św. Augustyna

„bój to jest nasz ostatni”

„przekują włócznie na lemiesze”

    Z Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie nadeszła niespodziewana informacja, że jutro o g. 12.00 jest posiedzenie Okręgowej Rady Lekarskiej w sprawie mojego prawa wykonywania zawodu.

    Cały czas działano zaocznie (psychuszka), nigdy nie wzywano, a tu nagły pośpiech...ktoś chciał mnie skrzywdzić tuż przed przejściem na emeryturę (od 02.01.2009)!

    Napadnięto na mnie za moją wiarę i obronę krzyża Pana Jezusa, a prezes OIL Andrzej Włodarczyk stwierdził, że nigdy nie wygram. Kolega był mocny, ale Pan Bóg pokazał mu później, co uczynił, bo min. Bartosz Arłukowicz zwolnił go (tak jak on mnie) z godziny na godzinę z funkcji dyrektora Instytutu Reumatologicznego.

   Po późniejszym zapoznaniu się z przepisami doznałem szoku, bo rozpoznanie postawiono zaocznie, a na piśmie (!) potwierdził to kolega Konstanty Radziwiłł ("psychiatra jasnowidz"). Natomiast „badanie” przeprowadziła komisja lekarska bez przewodniczącego!

    Dzisiaj, gdy edytuje ten zapis (23.11.2016) w/w koledzy dalej są działaczami samorządu lekarskiego: Mieczysław Szatanek, Andrzej Włodarczyk, jeszcze niedawno Konstanty Radziwiłł, a prezesem jest Andrzej Sawoni, który reaktywował tą strukturę 25 lat temu! Wszyscy cierpią na chorobę władzy z pragnieniem trafienia do izby pamięci, która jest na miejscu...

    Każda władza jest służbą, ale wielu degeneruje i sprawia, że stają się „ważni”...tym bardziej, gdy czują swoją bezkarność. Tak właśnie stało się z samorządem lekarskim, który dla kogoś z zewnątrz jest pełen praworządności, ale jest to normalna struktura bolszewicka z karuzelą stanowisk.

     Dzisiaj jest wspomnienie św. Augustyna, a kiedyś z pasją czytałem jego „Wyznania”, bo to moja droga z podobnym nawróceniem.

    Podczas nabożeństwa padną słowa o tym, że Bóg nas umiłował i my powinniśmy się miłować, ale większość rodaków jest niewierzących. Psalmista zawoła wprost ode mnie: „Ciebie mój Boże pragnie dusza moja”...

    Popłynęły też Słowa Pana Jezusa: kto się wywyższa będzie poniżony, a ostatni będą pierwszymi (źle rozumiane). Trwała konsekracja, a ja w wyobraźni byłem na posiedzeniu Okręgowej Radzie Lekarskiej. „O Panie! Ty nam dajesz Ciało Swe i Krew. Ty Jesteś Bogiem wiernym na wieczny czas”. Popłakałem się.

    Poprosiłem św. Augustyna o wstawiennictwo, a „patrzył” wizerunek Anioła nad św. Józefem z Dzieciątkiem (witraż) oraz wizerunek Ducha Świętego. Napłynęło natchnienie, aby przesłać faks, bo gdybym chciał jechać to uniemożliwiał to dyżur w pogotowiu, a jutro w przychodni nie będzie dwóch lekarzy.

    Codzienne przeciążenie pracą, napięcie żony (wnuczek przed zabiegiem), a na dodatek bezpodstawny atak własnej Izby Lekarskiej sprawiły moje wielkie wyczerpanie. To zespół przewlekłego przemęczenia...często lekarze w takich stanach umierają. Pan ukaże to wystrzałem opony samochodu ciężarowego, który dzisiaj będzie jechał przed naszą karetką.  

   Udręka w przychodni trwała do 17.00, a Pan dał odpoczniecie na dyżurze w pogotowiu, gdzie krążyłem po placu i odmawiałem moją modlitwę. Dziwne, ale przez wiele godzin uśmiechały się do mnie Oczy Pana Jezusa z Całunu... 

                                                                                                                                  APEL