W śnie uciekałem przed chmarą os, którą odganiałem...aż do obudzenia się o 4.00. Żona dodatkowo powiedziała, że śniły jej się dwie małe dziewczynki (kłopot).
Bóg mówi do nas także przez sny, a dzisiaj jest to ostrzeżenie przed jakąś udręką. Wówczas trzeba uciekać do Pana Jezusa, bo tylko tak bezpiecznie można przejść przez każde zagrożenie!
Dzisiaj, gdy to opracowuję (23.11.2016) będąc już na emeryturze dobrze wiem ile niebezpieczeństw czeka każdego dnia na lekarza. Właśnie w telewizji przekazują sprawę sądową: dyżurni z oddziału położniczego nie wykonali cięcia cesarskiego, a z tego powodu dziecko urodziło się z ciężkim uszkodzeniem mózgu (niedotlenienie).
Na stażu wypychano mnie na dyżury w oddziale noworodków. Wszystko jest dobrze, ale do czasu. Podobny do mnie kolega (rezydent) już na początku praktyki zawodowej zapozna się z sądem, a może nawet jakąś karą.
„Ojcze nasz...Panie Jezu, wiem, że muszę przyjąć wszystko, co zsyłasz, ale bądź ze mną szczególnie w złym czasie. Spraw Panie, abym nie zapomniał o modlitwie i stałej łączności z Tobą!...Ojcze nasz".
Wreszcie nauczyłem się przykazań...nawet na wyrywki! Muszę milczeć na zebraniu, wstrzymywać się przy głosowaniu i nie pić w pracy!
W pracy tłumaczę 73-ce, która chce rządzić w małżeństwie syna, że niedobra synowa...ćwiczy jej pokorę. Z tej próby na razie wychodzi źle...w myśli, słowie i uczynku, ponieważ przeważa w niej nienawiść. Wskazałem, że nie pokona siebie bez modlitwy, cichości i cierpliwości z odsuwaniem złych myśli.
Wcześniej jadę na wizytę, a nigdy to się nie zdarzało o 10.00. Włączyłem radio, gdzie trafiłem na spotkanie modlitewne ze śpiewem do Matki Bożej. W samochodzie jest pewna intymność, a będąc sam na Sam z Panem Jezusem było mi tak bardzo dobrze.
Trafiłem do glinianej chatki, gdzie na drewnianym łożu leżał umierający na nowotwór jamy brzusznej. Diagnozę postawiłem natychmiast, ponieważ tacy chorzy mają charakterystyczny wygląd...zaostrzone rysy twarzy ze szpiczastym nosem. Ciężko chory stękał i z trudem siadał...właściwie był umierający.
Wszystko załatwiłem i w drodze powrotnej słuchałem dalszego ciągu modlitw: „Matko asfaltowych alejek bezdrzewnych"..."Matko przepełnionych hałaśliwych szkół"...„Smutna Matko z rysunków dzieci".
Popłakałem się, ponieważ nagle dostrzegłem ludzi, którzy wszystko mają (zieleń, wodę i dobre powietrze), a nie doceniają tego i nie dziękują Bogu, bo nie wiedzą, co oznacza zniszczone środowisko Śląska.
"Matko ludzi niewrażliwych, dotkniętych ludzką znieczulicą....Matko głodujących, chorych i umierających". Pod przychodnią, przed wyjściem z samochodu pożegnał mnie piękny śpiew z gitarami: "Błogosław duszo moja Pana. Alleluja. Alleluja".
Serce zalała radość i moc Boża. Kto zrozumie moją radość w sercu? Dlaczego Pan Jezus dzisiaj mnie tak obdarował? Myśl pobiegła ku samotnym, biednym, opuszczonym i smutnym. Wokół jest tyle cierpienia, które nie omija zwierząt.
- Pani mąż uważa, że zbawienie osiągamy przez wytrenowanie ciała fizycznego. On nie wie, że mamy duszę...część trwałą, a nie „prochu z prochu”.
Czytam "Dziennik nawróconego" Piotra van der Meer de Walcheren. Zgadzam się z autorem, że trudno znaleźć człowieka poszukującego podobnie jak ja. Większość ludzi żyje...ot, tak! Wokół jest morze cierpień ciał i dusz, a oni nie stawiają żadnych pytań. Ich tęsknoty są dziwnie przyziemne i wg mnie łatwe do spełnienia.
Nie znają bowiem Boga i nie wiedzą, że tylko On może dać spełnienie i prawdziwą radość naszej duszy! Autor też miota się i nie może zrozumieć sensu cierpienia...
Pszczoły ze snu sprawdziły się, bo syn głoduje w formie szantażu, gdyż chce uzyskać naszą zgodę na trenowanie judo, a jest chuchrowaty i ma napady duszności. Ponadto na drogie treningi trzeba daleko dojeżdżać.
Zobacz jak szatan atakuje rodzinę nawróconego, który jeszcze nie nabrał mocy!
APEL