W środku nocy, na dyżurze lekarskim w pogotowiu - po załatwieniu pacjentki - czekałem na Boże natchnienie, bo nie wiem czy mam przyjąć zastępstwo urlopowe w oddziale wewnętrznym, który prowadzi „ordynator” bez specjalizacji.

    Napływa, aby to zastępstwo przyjął kierownik działu „wyznaczający mnie”, bo ma też specjalizację. To porada genialna, bo oddział nie ma lekarzy dyżurnych i dla mnie jest to wielka odpowiedzialność, bo nie jestem w Partii. Tak zrobiłem i spokojnie powiedziałem, aby pan doktór zastąpił nieobecnego kolegę.

     W czasie przyjęć pacjentów słucham „dyskusji” radiowej na temat religii w szkole. Jak przekazać, że jest to mówienie o Jezusie i Jego Dziele do dzieci i młodzieży. Kto ma to czynić? Przecież rządzą nadal ludzie z poprzedniego systemu, a oni są ateistami z założenia.

   Nawet trwa to do czasu obecnego, a ich wpływ jest widoczny w hierarchii Kościoła katolickiego...dlatego tak długo trwała niechęć do powołania Pana Jezusa na Króla Polski.

    Nie potrafię edytować rycin, bo błąd popełniają obydwie strony:

1. Władza i decydenci, którzy nie mają Ducha Bożego oceniają wiarę w Boga Objawionego wg własnych odczuć, zmysłów i rozumu, a także z ocen zewnętrznych i wychodzi im, że  w i a r a   to   z a b o b o n.

2. Kościół Pana Jezusa jako instytucja przesiąknięta kapłanami służącymi „dwóm panom” też ma błędna ocenę wiary, ponieważ widzi pełne kościoły ludzi, a to daje poczucie władzy duchowej nad całym narodem.

    P r a w d a  jest taka, że mamy 5-10 % wierzących, a z tego są pojedyncze osoby z wiarą prawdziwą („garstka Pana”). My mamy ewangelizować, ale sama wiara jest łaską i tego nie można się nauczyć. Bóg wybiera nas, a tego kogo chce woła po imieniu...jak ojciec z okna wzywający dziecko do domu.

   Mój wniosek jest taki: „Nie chcą Cię, Panie Jezu przyjąć do szkoły”!...

                                                                                                                             APEL