W środku nocy obudziło mnie pragnienie, które złagodziły 3 szklanki mleka, a myśl uciekła do dobrych rzeczy, które Pan Bóg daje nam na tym zesłaniu...z miłości, na naszą poprawę!

    Padłem na kolana i zawołałem: „Ojcze! Ojcze mój!...tak nie wolno, przepraszam, przepraszam”, bo tuż po wczorajszych modlitwach napiłem się alkoholu! To było dłuższe wołanie z głębi serca, trudne do zapamiętania i powtórzenia (bez dyktafonu).

    Natomiast rano napłynęło dziwne ponaglanie: „wstawaj, wstawaj...zdążysz jeszcze na Mszę”! To nie było zaproszenie od Boga, które nigdy nie ma charakteru: „idziesz czy nie?!”

   Szatan może namawiać także do kościoła, gdy Bóg chce nas obdarzyć jakimś Swoim Darem. To dla mnie jest jasne, bo Kłamca działa zawsze na przekór, a jako upadły Archanioł dysponuje inteligencją nadprzyrodzoną.

   Z włączonego telewizora popłynie informacja o prawnym aspekcie przekazywania darów. W drodze do pracy smutek zalał serce, a właśnie odmawiałem różaniec Pana Jezusa z cząstką w której „Zbawiciel wszystko oddał biednym, wszystko im darował”.

    Później tym bólu zacząłem odmawiać „św. Osamotnienie Pana Jezusa” z koronką do „Ukrytych Cierpień w Ciemnicy” za biednych, którzy nie chcą darów Boga Ojca, a w moim sercu chodzi o Msza św. z Eucharystią!

   To jest trudne do zrozumienia, bo bogacze radzą sobie..bez Pana Boga! On im jest niepotrzebny, a nawet przeszkadza! Właśnie przechodzę obok takich domów, a wzrok zatrzymuję kurne chatki i biedne opłotki!

    Pan Bóg dał mi próbę, bo przybył inwalida, który na wojnie stracił oko, ale ja dzisiaj mam moc i na pieniądze nawet nie spojrzę, a bogatej wyjaśniam istnienie jej zmarłych synów, którzy nie mogą odpowiedzieć na jej grzeszne wołania do nich: "jak tam jest i co tam robią”?

   Dzwonią dzwony kościelne, wracam z pracy, płynie dalsza modlitwa w intencji „biednych odrzucających dary Boga Ojca”, a Pan skręcił mnie w kierunku kościo­ła. Przypomniało się, że później byłem namawiany do wzięcia „wolnego dnia”, a przecież wielu biednych miałoby kłopoty.

    W ten sposób trafiłem na Mszę św. a zważ, że rano Zły kierował mnie na 6.30! Młody człowiek zginął w wypadku samochodowym, osierocił dzieci, dużo ludzi, piękne słowa kapłana przebijające moje serce.

   Moje serce zalało zadziwienie, bo kapłan bardzo wolno wymawiał formuły konsekracji, ale tylko  garstka żegnających zmarłego podeszła do Eucharystii, a ja skulony w sercu zawołałem: „Panie proszę Cię, w intencji tego ubogiego, młodego ojca dzieci...proszę przyjmij za niego tą św. Hostię, mnie tu nie ma, to on ją przyjmuje”!

    Po wyjściu żałobników pozostałem sam na Sam z Panem Jezusem w pustym kościele, a właśnie był to czas na odmówienie koronki do Miłosierdzia Bożego. Później, w ciszy domowej skończyłem moją modlitwę w intencji tego dnia.

    Wieczorem pod rozgwieżdżonym niebem wołałem do Matki Bożej w cz. radosnej różańca. Nagle zrozumiałem, że Matka Boga naszego czuwa nad moimi codziennymi sprawami.

   Ten piękny dzień kończy się telewizyjną relacją z Moskwy, gdzie biedna daje świadectwo wiary, bo chciała przerwać ciążę, ale usłyszała głos: „nie zabijaj, bo pomogę” i tak się stało! Młody człowiek mówi: „odrzucają Pana Jezusa, ale sobie źle czynią”, a inny grał na harmoszce i śpiewał o Bogu: ”grabież wszędzie, chaos trwa...powiedz Boże jak z tym żyć? Boję się o ciebie Rosjo, ojczyzno moja”.

   Po północy padłem na kolana i wołałem do Matki Bożej dziękując za wszystko: „Przepraszam Mateczko, że błądzę...zły atakuje, ale wiem Mateczko, że dasz mi ochronę...wiem to! Trzeba tylko wszystkie moje sprawy oddać w Twoje Ręce! Ojcze! Panie Jezu!...".

                                                                                                                                     APEL