5.00, a to już 6.00...pocałowałem obraz Pana Jezusa z Najświętszym Sercem w koronie cierniowej, a Matce Bożej podziękowałem za przeżycie tej nocy i dobry sen. Opisuję ten moment, bo jest to przykład szukania więzi ze Stwórcą...szczególnie w tym czasie.

    Nie wiem jak to przebiega u ludzi normalnie wierzących. Płynie „Anioł Pański” w intencji pokoju na świecie, a z włączonego radia smutna melodia sprawiła, że moje serce uciekło do Pana Jezusa, mojej ostatniej i wiecznej miłości.

    „Cóż Cygan wart bez swej gitary”, a cóż ja jestem wart bez Pana Jezusa i Matki Jego, bez Boga Ojca w Trójcy Jedynego?!

    „Czy mnie jeszcze pamiętasz?”, a ja potwierdzam to tak wielka część ludzkości nawet nie pomyśli o „Tym, Który Zbawia” po odkupieniu nas własną męczeńską śmiercią!

   „Odkrywamy Miłość nieznaną (…) na szczęśliwy ląd zaniosą mnie pewnego dnia”. To prawda, bo któregoś dnia moja dusza trafi do Królestwa Bożego, a jego namiastkę otrzymuję podczas potania z Panem Jezusem na każdej Mszy Świętej i tak będzie dzisiaj o 6.30!

   Postanowiłem przejść do kościoła, ale Anioł wskazał na potrzebę zapalenia lampki pod krzyżem oraz posprzątanie pod tym symbolicznym grobem Zbawiciela.

   Pod kościołem klepsydra wskazywała na zgon 93-latka! Poprosiłem Boga Ojca o sprawność, ponieważ chcę przekazać moje świadectwa wiary...pisane z pomocą Boga, bo wiele lat wystukałem wszystko na maszynie.

- Mogę żyć Boże mój tyle lat, ale tylko dla służenia Tobie!

    Przed wejściem do świątyni wołałem jak zagubione dziecko: „Tato! Tato! Tatusiu!”, a na ten moment siostra zaśpiewała: „Kto się w opiekę odda Panu Swemu (...) można rzec, że ma obrońcę Boga i nie przyjdzie na niego żadna straszna trwoga”!

   W czasie Mszy św. trwały rozproszenia i co chwilę łapałem się na tym, a przypomniały się zalecenia boliwijskiej stygmatyczki o naszym czynnym uczestnictwie w Misterium jakim jest to spotkaniu z Panem Jezusem.

    Z Ew Łk 14, 12-14 zapamiętałem, że Pan Jezus zaleca, aby zapraszać na ucztę tylko tych, którzy nie mogą się odwdzięczyć, bo zapłatę otrzymamy podczas zmartwychwstania sprawiedliwych.

    To jest przykład, ale takie powinno całe nasze działanie o którym wspomniał św. Paweł (Flp 2,1-4) czyli serdeczne współczucie dla innych, których powinniśmy oceniać w pokorze, a na oku mieć nie tylko własne sprawy, ale też drugich. My jednak wolimy niewłaściwe współzawodnictwo, próżną chwałę i tylko swoje sprawy.

    Po Eucharystii zostałem „powalony” w ciele, uniesiony duchowo, padłem twarzą na ławkę i tak trwałem w ekstazie, którą trudno jest opisać naszym językiem, bo dotyczy stanu duszy.

   Ja znam działanie alkoholu, ale to marna namiastka, która spełnia pragnienie naszego ciała i odbywa się w mózgu. Potrzebujesz podczas kaca 50-200 ml wódki (w zależności od ciężaru ciała), wypijasz i po pewnym czasie jesteś na rauszu. Podobnie będzie z narkotykami.

    Ja dzisiaj nie miałem wielkiego pragnienia Eucharystii, a Pan Bóg tak mnie niespodziewanie obdarował. Nie mogłem wyjść z kościoła, ale już zaczynała się druga Msza Święta. W takim stanie jechałem wolno...aż się na tym złapałem, bo za mną był samochód.

    Podjechałem pod krzyż, gdzie wszystko wysprzątałem, zgrabiłem liście, pozamiatałem, zapaliłem nową lampkę, oczyściłem małe sosenki w donicach oraz kwiaty, które nie zmarzły. Nie mogłem odejść z tego uświęconego miejsca i stałem jak urzeczony. Radość zalewała serce, bo wszystko wyglądało bardzo pięknie. W domu nie mogłem się ukoić i płakałem rzewnymi łzami z powodu tej łaski.

    Ja sam byłem zaskoczony moim stanem, ale my powinniśmy szczycić się i cieszyć tylko z Chwały Pana Jezusa. Jak nigdy to wszystko natychmiast opisałem...także dla Ciebie! Minęły trzy godziny, a dalej trwało działanie Eucharystii w duszy, sercu, a nawet w ustach.

    To musisz sam przeżyć, bo nic nie da mój opis. Ja w tym momencie jestem „święty Boży”. Nadal nie obchodził mnie świat, a tak jest zawsze w zjednaniu z Panem Jezusem.  

   Wróciłem na Mszę św. wieczorną przed którą otrzymałem błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem na zakończenie nabożeństwa różańcowego, a późniejsza Eucharystia ponownie zalała moją dusze miłością i pokojem. To był bardzo piękny dzień w moim życiu na tym zesłaniu...

                                                                                                                                        APEL