O północy czytałem wynurzenia duchowe Prabhupady...wiele jest łączności pomiędzy nami, a to był czas mojej wiary w błędny determinizm...nawet szwendała się za mną reinkarnacja! On też uważał, że mamy zapis wszystkiego...nawet czas śmierci. W pewnym momencie zawołałem: „Panie, wyjaśnij mi różnice...jaka jest prawda”?

    Nie wspomina o Przeciwniku Boga, ale rozmywa problemy (życie zwierzęce, demoniczne przywiązanie, itd.). Przecież Lucyfer podsuwa ludziom poszukującym Prawdy różne bajki. Przykładem jest Luter, Kalwin, św. Jehowy, itd.

   Nasza religia jest nieprawdziwa, ponieważ zabijamy zwierzęta, a w przykazaniu stoi: „nie zabijaj”! Cóż z tego, że Pan Jezus spożywał mięso? Cóż z tego, że to co wchodzi do ust nie jest nieczyste, ale to co z nich wychodzi! Tak Książę Kłamstwa skręca wielkich ludzi z drogi do wiary w Boga Objawionego (naszej religii).

   Ponieważ byłem skłonny do istnienia reinkarnacji to Lucyfer podsunął mi nawet artykuł o cofaniu się wstecz i zalał mnie "jasnością" dotyczącą "przeskakiwania duszy” po różnych ciałach! Zobacz nadprzyrodzoną inteligencją upadłego Archanioła...w oszukiwaniu i czynieniu zła!

    Dyżurujemy w ludzkiej norze, bo pogotowie ratunkowe mamy w piwnicy, a „pokój lekarski” to dwa łóżka i wielki stół. Zważ, że jest to 45 lat po wojnie, a jeżdżąc po domach widzimy dużo, a nawet więcej.

    Kolega już śpi, przesuwam paciorki różańca, a później w śnie gram w pokera i moja kareta trafia na karetę wyższą. Czas płynie i już jestem pod porannym prysznicem z radosnym zawołaniem: „Matko przekazuję Ci dzisiejszy dzień, post z pragnieniem milczenia i ciszy”! W środy i piątki poszczę w intencji pokoju na świecie...na ręce MB Pokoju.

   Zacząłem modlitwę za dusze zmarłych dziadków i napływających postaci z rodziny. Poprosiłem s. Faustynkę o wstawiennictwo w ich intencji. Wielka radość zalała serce, ponieważ nigdy nie modliłem się za nich tak żarliwie.

    „Dobry jest Pan i łaskawy”...podziękowałem Panu Jezusowi, że „otworzył Niebo i dał nam życie prawdziwe”. Jakże chciałbym Zbawicielowi postawić świecący krzyż. Nawet rozmawiałem o tym z ofiarą wywrotki samochodem...spadł na niego obrazek Matki Bożej, którą zawsze woził „jako ochronę”.

   W przychodni spotkała mnie miła niespodzianka, bo jak nigdy nie było żadnego pacjenta. W pustym gabinecie padłem na kolana i odmówiłem „Biczowanie Pana Jezusa”.Jak wielką radość daje post i modlitwa. Nie trzeba rzucać świata jak zalecają członkowie Hare-Kriszna!

   Przecież cały świat nie może składać się z zakonników? Bóg nie potrzebuje takiego wyrzeczenia. Ludzkość jest tworem Mądrości Bożej, a „nasze” naprawianie jest nieświadomym działaniem Szatana.

    W tej radości i pokoju do gabinetu wszedł chory psychicznie z ojcem, który bał się mówić o agresji syna. On sam pokazywał, że ma chorobę pod językiem (naturalne rozszerzenie żył z zasinieniem). Z trudem udało się wybrnąć z opałów, bo pacjent atakował: „przecież pan jest lekarzem i powinien pan wiedzieć to wszystko”!

   W drodze na nabożeństwo różańcowe w sercu pojawiło się pragnienie połączenia z Panem Jezusem (w Eucharystii), a w kościele - podczas modlitwy - siedziałem malutki, skulony, prawie na granicy płaczu.

    Przypomniałem sobie, że w nocy moją uwagę zwróciły słowa: "owoc żywota Twojego, Jezus”. Nawet nie dziwię się, gdy kapłan w rozważaniach je podkreśla. Z wielką jasnością przebiegła wielkość Maryi, Jej Niewinność, Wytrwałość i Czystość...! Dzisiejszy dzień ofiarowałem Matce i nawet nie proszę razem z ludem, ale „dziękuję, dziękuję”!

    W Fatimie lud prosił i teraz powinien prosić: „wróć mi męża, daj zdrowie, pomóż”! Przepływają obrazy opuszczonych żon, rozłąka wielu małżeństw! Św. Hostię przyjąłem dla Matki Bożej...Ona będzie wiedziała co uczynić z tym darem.

                                                                                                                   APEL