Po krótkim śnie na dyżurze rozbolała mnie głowa i pojawił się niesmak oraz smutek, bo grałem w karty z drinkowaniem. To „zespół prof. Religi”...tak nazywam te dwie przyjemności o których wspominał kolega po fachu.
W tym smutku pojawiło się pragnienie napisania czegoś o Imieniu Jezusa, ale weszła płacząca pacjentka, która wróciła z RFN-u. Cóż mogło ją tam spotkać w wieku 65 lat...czego potrzebuje jeszcze do życia.
Niedawno pochowała męża, a dwóch synów wyjechało...szukać szczęścia koloru zielonego (od dolarów). Teraz wie, że została sama.
Pocieszyłem ją, że nie jest samotna (wskazując na niebo), a ona przyznała mi rację. Dodałem jeszcze, aby zostawiła chodzenie po lekarzach, bo jest zdrowa!
Dzisiaj jest piękna pogoda, wróciłem zadowolony do domu, a tam czekał na mnie klekot żony. Pojechałem na działkę, aby wykonać wiosenną orkę...nawet pomagałem prowadzić konia.
Właściciel wierzchowca był bardzo wesoły, ale na moje pytanie: „czy ten koń pije piwo” odpowiedział poważnie...”coś pan, koń piwo” i przez cały czas darł się na ciągnącego pług. Dlaczego w rolnikach nie ma miłości do własnych zwierząt?
- Jak pan nazywa swojego konia, chyba ma jakieś imię?
- „Kociok”, bo był bardzo mały przy oźrebieniu.
Nagle z bruzdy wybiegła maleńka myszka czy nornik, a on zaczął biec za nią z chęcią zabicia! Dodał zadowolony, że całe gniazdo przykryła bruzda, a na moje zainteresowanie ile tam było tych stworzeń Bożych stwierdził: Panie, kto by tam myszy liczył w gnieździe?
Praca wykonana, a bezdomna suka, która jest na mojej działce - po spożyciu gorącego posiłku - smacznie zasnęła. Po powrocie do domu poprosiłem żonę o usmażenie rybek, a ona zrobiła mi awanturę.
„Panie zmiłuj się nade mną”. Usiadłem i plącząc prosiłem o radę: co człowiek powinien czynić takich momentach? "Masz kłopoty - natychmiast módl się! Nie proś o nic jak czynią to ludzie. Proś o pocieszenie, dobre słowo i radę ze wskazaniem drogi". W tym momencie napłynął obraz Martina Luthera Kinga, który wobec rozwścieczonego tłumu białych...modlił się głośno na kolanach ze swoimi!
Ponownie napłynęło kuszenie, bo jest okazja grać w karty, ale teraz u brata. Napłynęła pomoc: módl się, musisz się wyspać, bo jutro masz dyżur w pogotowiu! Tak, to jest to! Po chwilce żona wniosła rybki i wszystko wróciło do normy.
Nie mam swojego pokoju i „tułałem się” w mieszkaniu, a w końcu włączyłem nagraną Mszę św. bo jutro nie będę w kościele...
APEL