Z radiowej transmisji nabożeństwa o g. 6.00 popłynęły czytania o wielkim Miłosierdziu Boga Ojca i Ps 103/102 „Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia” oraz Ew. Łk 15,1-3. 11-32 o synu marnotrawnym, który przetrwonił zapisaną przez ojca własność.

   W drodze do garażu dusza śpiewała z wdzięczności Panu Jezusowi: „za ten krzyż i Twoje łzy”, ale na Mszy św. trwały rozproszenia i nie miałem żadnych przeżyć. Dopiero zjednanie z Panem Jezusem w Eucharystii odpędziło złego, a serce zapragnęło dawania świadectwa wiary.

    Wczoraj widziałem klucz ptaków, a w "duchowości zdarzeń" to oznacza nasz powrót do Ojczyzny Prawdziwej. Łzy zalały oczy, bo ujrzałem siebie w roli  p r z e w o d n i k a  duchowego. W Świetle Bożym widzisz więcej, a prowadzenie przez Ducha Świętego pomaga w dawaniu świadectw wiary. 

    Wczoraj po podjechaniu pod krzyż i zapaleniu lampki „zepsuł” się samochód: nagle stracił moc...tak jakby Pan chciał powiedzieć, że „beze Mnie nie będziecie mieli mocy”. Okazało się, że było to mylące działanie komputera „pokładowego”, ale chodziło o to, abym trafił do tego dobrego człowieka, który wymaga przebudzenia duchowego („drogi Boga nie są naszymi”)!

   Ponieważ znaleźliśmy się przy komputerze pokazałem moją stronę i wskazałem na znak, że w piątek spod krzyża przybyłem od Zbawiciela z zaproszeniem, bo czas płynie. Powiedziałem też o naszym znajomym...także dobrym człowieku, którego uśmiercono plotką. Gdzie trafiłby po śmierci?

    Przypomniała się też brygada, która podniosła „mój” krzyż, gdy leżał na boku b. trasy E7 z wielką figurą Pana Jezusa złamaną na pół. Muszę się za nich pomodlić, bo rozliczyłem się z szefem, a ich nie obdarowałem.

    Podobnego człowieka spotkałem za Krakowem, gdzie stałem w strugach deszczu...po wcześniejszym zapiciu się prawie na śmierć. „Panie Jezu! Wspomóż go, obdaruj stokrotnie, bo tylu przejeżdżało i żadnego nie ruszyło sumienie”.

    W tym mieście, a także w mojej ojczyźnie i na świecie jest wielu dobrych ludzi, którzy tkwią w obojętności duchowej. To dla mnie krzyż, bo nic nie daje ich budzenie, moje świadectwa i przemiana z pijaka i hazardzisty na „latającego do kościoła”. Niektórych ostrzegam wprost, innych proszę, wymawiającym się proponuję podwiezienie, ale owoce są marne.

     „Panie Boże! Jak to wszystko cudownie urządziłeś i prowadzisz mnie do wskazanych, miłych Tobie, a także do wrogów i prześmiewców, bo wszyscy jesteśmy Twoimi dziećmi. Przy tym bardziej martwisz się o złych, który potrzebują Dobrego Lekarza”.

   Teraz, gdy to zapisuję płynie wstrząsająca piosenka „Liberta” (wpisz to słowo w wyszukiwarce i posłuchaj). Popłakałem się, bo serce zalała wielka tęsknota za Bogiem Ojcem. Na końcu tej doby - w środku nocy ze straszną wichurą - Pan Jezus podziękował mi za niesienie Jego do wielu, a także za ofiarne Eucharystie.

   To wielka prawda, bo po okresie zniewolenie wielu trwa przy wmówionych im poglądach z czczeniem ludzkich bożków z Aparatu Bezpieczeństwa (ja zawsze dodaję, że własnego)! Tak też było z ludem wyprowadzonym z Egiptu (Wj 17, 3-7), gdy w rozbitym obozie w Refidim umierano z pragnienia i przez to szemrano, bo w niewoli było lepiej.

   Mojżesz po prośbie do Boga otrzymał polecenie, aby - w obecności starszych z Izraela - uderzył laską w skałę, a wypłynie z niej woda! Będę też oglądał świadectwo wiary kamieniowanego Szczepana.

    Ja zawołam w tym czasie „Jezu mój! Boże Ojcze! Jakże pragnę dawać świadectwo wiary, bo świat idzie ku zagładzie. Szatan jest lekceważony, a przecież trwa śmiertelny bój...duchowy!"

    W intencji tego dnia w niedzielę odmówię całą moją modlitwę...

                                                                                                                                        APEL