskawość, za wierność Twoją [...]”.

   Jakże nędzna jest nasza wdzięczność. Ilu katolików wstydzi się Boga Prawdziwego! Ilu wyśmiewa swoją wiarę i gardzi nią. Wolno idę do kościoła, płyną zaległe modlitwy. Właśnie spotkałem uciekającego od Boga („kombatanta”). Żona wchodzi do kościoła, a on idzie na spacer.

   Zobacz członków Haare-Kriszna; ogolone głowy, wyrzeczenia, nie wstydzą się swojej wiary. W czasach, gdy byłem normalny święta nie sprawiały bólu serca... >>.

     Wróćmy do dzisiaj. Po wrzuceniu głosu do urny znalazłem się w Domu Pana, gdzie garstka wiernych na nabożeństwie do Serca Pana Jezusa. Płynie Msza św. a ja jestem pusty. Zrozum teraz normalnego człowieka lub szukającego Boga.

     Nagle moją duszą wstrząsnęły słowa Ewangelii (Łk 9, 18-24), gdzie Pan Jezus pyta Swoich uczniów; << A wy za kogo Mnie uważacie?  (...) Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. >> 

    Kapłan pięknie mówi na postawione pytanie; kim dla mnie jest Pan Jezus? Tak naprawdę większości to nie interesuje. Ludzie żyją wg woli własnej i rozumu, martwią się wszystkim oprócz  z b a w i e n i a.

    Zdziwiłem się, bo w opracowywanym zapisie z 15.12.1994 wołałem; "Panie Jezu! Zaprowadź mnie tam, gdzie Sam pragniesz, bo jestem do Twojej dyspozycji”. Popłakałem się.

    Po Komunii św. słodycz i pokój zalały serce. Dopiero teraz chciałbym tutaj siedzieć...tak normalnie, w ciszy, bez modlitw. Musisz sam zaznać tej łaski, a będziesz wiedział o czym piszę. Jeszcze niedawno byłem normalny czyli pusty, a teraz w moim sercu i duszy króluje Pan.

   Wychodzę ostatni i powtarzam wkoło refren pieśni; „My chcemy Boga. My poddani. On naszym Królem. On nasz Pan...Ja chcę Boga, ja poddany, On moim Królem, On mój Pan”. Taki naprawdę jest stan mojego serca; Pan Jezus jest  moim Królem.

    Cała modlitwa popłynie następnego dnia, a do mojego serca oprócz słodyczy i pokoju będzie napływał ból, bo większość czeka zguba. Wykorzystuje to Szatan i chce „wyzwolić” ludzkość, która odrzuca Boga Objawionego.

   Na poniedziałkowym nabożeństwie do Serca Pana Jezusa też pojawi się garstka wiernych; „Jezu! dlaczego nie chcą  z b a w i e n i a   i  powrotu do otwartego Nieba!”? A droga tak prosta! Trzeba tylko wstać rano i przyjść do Ciebie...jak do sklepu po chleb, a tutaj dodatkowo nic się nie płaci!

     „Przyjmij Panie tych wszystkich, którzy lekceważą zbawienie...zapatrzonych w ten świat”.

 Podczas spaceru modlitewnego trafiłem na ekskluzywne osiedle i spotkałem bardzo bogatą kobietę, której mąż wyjeżdżał „za chlebem”.

    "Jezu! przyjmij także tych, którym nic nie brakuje”...      

                                                                                                                               APEL