W śnie gonił mnie indyk, walił skrzydłami i głośno krzyczał, a po czasie napadła mnie wielka ilość mrówek. Rzuciłem im trochę cukru, ale tylko część poszła na to...reszta kąsała mnie niemiłosiernie aż do przebudzenia się!

    Zacząłem odmawiać „Ojcze nasz” i pomyślałem o duszach zmarłych. Poprosiłem Pana Jezusa o łaskę jakiegoś cierpienia zastępczego, bo nie wiem jakie dana osoba miała uchybienia.

    To chyba był jakiś mój unik, ponieważ bałem się takiego zobowiązania, a cierpienia trzeba przekazywać Jezusowi i On ma je dzielić! Wówczas nasze cierpienie będzie służyło innym, dalekim i nieznanym - będzie naprawdę bezinteresowne!

    My chętnie przyjmujemy cierpienia za najbliższych, a niektórzy modlą się tylko za tych, których kochają oraz  znanych sobie lub tylko tych, którzy uczynili im jakieś dobro...teraz tak im się odwdzięczają.

   To błąd, który wyklucza wykorzystanie naszych cierpień za innych. Nie wiem, jakie cierpienia zastępcze przyjmują ludzie na ziemi, bo one mogą spływać także na tych, za których ja wołam. To jest bardzo piękne urządzone w Mądrości Boga Ojca i przypomina wysyłane esemesy w pr. „Mam talent”!

    Szatan nie lubi modlących się i na granicy jawa - sen zaczęły napływać demoniczne obrazy:

  • ohydna twarz z pojedynczymi zębami

  • twarz z opadającą powieką

  • twarz pomarszczona

  • twarz z wolno „zdzieraną” skórą i odkrywanymi mięśniami twarzy (jak w atlasie anatomicznym)...nie do wiary!

    W rejestracji przychodni spotkałem kolegę psychiatrę z którym walczę na słowa w sprawie determinizmu, który - na początku mojego nawrócenia - błędnie „wyznawałem”, a podtrzymywał mnie w tym Przeciwnik Boga...snami „do przodu”! Kolega jako niewierny słusznie strzelał: „a obozy i zbrodnie ludobójstwa!...Bóg to zakłada w Swojej Dobroci?”

    Miałem dzisiaj milczeć, ale już od rana dyskutowałem! Najtrudniej jest pokonać samego siebie (gadulstwo). Nagle przypomniałem sobie Pana Jezusa, a smutek zalał serce, bo Zbawiciel był pełen pokoju i pokory...nie rzucał słów na wiatr!

    Sięgnąłem po książeczkę „Modlitwa w bliskości Boga” Simon Tuqwell OP („W drodze”. Poznań 1988), ale to zbyt trudne dla początkującego. Tam było zdanie, które mogę potwierdzić, że radość z odnalezienia Boga Ojca jest tak wielka, że nie można tego utrzymać w tajemnicy...

                                                                                                                              APEL