Zerwałem się po wyjściu żony na Mszę św. i jak nigdy zjadłem śniadanie, a podczas zmywania naczyń napłynęło natchnienie, aby pojechać na do pobliskiego Sanktuarium Maryjnego. Z trudem zdążyłem, bo nie mogłem otworzyć zamarzniętej kłódki garażu i droga była bardzo śliska.

    Dobrze się stało, bo dzięki temu znalazłem się przed wielkim obrazem Pana Jezusa Miłosiernego. Dzisiaj Pan Jezus dokonał zamiany wody w wino, a zwróciły uwagę słowa Matki Bożej, która zaleciła sługom, aby uczynili wszystko, co powie. Nie wiedziałem, że napełnione wodą stągwie służyły do żydowskich oczyszczeń (mycia nóg).

    Kapłan w kazaniu podkreślił potrzebę naszego posłuszeństwa, bo większość z nas obraża się na Boga Ojca, gdy nie spełnia naszych zachcianek...brakuje nam tylko krzyku i tupania, które widzimy u niecierpliwych dzieci, gdy nie otrzymują, tego o co proszą!

   Te słowa były dla pragnących iść za Panem Jezusem, ale takich jest garstka. Wówczas nie wystarczy tylko spełnianie przykazań, bo trzeba wszystko sprzedać i rozdać biednym...dopiero wówczas bogaty można trafić do Królestwa Niebieskiego.

   Ja dodałbym, że nie wolno nic czynić bez wcześniejsze modlitwy z odczytem Woli Boga Ojca. Nam samym jest bardzo trudno stać się posłusznymi, bo zły zawsze podsunie „dobro”, a jest to: zdrowie ciała („najważniejsze”), posiadanie („to mi się należy”) oraz władzę z chęcią panowanie na innymi.

    Takie kazania i nauki nie trafią do serca przeciętnego wiernego, który przychodzi do świątyni...z nakazanego obowiązku (w niedzielę i święta), a Bogu Ojcu nic nie jest potrzebne oprócz naszych otwartych i miłujących serc!

    Mój wstrząs wywołały słowa: „Zaprawdę Pan namaścił cię...” - jakby mówione do mnie. Łzy zalały oczy, bo Tata wciąż to czyni, także w czasach ostatecznych. Musisz zrozumieć, że ujrzenie „wybrania” nie jest pycha duchową, ale współcierpieniem z Panem Jezusem...to niesienie krzyża za zbawianie świata.

    Bóg Ojciec bardzo cierpi, ponieważ nie chce naszej zguby, ale szanuje wolną wolę każdego, którą Sam nam podarował. Dla większości Bolesna Męka Zbawiciela poszła na marne! Właśnie płyną obrazy sprzed roku, gdy w szale zniszczono 60 kościołów w Nigrze i zabito wielu chrześcijan. Tak też widzi to ks. Stanisław Małkowski.

    Podczas podchodzenia do Eucharystii płynęła pieśń: „Nie było miejsca dla Ciebie”...popłakałem się, a łzy płynęły po twarzy z powodu wstrząsu duchowego. Padłem w najwyższym uniżeniu na dwa kolana, przeżegnałem się, a Pan Jezus objął mnie, a w odczuciu przytulił, bo św. Hostia ułożyła się na podniebieniu.

    Po nabożeństwie podziękowałem kapłanowi i wskazałem, że oddanie „wszystkiego” oznacza oddanie naszej wolnej woli i czasu, bo nic więcej nie mamy na tym zesłaniu. Świat chyli się ku zagładzie, bo nawet w Kościele Świętym nie widać żadnego poruszenia. Nie ma adoracji całodobowych, pokuty.

    Po wyjściu ze świątyni w wielkim bólu odmówiłem moją modlitwę w intencji tego dnia, a wieczorem popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego z przepraszaniem za różne moje zachcianki. 

                                                                                                                                    APEL