Na Mszy św. oazowej były słowa o Panu Jezusie Zmartwychwstałym, a ja zjednany z Bogiem poczułem łączność z cierpiącymi w odległych krajach. Spójrz na ten świat od Stwórcy, który ogarnia wszystko z przeniknięciem serc oprawców i ofiar.

    Zebrała to wszystko Joanna Kluzik w krótkim art. ”Świat spływa krwią” - z przerażającym zdjęciem głodzonych na śmierć - przywiązanych w pozycji pionowej do metalowych beczek.

   W tym czasie dominowały czystki etniczne w Bośni skąd usuwano muzułmanów, ale Amnesty International odnotowała w tym czasie łamanie praw człowieka w 161 krajach świata. Nie będę wymieniał barbarzyńskich metod, które stosowały „szwadrony śmierci”. Czas zmienia tylko metody, bo wówczas szokiem było wieszanie za przeguby rąk i nóg oraz torturowanie przykładaniem elektrod do brzucha lub  genitaliów.

   Od Ołtarza św. poproszono o zgłaszanie intencji. Głośno wypowiedziałem prośbę o modlitwy za chrześcijan głodzonych na śmierć w Sudanie. Ile dobra mogłaby uczynić taka stała grupa modlitewna w parafii...z różnymi wyrzeczeniami.

    Kapłan mówił o przebaczeniu, a ja ujrzałem Pana Jezusa na krzyżu z pierwszymi słowami: „Boże mój, przebacz im, ponieważ nie wiedzą co czynią”. Poprosiłem Boga o wybaczenie wszystkim moim wrogom, bo gubią swoje dusze czynieniem „dobra” czyli śledzeniem mojej osoby.

   W poczuciu tych Polaków jest to patriotyzm, ale poznając zwyczaje wskazanej osoby można ją łatwo zlikwidować. Obecnie nie zabija się strzałem z bliskiej odległości. Wróg umiera naturalnie...

    Łzy zalały oczy, gdy młodzież śpiewała: „Mój Mistrzu, prowadź mnie drogą, którą przebyć muszę, tak jak Ty” oraz „jeżeli chcesz Mnie naśladować to weź swój krzyż na każdy dzień i chodź ze Mną zbawiać świat”...

    Dlaczego ludzie nie przychodzą tutaj. Czy wiedzą jak wiele tracą? Eucharystię ofiarowałem za głodzonych na śmierć chrześcijan w Sudanie. Wracałem w wielkim smutku odmawiając moją modlitwę, a doszły do tego cierpienia chrześcijan w Chinach i Zimbabwe, gdzie dodatkowo jest wielka bieda i upały. Tam rytm bębnów wzmaga się, gdy kielich jest jest uniesiony przez kapłana...

    Jakże chciałbym mieć jakąś pamiątkę po św. s. Faustynie. Za jej wstawiennictwem doszło do mojego nawrócenia, które wyda owoc większy niż uzdrowienie 1000 ludzi. Mój charyzmat sprawi, że wielu odnajdzie drogę do Boga, bo większość szukających światła ginie jak ćmy i muszki z uporem wpadające w żar lampki nocnej. 

    Na ten moment w ręku mam „Zapiski metafizyczne” Gabriela Marcela, który zagmatwał się w determinizmie i dualizmie. Po co tracić czas na różne rozważania?

    Podczas kontynuowania mojej modlitwy przesuwały się wszystkie punkty zapalne na świecie (Kurdowie, Ormianie, Chorwaci, chrześcijanie w Sudanie i Chinach, itd.). Dodam, że z żoną pościmy „o chlebie i wodzie” w środy i piątki w intencji pokoju w b. Jugosławii.

    Ten zapis kończyłem późną nocą i nagle ujrzałem, że Bóg obdarzył mnie bardziej niż Swojego Syna, Pana Jezusa, bo mam dom i rodzinę, wodę w kranie i gaz z możliwością kąpieli!

    Padłem na kolana i zawołałem z płaczem: „Ojcze mój! Panie każdej chwilki mojego życia! Tak pragnę to wszystko zapisać na świadectwo Twojej Dobroci”…

                                                                                                                           APEL