W śnie (typu eksterioryzacji) uczestniczę w normalnym „życiu”, a tym stanom towarzyszy bolesny priapizm, który budził mnie tej nocy aż 5 razy. Jakże umęczy człowieka to życie na wygnaniu i to w czasie przeznaczonym na odpoczynek. Jeżeli śpisz spokojnie to dziękuj Bogu, bo ja wiem jak wielką masz łaskę.

    Po przebudzeniu Zły, który  "dba" o mnie napłynęło zalecenie „pospania”, a przecież wiedział, że  pod przychodnią czeka karetka z pacjentem na „konsultację”. Ja pracuję od 8.00, ale dla dobra potrzebujących przychodzę o 7.00. 

    Na korytarzu krążył były kierowca z pogotowia (czuć alkohol), wpadali po skierowania do specjalistów, przybył też przestraszony hipochondryk oraz dwóch strasznie śmierdzących po „leki dla babci”! Napłynęło natchnienie, że tak „śmierdzą” dusze grzeszników trafiające na druga stronę życia. Przypomniało się poranne pędzenie karetki...zginęło małżeństwo z naszego miasta.

   Jeżeli myślisz, że zawód lekarza to tylko chwała...jesteś w błędzie, bo z gabinetu można trafić prosto do więzienia. Teraz badam panią, którą opuścił mąż, a mają dwójkę dzieci. Później, z radia popłynie piosenka „Pamiętasz była jesień”, a w moje serce wpadną słowa „odszedłeś potem nagle”...

   Ogarnij to cierpienie ludzkie na całym świecie. Przepisuję to 13.01.2017 roku, a bolesny wstrząs przepływa przez moje ciało, bo to samo stało się w małżeństwie moje córki. W RTL pokażą zatrzymanie się serca u nastolatki.

   Po krótkim odpoczynku trafiłem na Mszę Św. ale byłem nieobecny z powodu zmęczenia. Przeprosiłem za to Pana Jezusa i obudziłem się w ciele i duszy podczas Eucharystii, a płynęła właśnie pieśń, że „słodkie ziemskie me wygnanie, tylko Ty mnie mnie zawsze w Sercu miej”.

   Jakże piękny był dzisiejszy zachód słońca...to wprost obraz. Ożywiłem się dopiero wieczorem i odmówiłem całą moją modlitwę. Jest mi przykro, ponieważ ludzie chwalą śmierć nagłą, a jest to wielkie nieszczęście dla duszy, a także dla najbliższych. Wyobraź sobie sytuację, a byłem na takim wyjeździe pogotowiem...żona poszła rano do pokoju męża (na piętrze), a on już dawno nie żył.

                                                                                                                                       APEL