Dzisiaj jest rocznica obłędnego mordu w Betlejem. Racjonaliści wskażą na jasną przyczynę; religia. W bólu idę na Mszę św. poranną, a serce mam zalane wyobcowanie (ostracyzmem).

    Dzielący ludzi wiedzą, że ta szykana ma dużą moc. Samo znalezienie się w mniejszości powoduje cierpienie, a osoba osaczona przez sforę ma poczucie braku ochrony...wszyscy odwracają od niej jak od „trędowatego”.

   Zdradzam tajemnice bolszewizmu, ale to samo przeżył Wojciech Sumliński...także robiono z niego chorego psychicznie. W Korei Północnej nie bawią się i takich zabijają, w Indiach na nas napadają, a w Chinach Eucharystie możesz otrzymać tylko w strukturach podziemnych.

    Wołałem do Boga; „Ojcze! miej miłosierdzie nad tymi, którzy walczą o prawdę, sprawiedliwość, równość, a to nie podoba się władcom tego świata”.

    W TVP Historia oglądałem film dokumentalny z procesu nad oprawcami...prawie dzieci. Ubowcy Tadeusz Król i Tadeusz Molenda w latach 50-tych ub. wieku wymyślnie znęcali się nad nimi: bito ich i kopano po całym ciele, krępowano im ręce w nadgarstkach uprzednio przełożywszy je pod nogami i podwieszano (...) między dwoma biurkami...kneblowano ich, po czym wlewano wodę do nosa. Bito ich również prętem po całym ciele i znieważano słowami wulgarnymi...

    Teraz oprawcy trzęsący się i będący nad grobem nie przyznają się do niczego i nie chcą odpowiadać na pytania.

     Po Eucharystii słodycz zalała duszę, serce i usta. Nagle wszystko stało się piękne, świecące...jak po wypiciu alkoholu (dla znających to uczucie). Napłynęło pragnienie pozostania tutaj...i marzenie, aby zasnąć i tak wrócić do Królestwa Niebieskiego! Muszę jeszcze pokonać złe myśli, odrzucić niechęci, a usta otwierać tylko dla chwalenia Boga.

   „Miłości moja! Słodki Boże! Panie! zmiłuj się nade mną i tym światem! Spraw Panie, abym nie przyniósł wstydu”. Powtarzałem to kilka razy i poprosiłem o sygnały ostrzegawcze.

    Ja mam stać się chrystusowym. Tak...stać się chrystusowym! To bardzo trudne, bo oznacza ś w i ę t o ś ć, ale dla wybranych. Przecież Pan pokazuje, że na szczyt można wejść bez nóg...na szczyt góry! „Panie Jezu! Twoje dotknięcie może odmienić moją duszę”.

    Trwała słodycz, a ból rozłąki z Jezusem rozrywał serce. Tak chciałbym, aby Jezus dotknął mojej ręki. To wybuch tęsknoty za Ojcem Prawdziwym. To niewypowiedziane cierpienie. Ile jeszcze czasu tej rozłąki? Idę i ciężko oddycham. Nic mnie nie obchodzi. Żadnym językiem nie mogę opisać tego cierpienia. Tylko nie mów mi, że to nieprawda, że to bajki i mity i że nie ma Pana Jezusa!

    Przykro, bo dzisiaj obraduje Sejm RP, a to zły czas dla mnie (dodatkowe nękanie). Ci, co kochają ojczyznę i chcą żyć wg Praw Boga są wrogami „demokracji”. W tej przykrości wyrywa się słowo; znęcanie się! Co oznacza znęcanie się? To zadawanie komuś z niskich pobudek niepotrzebnych cierpień fizycznych lub duchowych (postawienie się nad kimś, dręczenie).

    W „Naszym dzienniku” prof. Szaniawski daje przykłady znęcania się nad nim. Nie pozwolili na spotkanie z żoną, która stała pod więzieniem, a przyniesioną paczkę świąteczną wręczyli mu na wiosnę!

    W ręku mam „Życie Warszawy” (20-21 marca 1993), gdzie artykuł o garstce wrogów ustroju skazanych na śmierć (kresowców), którzy przeżyli i relacjonują straszne znęcaniu się na nimi (spali na betonie). Napływa sprawa znęcania się na ks. Jerzym Popiełuszko oraz Krzysztofem Olewnikiem, a teraz jego ojcem i rodziną.

    Wyszedłem na modlitwę...właśnie wypadło „Św. Poniżenie Pana Jezusa”. Napływa obraz Zbawiciela ubranego w czerwony płaszcz. Nagle miałem pokazaną łaskę jaka mnie spotkała (mistyka to psychoza), którą ofiarowałem Panu...za innych.

     Jakby w podziękowaniu Pan Jezus wskazał mi na zapis z 23.10.1989, gdzie dziewczyna mówiła na tle muzyki o Bolesnej Męce Pana Jezusa: znęcano się - znosił to w pokorze...

                                                                                                                   APEL