Wczoraj zbyt dużo wypiłem, sen przerywały sen różne koszmary, a przebudziłem się, bo prowadzący tramwaj pił przy wszystkich wódkę z butelki!

   Czym różni się to od picia w ukryciu na dyżurze w pogotowiu? Nigdy nikt tego nie kontrolował...można rzec, że władza okupacyjna sprzyjała rozpijaniu narodu.

    W tym momencie przypomniałem sobie, że w ostatnim drgnieniu ku dobru była maleńka książeczka, którą wczoraj zostawił dla mnie kolega-lekarz (w dyspozytorni pogotowia). To było kieszonkowe wydanie „Ewangelii wg św. Jana" i ja wiedziałem, że jest to znak od Boga, ale zło nie uderza z całą siłą...tylko od „małego kieliszeczka”!

    Przepłynęła moja grzeszność, bo często graliśmy do jasnego ranka w pokera lub „tysiąca”. Na ten moment głos sumienia mówi: „namawiasz innych do picia, nie idziesz na wizytę do potrzebującego i jeździsz po pijanemu".

    „Panie Jezu! Ty wszystko wiesz. Proszę Cię, mój Zbawicielu doprowadź dzisiaj do domu każdego pijanego i uchroń go od zła. Proszę Cię Jezu, doprowadź!"

   W ponownym śnie ujrzałem kamienny pojemnik z wodą (chrzcielnicę?) z trzema zapalonymi świeczkami na jego brzegu, które były ustawione w formie trójkąta. Teraz, po przebudzeniu leżę zlany potem i ratuje mnie zimne piwo.

    Pochyliłem głowę ze wstydu, bo mój wzrok zatrzymał obraz Pana Jezusa Miłosiernego. Pomyślałem, że  Pan w czasie przebywania z nami...często modlił się o tej porze (nocami)! Jeszcze raz w fazie „jawa-sen” ujrzałem głowę Zbawiciela w koronie cierniowej oraz brzydką twarz człowieka,który właśnie skonał.

    Teraz mam w ręku zapiski z „Oazy Miłości” Johna Osteena...z pytaniami:

- Czy ty chcesz, aby Jezus ci pomógł?

- Czy ty chcesz naprawdę i wiesz, co oznacza oddać serce Jezusowi?

- Czy chcesz przyjąć Jezusa?

- Czy dzisiaj zdecydowałeś się zmienić?

    W drodze do pracy spotkało mnie pocieszenie, bo towarzyszyła mi stara suka, która jest u nas od lat. Zdychającemu z głodu psu ponownie zaniosłem jedzenie i jest z nim lepiej. Po każdym „święcie dyszla” (targu) chłopi porzucają u nas niepotrzebne zwierzęta. Pacjentce podarowałem książkę „Ojciec Pio”, a sam w chwilce upragnionej ciszy czytam rozważania J. H. Newman'a:

    "Ty wiesz, Ty sam postanowiłeś wszystko to, co ma się nam przydarzyć od początku do końca /../ i wiesz, co jest dla mnie przeznaczone rok za rokiem, dopóki nie umrę /../ wiesz jak długo mam żyć. Wiesz też w jaki sposób umrę. Dokładnie zaplanowałeś wszystko oprócz grzechu”.

    To przecież moje myśli. Bóg prowadzi nas tak jak ojciec dzieciątko...z wielką mądrością i i miłością. On kocha nas bardziej niż my samych siebie. Prowadzi nas i zaleca oddać wszystkie kłopoty Jemu i Jezusowi.

    Tak też jest z moim synem, który zgłasza mi swoje troski, a ja mu pomagam. On jednak musi chcieć tej pomocy! Nie wolno szukać własnej drogi, a niedole i udręki znosić w łączności z Bogiem...trzeba uwolnić się od siebie samego.

    Bóg jest Sędzią...tu się nie zgadzam, bo przede wszystkim jest Miłosiernym Ojcem! Zaczynam naukę przykazań, które wg Pana Jezusa nie wystarczają, bo człowiek, który odnajdzie Miłość Boga inaczej patrzy na świat...

                                                                                                                                        APEL