Do Mszy św. o 7.00 męczyłem się z zapisem z dnia 7 listopada 2015 r. za ofiary demonicznego zamętu...można powiedzieć, że ten dzień czekał na zapowiadane przeze zagrożenie ze strony Państwa Szatańskiego. Mimo ewidentnej III Wojny Światowej nie widzę odpowiedniej reakcji. Wojna to wojna, a tu demokracja!

    Tak też było z eksterminacją narodu wybranego przez Hitlera...o machinie ludobójczej (gazowaniu i spalaniu) nikt nie wiedział i nie protestował. W początkowej fazie - dla niepoznaki - wywożono ich normalnymi pociągami, zaopatrzonych w żywność i z kieszonkowym.

    Czy obecna sytuacja nie jest podobna? Przybywają tysiące imigrantów, którzy stanowią element agresji, który myli i odwraca uwagę od szykowanej prawdziwej agresji...wcale nie z ich strony!

    Tej wojny nie wygramy bez Boga, wołania w worach pokutnych, pojednani jako wyznawcy Ojca Prawdziwego. Większość normalnych ludzi (czyli niewierzących) pokłada ufność w jedności bez Boga (UE).

     Mariusz Max Kolonko (chyba czytał mój dziennik) powtarzał to, co głoszę, że jest to wojna w której śr. techniczne nie poradzą, bo terroryści samobójcy są męczennikami trafiającymi do islamskiego raju!

   Od początku Mszy św. trwało wielkie uniesienie w duszy, a podczas czytania Słowa Bożego łzy zalewały oczy. Dzisiaj namaszczono Dawida na króla (1 Sm 16, 1b.6-7. 10-13a). Prorok Samuel poszedł do Jessego Betlejemity, ponieważ Bóg wśród jego synów upatrzył sobie króla.

   Odrzucił 7 synów, a kazał przyprowadzić najmniejszego, rudego, który pasł owce! Ten został namaszczony w Imię Boga. Piszę to i płaczę, bo sam zostałem tak wyróżniony...do codziennego dawania świadectwa Prawdzie z zapraszaniem do Kościoła Pana Jezusa!

   Podczas Ps 23/22 Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego łzy zalały ponownie oczy, bo zostałem uratowany od śmierci prawdziwej (mam już dodane 15 lat życia), dzisiaj nie brakuje mi niczego, a na koniec „zamieszkam w domu Pana po najdłuższe czasy”...

   Na ten moment św. Paweł (Ef5,8-14) dał zalecenia, które czynię: postępuję jak dziecko światłości i czynię to, co jest miłe Bogu Ojcu, staram się nawracać tych, którzy przynoszą wstyd.

   Dzisiaj Pan Jezus przywrócił wzrok niewidomemu od urodzenia (J9, 1. 6-9.13-17.34-38), ale faryzeusze zarzucili Mu, że uczynił to w szabat! Władza wówczas i dzisiaj jest fałszywa.

    Po Eucharystii nie mogłem wstać z kolan, zostałem w kościele i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Nie wiedziałem, że tuż po wyjściu na modlitwę (ok. 13.00) odczytam dzisiejszą intencję i będę wołał do Boga w wielkim uniesieniu. W ręku znajdzie się kij (laska), który jest atrybutem niewidomych.

    Właśnie oglądałem film o komunistycznej dynastii w Korei Północnej, ale tak było u nas i to trwa, a zapoznałem się z tym we własnym samorządzie lekarskim. Wszędzie mamy tych samych urzędników, kierowników, dyrektorów...to klany rodzinne, gdzie władza (różnego typu) przechodzi z ojca na syna.

   Teraz, gdy to opracowuję z dyktafonu płynie pieśń do Matki Bożej; „Ociemniałym podaj rękę”. Wracają ci za których wołałem na spacerze modlitewnym: faszyści, komuniści, masoneria, okrutni zbrodniarze, ludzie nienawracalni (często bardzo dobrzy), Żydzi wciąż szydzący ze Zbawiciela ("można chodzić po wodzie, ale musi być płytka"), obecni członkowie Państwa Szatańskiego, racjonaliści i sataniści...

    Jak Bóg Ojciec to wszystko wytrzymuje? Ludzkość jest zdemoralizowana, ale opętani przez Szatana przywódcy - pełni okrucieństwa i bezprawnego przywłaszczania sobie władzy - realizują zmieniające się nikczemne idee i doktryny. Trwa narastająca lawina bandytyzmu państwowego i przelewana krew niewinnych.

    W końcu popłakałem się i zawołałem z krzykiem „Panie Jezu! Dziękuję za łaskę ujrzenia tego wszystkiego i współcierpienie z Tobą!” Dzisiaj, gdy to przepisuję wzrok zatrzymało zdjęcie synka zwyrodnialca, który zamordował swoją matkę - prokuratorkę.

   Jeżeli jakiś człowiek cierpi z powodu swojego niedobrego dziecka to niech pomyśli o cierpieniu naszego Boga Ojca, który ma takich „dzieci” miliardy. Dołóż do tego powstrzymywanie się od karania, bo tacy jak ja wciąż wołają.

   Jakże różne przeżycia przynosi spotkanie z Bogiem Ojcem, z Bogiem Syn i Bogiem Duchem Świętym. Na końcu popłakałem się podczas pieśni po Eucharystii: „To mój Pan, wiele mi uczynił...On mnie uzdrowił”...

                                                                                                              APEL