Przez cały wczorajszy dzień (piątek) - w przychodni i na dyżurze w pogotowiu - byłem atakowany przez Szatana. Nic nie zapowiadało drugiej fazy, bo minęła północ i jest już sobota...

    O godzinie 3.00 w nocy zabraliśmy do szpitala babcię ze złamanymi żebrami. Kierowca karetki zaczął pędzić 130/godzinę i wyprzedzał samochody z prawej strony...bez żadnego powodu! Kiedyś sam włączył sygnały i miał „pierwszeństwo".

    Jako kierownik zespołu prosiłem go o zwolnienie, a nawet powiedziałem, że: „nie zgadzam się na taką jazdę”...także ze względu na chorą, która krzyczała przy hamowaniu z powodu bólu złamanych żeber.

   Kierowca wpadł w szał, nazwał mnie sukinsynem i dalej pędził na zabój. Nie pomogły moje błagalne krzyki do sanitariusza, aby go uspokoił, ale ten w ramach głupiej solidarności zawodowej stanął po jego stronie:

  • Nie wolno zgłaszać uwag przy pacjentce...
  • To miałem ją wysadzić i dopiero protestować przeciwko szaleńczej jeździe?
  • Czy mam pana pocałować w rękę...zapytał z szyderstwem dodając „Jezu!”
  • Niech pan nie wzywa imienia Boga nadaremnie!

    Właściwie powinienem wezwać przez radio policję, bo nie nadawał się do prowadzenia pojazdu uprzywilejowanego. Później mamy efekty takich furiatów...zderzenie karetki z ofiarami „ratujących" życie. Musiałbyś obejrzeć to w telewizji i słyszeć naszą „rozmowę”...

    Po pewnym czasie wieziemy umierającą, a oni znowu zaczynają. Przecież zespół to zespół, wspólnie niesiemy pomoc. Nie odzywamy się, a ja w tym czasie odmawiałem część bolesną różańca...napłynie kuzyn, który po pijanemu zabił siebie i całą obcą rodzinę (zderzenie czołowe).

   W „Echu” trafiłem na zdjęcie posła Suskiego, który w napadzie „dziwnego szału” podarł w Sejmie RP list biskupa dotyczący ochrony życia poczętego. Dzisiaj, gdy to opracowuję (03.01.2017) płynie relacja z interwencji patrolu policyjnego, który zatrzymał kobietę jadącą samochodem z dwoma synami (10 i 14 lat).

   Policjant podbiegł, otworzył drzwi samochodu i szarpał niewiastę poprzez ubranie...rozdał jej płaszcz i zranił ciało. Wszystko uchwyciła kamera uliczna…

    Rano, po dyżurze w drodze do kościoła - na bocznej uliczce - mój „Fiacik” zatrzymał patrol policyjny z zapytaniem gdzie się spieszę? Odpowiedziałem, że na Mszę św. o 7.30, aby mieć moc do ciężkiej pracy w przychodni.

    Jakże sprawny mamy przepływ informacji z pułapkami dla „wrogów ludu”…

                                                                                                                                      APeeL