Obudziłem się tuż po północy zdziwiony przespaniem (6 godzin) piątkowego wieczora. Przez cały ten dzień spożyłem trochę galaretki rybnej i sałatki, garści orzeszków ziemnych i kilka herbatników. Nietypowo pisałem do 5.00 i obudziłem się na Mszę św. o 7.30.

    Jakże cudownie wygląda świat zasypany zamarzniętym śniegiem...drzewa, ziemia, a szczególnie siatka piaskownicy...pokryta białym puchem. To jeden z cudów Boga. Ciekawe co myśli w takich momentach małe dziecko.

    Świat w tym czasie idzie za Lucyferem, który pragnących władzy mami swoim światłem. Oszukani pragną spokojnego życia, ale bez Boga - po zejściu z Autostrady Słońca - trafiają na manowce, bo śmierć nie kończy życia, ale go rozpoczyna!

    W ostatnim czasie chodziłem na pogrzeby, a to jest dobry czas na ewangelizację, ponieważ rodzina i znajomi zmarłego widzą nasz koniec. Pogrzeby celebruje nasz proboszcz i pasuje do tego. Niezrozumiałe są słowa, które się powtarza, że "wskutek ludzkiej grzeszności jesteśmy skażeni śmiercią".

    Wg mnie pasowałoby mówienie o naszej nieśmiertelnej duszy, która stanie przed św. Piotrem. Powtarzanie, że zmarły widzi teraz Boga Ojca...twarzą w Twarz jest dziwne. Przecież w Królestwie Niebieskim też istnieje hierarchia. Wszystko jest pokazane już tutaj.

   Ja mam pragnienie skontaktowania się z sekretarzem Naczelnej Izby Lekarskiej, który ma funkcję podobną do św. Piotra stojącego u bram Nieba...może dać sprawie dać odpowiedni bieg lub schować ja na dno biurka. Dodatkowo dostępu do niego chronią dwie sekretarki wyspecjalizowane w kręceniu. Możesz pojechać, ale nie wiadomo czy trafisz, a on nie ma obowiązku spotkania się.

    Dla mnie wyznacznikiem jest posłuszeństwo ("bądź Wola Twoja") i trzymanie się Pana Jezusa Eucharystycznego. Nie potrzebuję żadnych znaków i cudów, bo Cudem Ostatnim jest ten pokarm dla mojej duszy.

    Dziwne, bo już miałem zarys intencji, a z włączonej kasety popłynęły słowa podziękowania...to zawsze powtarzałem chorym, bo swoje choroby widzieli w wielkiej jasności. Lucyfer nigdy nie pozwolił im ujrzeć obdarowania.

   Tak się złoży, że w „Poemacie Boga - Człowieka” przeczytam „Uzdrowienie niewidomego od urodzenia” (207)...nie miał nawet gałek ocznych i żył z rodzicami w okropnych warunkach z jałmużny. W „Sprawie dla reportera” pokażą zabierane przez komornika rodzinne gospodarstwo rolne oraz dziewczynkę, która podczas sepsy straciła kończyny. Na końcu tego ciągu trafiły się obrazy inwazji rozszczepów wargi w Etiopii z odrzucaniem tych dzieci przez społeczeństwo.

     Bez łaski wiary, Światła Bożego nie ujrzysz w pełni swojego obdarowania...od wody w kranie do sprawności intelektualnej, dachu nad głową i własnego łóżka. Ci, którzy mieli to od urodzenia zdziwią się, bo: za co tu dziękować?

   Przed obiadem, gdy żona postawiła przede mną talerz z rosołem...padłem na kolana i podziękowałem za Dobroć Boga. Rozumie to prawdziwy uchodźca, głodny, zmarznięty i bliski śmierci.

    Przepłynęły obrazy mojego obdarowania duchowego, bo mam: Dom Pana (kościół) z kapłanami, łaskę wiary, a na jej szczycie nieuzasadnione cierpienie (krzyż)! Jak to opisać i przekazać naszym językiem?

                                                                                                                        APEL