Z radia Plus padły słowa o Sercu Pana Jezusa, a ja popłakałem się...po wczorajszym dniu pełnym pustki duchowej i złego poczucia z powodu wichury z ulewami. Poczułem obecność Zbawiciela i z miłością pocałowałem Jego Serce w koronie: ”Pan wrócił...Pan wrócił”.
Tego nie można przekazać żadnymi ludzkimi środkami, bo jest to kontakt duchowy. Na ten moment mój ulubiony prorok Izajasz mówił - z transmitowanej Mszy św. - do mnie, prosto od Boga (Iz 58, 1-9): << Krzycz na całe gardło, nie przestawaj. /../ Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa i /../ grzechy”. Szukają Mnie dzień za dniem /../ pragną bliskości Boga” >>.
Dalej była mowa o tym , że naród wybrany ma różne pretensje, a nie pości z miłością miłosierną i nie umartwia się. W tym czasie wierni postępują jak normalni ludzie, a Pan to wszystko widzi.
Jakże bliskie są mi te słowa, bo pragnę krzyczeć, że Bóg Jest, a wiara całkowicie upada. Psalmista w Ps 51/50 dodał „Sercem skruszonym nie pogardzisz, Panie”, a ja ponownie popłakałem się.
Po wielu godzinach snu byłem całkiem drętwy na Mszę św. o 6.30 z późniejszym wystawieniem Najświętszego Sakramentu. W kościele popłynął „Anioł Pański” oraz słowa z pieśni do Matki („Pod Twą obronę”) oraz do Boga Ojca („Pod Twą obronę Ojcze na Niebie”).
W Ew. Mt 9, 14-15 Pan Jezus mówił o czasie, gdy Go zabraknie i wówczas będziemy pościć i smucić się. Takie było właśnie moje serce spowodowane rozstaniem. Eucharystia zwinęła się i rozpuściła. Później otrzymaliśmy błogosławieństwo Monstrancją po wspólnym odmówienie z kapłanem litanii do Najśw. Serca Pana Jezusa.
Wróciłem o 9.00, aby uczestniczyć w Mszy św. z drogą krzyżową...”dla emerytów”, ale nie miałem przeżyć z powodu próby, bo nie spodziewałem się, że droga krzyżowa będzie tylko czytana. Nikt nie wziął krzyża, bo to nie było zorganizowane. Miałem wielką rozterkę czy wziąć krzyż i iść samemu, bo pasowałyby dwie niewiasty z gromnicami.
Nie podszedłem do Ołtarza św. gdzie jest krzyż, a można powiedzieć, że wstydziłem się, bo nie byłem przygotowany, a to okaże się - z trudem odczytaną - intencją modlitewną (dopiero w niedzielę).
Nie mogłem otrzymać pomocy w odczycie...ze względu na zarzut Szatana: „modli się, bo ma podane”. Modlitwa trwała przeszło godzinę. Napłynęła postać Szymona, który nie chciał pomóc słabnącemu Panu Jezusowi i został przymuszony do niesienia krzyża.
Bardzo zdziwiłem się, że dotychczas nie miałem takiej intencji modlitewnej...
APEL