Dzień Kobiet

      Noc. Dyżur w pogotowiu, a przede mną dzień ciężkiej pracy. Przykro, bo zerwano o 2.30 na daleki wyjazd do bólu głowy, ale na miejscu okaże się, że trafię do ciężko chorej. Dzisiaj jest świeto kobiet i już po chwilce znam intencję. W ciemności karetki zacząłem odmawiać moją modlitwę.

    Nad śmiertelnie chorą 42-letnią nauczycielką wisi wielki obraz Pana Jezusa z Najświętszym Sercem. Nawet teraz, gdy to opracowuję łzy płyną po twarzy. Pacjentka cierpi na niewydolność układu moczowego, przebyła zabieg usunięcia nerki, a teraz ma krwotok. Na nogach cała rodzina, a matka chorej pokazuje słoik krwi. Jedziemy do szpitala, a ja wołam za:

- płaczące matki zamordowanych pracowników banku

- kobiety poszkodowane w wojnie Izraela z Palestyną

- kobiety niepłodne i za te, które cierpią na zespół poaborcyjny

- a także za żony alkoholików pozbawione środków do życia

- wspomniałem też moją żonę.

    Z pacjentką zeszło do 5.30 (3 godziny). Po chwilce snu znalazłem się w „młynie” czyli przychodni, gdzie pracę zaczynam wcześniej, aby zawsze wyjść później. To czerwone niewolnictwo, ale raduje służenie potrzebującym. Zdążyłem się przebrać, ale ponownie muszę jechać daleko, bo jeszcze jestem na dyżurze (jeden budynek).

    Trafiłem do płaczącej staruszki, gdzie jeden z synów napuścił zbirów na swoich braci, a wszyscy mieszkają pod jednym dachem. Przez sekundę poczuj ból Najświętszego Serca naszego Boga Ojca, gdy widzi bijące się narody. Zabieram poszkodowanych na oczach zrozpaczonej matki.

    Wróciłem i pracowałem bez wytchnienia do 17.45, ale sami chorzy to jeszcze nic takiego, bo dochodzi współcierpienie z pacjentami. Ile zatroskania jest w niewiastach. Oto przybyła kobieta z mężem tracącym pracę oraz przestraszona matka chorych dzieci.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (11.07.2013) czytam słowa Matki Bożej: „Matka nigdy nie wyrzeka się dziecka, chyba, że jest zmuszona się z nim rozstać. /../ Dziecko wzrasta w jej łonie i nigdy nie ulega przerwaniu więź łącząca je z nią. /../ I matka odczuwa udręki /../ Matce rozdziera się serce, gdy śmierć wyrywa jej dziecko”.*

    Mężczyźni nie znają tej duchowej łączności serca matki z dzieckiem, które jest oddalane w różny sposób (wojsko, małżeństwo, kapłaństwo).

    Po powrocie do domu padłem podczas oglądania DTV, a żona sprawdzała czy żyję, bo właśnie nagle zmarł kolega chirurg z naszej przychodni (56 lat), a wczorajszej nocy w szpitalu padł inny (46 lat).

   Dopiero następnego dnia na nabożeństwie z jasnością ujrzę, że na szczycie cierpień niewiast „stała Matka Boleściwa koło krzyża”, a w ręku znajdzie się obrazek naszej Pani Świętej. Przepisuję to w prowadzeniu przez Boga, bo właśnie  Matka Boża to potwierdziła: „Ja wyrzekłam się Mojego Syna, od chwili kiedy Go miałam. Oddałam Go Bogu. Wam Go oddałam”.*

    Wróciły obrazy rozpaczających matek chorych dzieci, niewiast szukających pomocy, bitych i prześladowanych. Piszę, a na  pierwszej stronie „Fakt-u” (04.07.2013) krzyczy tytuł: „Więził mnie i gwałcił 13 lat”...wreszcie zbuntowała się żona zwyrodnialca, którego kochała.

    W podziękowaniu za moje modlitwy - w drodze na Mszę św. - śpiewały mi szpaki zasiedlone na drzewie przy bloku, a nad głową krążyły gołębie...                   APEL

* „Poemat Boga-Człowieka”  ks. 1 str. 176-177 Vox Domini Katowice 1998