MB Bolesnej

    Nie zachowałem czujności, bo w takie dni jestem szczególnie atakowany przez demony, które działają w różny sposób. Ich metody są wykorzystywane także przez ludzi, którzy wpadli w sidła Przeciwnika Boga.

    Ktoś powie, że piszę wciąż to samo, ale wiedz, że Szatan jest lekceważony i przedstawiany jako koziołek z rogami i widłami, który działa „nudnie”, ale bardzo skutecznie. Ktoś, kto mówi o tym śmiertelnym wrogu naszej duszy jest wyśmiewany, a w poczuciu ogółu „coś z nim jest nie tak”.

    Obudziłem się tuż po północy, bo właśnie spowodowałem pożar okna w drewnianym budynku i na moich oczach spłonęła kotka z malutkimi. Usiadłem przestraszony, a zarazem zadowolony, że to tylko sen i nie wiedziałem co mam robić.

     Natychmiast napłynęło natchnienie: „módl się”, ale ja nie modlę się już "ustnie". Po czasie zacząłem czytać rozmowę Judasza z Matką Pana Jezusa, a to wyjaśniło, że zalecenie modlitwy było od demona, abym nie czytał tego i nie przekazał innym.

    Znowu ktoś będzie miał zastrzeżenia, ale ja znam to z gabinetu lekarskiego, bo wszystkie zdrowe babcie specjalnie pytałem o co się modlą. Każda wołała o swoje zdrowie...przecież Kłamca nie mógł podsunąć im dziękowania Bogu za tą łaskę.

     Wróćmy do Judasza, który w obecności Matki Bożej czuł wielki niepokój, a nie znał jego źródła. Nie chciał tego, ale nie mógł się opanować i miał świadomość, że może uczynić różne rzeczy, nawet najgorsze...także w obecności Pana Jezusa.

    Nie wierzył w moc modlitw i nie mógł szerzyć Słowa Bożego jako Apostoł. Przyznał, że rozpiera go pycha, a cisza jest rozrywana głosami bestii! Nawet padł Matce Jezusa do nóg i zapłakał.

    To wielka prawda, bo Bóg to Pokój, a szatan emanuuje złą energię, którą wydzielają także normalni ludzi, szczególnie mocni i podenerwowani...znam to z pracy w gabinecie lekarskim. Wówczas zawsze miałem ucisk w nadbrzuszu, ale od demona jest to działania na całą osobę o różnej mocy.

    Dzisiaj była Msza św. w intencji duszy naszej matki. Nie miałem wielkich przeżyć, bo przybyłem w pośpiechu. Podszedłem pierwszy do Eucharystii, a po 2 minutach kapłan zawołał: "Módlmy się".

    Kiedyś prosiłem go, aby nie spieszył się, bo zaczyna punktualnie, a kończy 10 minut wcześniej. Siostra czekała z zapłatą i w końcu ja pobiegłem z podwójną ofiarę, ale zwróciłem się do innego kapłana. Ile zły ma sztuczek, aby wywołać zamieszanie.

    Nic się nie stało, ale po wyjściu z kościoła jeszcze raz poprosiłem tego kapłana, aby dawał nawet minimalnę przerwę po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii, a on w złości odpowiedział, że jestem upierdliwy.

   Zauważyłem, że ma niechęć do mających łaskę wiary, a należy do nich s. organistka. Podczas podawania jej Ciała Pana Jezusa - pomiędzy słowami obowiązującej formuły - przekazywał jej jakieś osobiste uwagi. 

   W ostatnią niedzielę spowodował jej szok, bo nawet nie uklękła, a dodatkowo z zakrystii wyskoczył kościelny i krzyczał na nią. Kapłan, który nie ma najmniejszej czci dla Pana Jezusa Eucharystycznego to jawne świętokractwo. Wyobraź sobie, że taki kapłan ma przybyć do ciebie w momencie śmierci.

    Po drzemce nabrałem chęci do nadrobienia zaległości w zapsiach, ale Szatan ponownie przerwał pokój, bo czekaliśmy na hydraulików, ale brygadzie ktoś ukradł kilka liczników do wody, a każdy był przeznaczony do odpowiedniego lokalu. Zniechęcony padłem w sen do ponownej Mszę św. wieczornej...

                                                                                                                                           APEL