Minęła północ w pogotowiu. Poprosiłem Matkę Bożą o błogosławieństwo nadchodzącego dnia, a teraz, gdy to opracowuję pokazują obrazy z Kenii, gdzie jest wielki kult naszej wspólnej Matki. Tam jest wiele sierot, sierocińców (AIDS, malaria).

    Tuż po zgaszeniu światła zerwano na wyjazd. Zaczął się dziwny nawał. Nawet przybyła pacjentka, którą zawsze przysyłał zły, ale trafiła na kolegę. Ja w tym czasie badam z policją wesołego kierowcę: „piłem? a kto mówi, że ja nie piłem?...ja daję zły przykład? a jaki daje przykład Wałęsa?!”

    „Pacjent” ma na nazwisko Dzwonek, a ja mówię mu, że „to ostatni dzwonek, aby pan się naprawił". W korytarzu pogotowia kręci się głodny kot, któremu rzuciłem ścinki salcesonu. Pan wyżywi każdego.

    Czytanie o krzyżach, a Pan Jezus mówi z książki: „Biada niewiernym, bo będą musieli stanąć przede Mną”. Wzrok zatrzymują słowa: „za nieprzyjaciół krzyża Chrystusowego”. Czy to intencja dnia?

   W środku nocy padłem na kolana i odmówiłem „Wniebowstąpienie” oraz różaniec Pana Jezusa. Obudzono o 6.00. Przeżegnałem się, a z radia płyną modlitwy dziękczynne. Kapłan mówił podczas konsekracji, że „Ciało Jezusa, którego zamordowano dla ciebie”. W tym czasie dwóch innych modliło się, a słowa wszystkich nakładały się. Siedzę skulony i pełen zadziwienia cudami Boga mojego. Na kolanach odmówiłem „Anioł Pański”.

    7.00 Piękne słowa: „żyj we mnie Jezu, należę do Ciebie, rozporządzaj moją osobą”. Nagły wyjazd do pacjenta, który zasłabł...w kościele! Poprosiłem go, aby przychodził częściej tutaj, w zwykłe dni, bez tłoku.

    Dom. Przygotowanie do śniadania. Wołam jeszcze za dusze pobożne i wierne. Żona popłakała się, bo szatan odwrócił nasze dzieci od Boga. To „życie obok życia”. Dodatkowo napłynęło kuszenie, aby gdzieś jechać na Mszę św.

   Z radością poszedłem na Mszę św. o 12.00, ale nie mogłem opanować zmęczenia po dyżurze. Pomyślałem tylko: „co czuje w takich momentach niewierzący lub wróg wiary?” Dodatkowo wzrok zatrzymuje brzydka figura Pana Jezusa z krzyża przed ołtarzem.

    Teraz szkoda mi na tacę, bo zły podsuwa „chytrość” proboszcza, ale napływa: „jeżeli ty nie dasz to kto?”. Szybko rzuciłem pieniądz, tym bardziej, że byłem pierwszy, a koszyk pusty! Pierwszy też podszedłem do Komunii św. Padłem na kolana i zawołałem „dziękuję Ojcze! Dziękuję!”.

    Poprosiłem za wrogów krzyża Chrystusowego, aby Bóg miał nad nimi miłosierdzie. Popłakałem się. Zły pokazał mi banknot 100 tys. leżący na bocznym ołtarzu. Cóż mnie to obchodzi! „Niech zabierze kościelny”! Ile sztuczek ma szatan. Jakby na znak kościelny wyszedł tuż po Mszy św. i kluczami wyganiał ludzi. W wielu Przedsionkach Pańskich zatrudnia się takich!

    Płynie moja rozbudowana modlitwa. Nie chce się wyjść, tak tu dobrze. Jak wielka przeszkodą w kontaktach z Bogiem stanowi nasze życie. Teraz wiem, że wcześniejszy „wyjazd do kościoła” był kuszeniem. Wówczas płynęły pytania kapłana: martwisz się o jutro i przyszłość?...dlaczego nie martwisz się o życie prawdziwe?...o przyszłość prawdziwą?”.

    Zobacz jak działa Ciało Pana Jezusa. Przecież jeszcze przed chwilka byłem niezdolny do niczego i dodatkowo atakowany przez złego. W TV manipulują, bo pokazują film z dzieciństwa Pana Jezusa, jutro dadzą „Misterium”, a dzisiaj mamy dzień radości w naszym kościele, To największe święto. Nie przyjmuje go naród żydowski, który czeka na zmartwychwstanie wszystkich. Nie wierzą w życie prawdziwe.

    Żona znowu płacze, ponieważ dzisiaj jest rocznica śmierci naszej pierwszej córeczki. Córka dorosła w tym czasie niszczy swoje zdrowie: pije soczki, barszcz, herbatkę. Pojechałem na działkę, gdzie trwała modlitwa.

    Tam zakopałem zdechłą szczenną sukę. Zawsze witała mnie, gdy inni „czuwali”, przebiegali, wyglądali i udawali, że coś czynią. Piękna pogoda i właśnie dzisiaj zły nas rozdzielił. Zamiast obżarstwa i pijaństwa oraz gadania wybrałem kopanie działki i malowanie płotka. Na rzeką jest krzyż z figurą Pana Jezusa wykonaną z kawałków blachy.

    Trwa smutek w domu. Syn ogląda film „Jezus Christ Superstar”, a jego rówieśnicy w tym czasie stawiają krzyż! Smutno. Nie jadłem kolacji i ten dzień ofiarowałem Bogu Ojcu. „Dziękuję”.

                                                                                                                                    APEL