W nocy oglądałem relację z atakiem na okopy w Pierwszej Wojnie Światowej...śmierć siała żniwo, żołnierze padali pokotem, a ranni byli zostawiani bez pomocy, przepędzano pojmanych jeńców.

    Tak będzie do końca tego świata, ponieważ ludzkość lekceważy istnienie Szatana, a nawet szydzi z mówiących o tym upadłym Archaniele o nadprzyrodzonej inteligencji. Ludzie robią wszystko, ale nie dla swojego zbawienia.

  Wówczas oglądałem próbę pobicia rekordu w nurkowaniu bez aparatu tlenowego...kandydat na mistrza poniósł śmierć zaplątany w linach, a dzisiaj, gdy edytuję to świadectwo (31 sierpień 2016) grupa ludzi w USA po roku opuściła miejsce sugerujące lot na Marsa!

    O północy jakimś trafem włączyłem radio Maryja, gdzie płynęła pięknie śpiewana przez chór: "Bogarodzico, Dziewico...usłysz nas Matko Boża, usłysz nas...twojego ludu pieśń zanieś przed tron Boga".

    Popłakałem się, bo to oznacza, że Matka Boża będzie dzisiaj ze mną. Tak też się stanie, bo w pomocy doraźnej trafię na matkę tulącą dzieciątko, w gabinecie przywita mnie MB Uzdrowienia Chorych, a o 15.00 - na wizycie domowej - spotkam się z przepiękną MB Królową Świata stojącą na kuli ziemskiej.

    W drodze na poranną Mszę św. zauważyłem zabitego szczura. To dziwne, ponieważ ten gryzoń jest szybki i zwinny. Wiem, że to coś złego, bo dzisiaj w Sejmie RP będzie trwał bój o  ż y c i e  dzieci nienarodzonych, a ich obrońców jest garstka.

    Wielu mówi od Nieprzyjaciela „tak, ale"...”my jesteśmy za życiem, ale chcemy utrzymać obecny kompromis, to mówi nasze sumienie i moralność większości" (Tusk). Nie zabijaj, ale w poczuciu „sprawiedliwości społecznej" możesz to czynić.

    Wówczas Szatan dręczył mnie poprzez cały dzień...zostałem rozproszony już po Eucharystii, w drodze do pracy wzrok zatrzymał biały gołąbek (sroka!), na stacji benzynowej ktoś zablokował dozownik, popsuł mi się suwak od teczki, ugotowałem zbyt mało mleka i odruchowo przesłodziłem, a z samochodu nie za­brałem kawy i kluczy do gabinetu lekarskiego.

     W tym czasie pod drzwiami trwał nawał chorych i kłótnie, a później źle łączono mnie telefoniczne i blokowano linię. To trwało do 10.00...rozluźniłem się, a pacjenci schodzili się...napływały wizyty i przyjęcia skończyłem o 17.00!

    Na zakończenie była wizyta u kierowanej do domu opieki, która była tym zabieraniem zaskoczona, a ja nie mogłem nic wytłumaczyć ze względu na jej głuchotę. Ja nie brzydzę się zapachu w mieszkaniach ciężko chorych, ale zważ na ułożenie przebiegu tego dnia.

     Mam szczęście do pracy, bo po wejściu do pogotowia od razu był wyjazd do pacjenta z nowotworem płuca z przerzutami, którzy chciał umrzeć między swoimi...pod wielkim wizerunkiem Matki Bożej i Pana Jezusa z Najświetszymi Sercami! Tak się stało, że po pewnym czasie wezwano karetkę ponownie, bo zmarł po wizycie kapłana z Wiatykiem.

    Nie wiem na ile stało się to przeze mnie, bo podałem choremu 10 mg Mf podskórnie...nawet jechałem tam wystraszony, ale żona wprost błagała Boga o to, aby zakończył jego gehennę. Wypisałem kartę zgonu i pocieszyłem zebraną rodzinę. „Pięknie...pięknie, Bóg Jest i pomaga tym, którzy Mu zawierzają".

     W drodze ominęliśmy karetką zabitego psa, a później jeża. Wiem już, że przegramy bitwę o życie w Sejmie RP...i tak się stało. Marszałek Marek Jurek zrezygnował ze swojego stanowiska. Przykre jest to, że o Przeciwniku Boga nie usłyszy się nawet w naszym Kościele świętym.

                                                                                                                        APEL