Dzisiaj nie planowałem Mszę św. porannej, ale napłynęło pragnienie bycia u spowiedzi, bo trwa "kolęda" i wieczorem może nie być kapłana. Dopiero w pragnieniu oczyszczenia duszy widzisz, co oznacza łaska Boga, który dał nam namaszczone sługi.

    Wszedłem do ciemnego kościoła (znak duchowy), a po jego rozświetleniu kapłan mówił o godności uczestniczenia w Najświętszej Ofierze. Pan Jezus uzdrowił w Świątyni Jerozolimskiej porażonego. Przybył spowiednik, a ja pobiegłem do obmycia się jako nieczysty duchowo. Łzy zalały oczy, bo właśnie płynęły słowa pieśni do Boga: „czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary, za dobrodziejstwa, których nie ma miary”.

    W przychodni trwała zwykła „młócka”, ale o 11.00 zgasło światło (awaria). Dzień kończą przykre schorzenia pacjentów: nawykowe zwichnięcia stawów barkowych u chłopca, 40-latek z przepuklina oraz wizyta u 97 latka po złamaniu szyjek k. biodrowych (ma wstawione protezy stawów biodrowych). Jako znak zaciął się zamek w drzwiach samochodu.

    Wróciłem na dyżur lekarza przychodni, a przepłynęły obrazy potwierdzające dzisiejszą intencję: w telewizji pokazano zatrutych tlenkiem węgla oraz alkoholem (izba wytrzeźwień), płakały matki dzieci z nowotworami, którym przerwano kurację (brak nowoczesnych leków), ofiary błędnych rozpoznań oraz leczenia operacyjnego i chłopca porażonego po upadku. W pościgu za złodziejami jedna kula zabiła obu i trafiła w samochód policyjny.

    To wszystko miałem pokazane w ciągu jednego kwadransa. Krążyłem w bólu, bo nie było pacjentów i odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Po powrocie do budynku trafiłem na relację o wybuchu w bloku oraz pieca w szkole, a także ofiary zatrutego spirytusu.

    Chciało mi się płakać, bo ludzie mają tak wiele nieszczęść i kłopotów. Właśnie w Salwadorze po trzęsieniu ziemi 45 tys. ludzi straciło dach nad głową! Przypomniał się poranny widok, gdy w drodze do kościoła właściciel zepsutego „Poloneza” brał go na hol oraz dramat biograficzny oglądany przez żonę („Blask”), gdzie wielki pianista zapadł na chorobę psychiczną. Syn chciał zadzwonić do swojej dziewczyny, ale padł jej telefon.

    Zamek w moim samochodzie zaczął działać po naoliwieniu, bo mam tylko pokazywane cierpienia tych...za których się modlę.

                                                                                                                                  APEL