Kończę ciąg dyżurowy (40 g.)...nawet noc umęczyła mimo braku wezwań. Na ostatnim wyjeździe pacjentka podarowała mi obrazek MB Gidelskiej (Uzdrowienia chorych). Tam były słowa:

    „Wołam do Ciebie Matko i proszę o Twój Matczyny dotyk, umocnij moją wiarę, ulecz moją duszę /../ wstaw się za mną u Boga”.

   W domu - po dojściu do siebie - napłynęła bliskość Matki Najświętszej z zaproszeniem do Wrzeszczowa, gdzie przez 30 lat grał na organach ojciec kard. Stefana Wyszyńskiego.

     Przesunięto czas i dzięki temu siedzę w słońcu, śpiewają mi ptaki, a wiewiórka skacze po gałęziach. Teraz oglądam pusty kościół, gdzie jest  tablica informująca, że 15.02.1970 na pogrzebie ojca Stanisława był kardynał oraz przyszły papież Jan Paweł II.

    Padłem na kolana przez Matką z pragnieniem spowiedzi i zawołałem; „Cały Twój! Przepraszam za wszystkie świństwa, pragnę także zerwać z pustą gadaniną”.

   Kapłan powiedział, że: „glebę trzeba uprawiać”, bo wielomówstwo jest wynikiem naszej pychy, która wywołuje poczucie, że jesteśmy rozumniejsi niż jest rzeczywiście i sądzimy, że wszyscy nas słuchają. Nie mów wiele nawet przed tymi, co nadstawiają ucha.

    Po rozgrzeszeniu popłakałem się, a właśnie chór śpiewał; „To nie gwoździe Cię przybiły lecz mój grzech”...

    Trafiłem na wystawienie Monstrancji i zostałem pobłogosławiony, a później płynęły „Gorzkie żale”. Zobacz ile łask spłynęło na mnie w tak krótkim czasie: przebaczenie grzechów, powrót do Matki Bożej za Jej obrazę.

   Nie znałem intencji, ale w „Super expressie” był art. o Romanie Klusce, przepłynęły siostry zakonne (Służki NMP), o. M.M. Kolbe oraz kard. Stefan Wyszyński, a także papież Jan Paweł II...

                                                                                                                                         APEL