Minęła północ po tygodniu z Bogiem Ojcem. W takim zaproszeniu otrzymujesz „specjalną ochronę i pomoc”, ale zarazem mogą nadejść różne próby duchowe.
Zaznaczyłem, że minęła północ, bo w tygodniu z TATĄ udało się nadrobić zaległości w zapisach, a teraz niepotrzebnie tracę czas na poprawki, które nie udawało się edytować. To sprawiło, że położyłem się o 3.30, a zły przeszkadzał w zaśnięciu, bo zalał mnie...marzeniami seksualnymi.
Ktoś, kto żąda od „modlących się” i „latających do kościoła” świętości zdziwi się takim grzechem. Pożądliwość ciała to broń Szatana. Ja mam świadomość tego, ale przed zaśnięciem duch jest słaby i trudniej jest panować nad myślami i wyobraźnią.
Radość zmysłowa daje grzech i rozterkę, bo tracimy czystość niezbędną w czasie Eucharystii. Zawołałem w końcu do św. Józefa z lilią w ręku i przespałem czas wszystkich Mszy św. porannych. To jeden z przykładów świata wyobrażeń.
Pan Bóg dał nam: rozum, pamięć, wyobraźnię, a także namiętności...i wolną wolę! Zapamiętaj, że Szatan nie śpi, a upatrzone osoby, które biorą udział w walce duchowej są jego celem! Zło jest w nas (grzech pierworodny)...w tym pożądliwość ciała.
Mamy trzy możliwości: 1. duch panuje nad ciałem i zmysłami...należy przeciwstawiać się pokusom natychmiast, ale przyjemne są marzenia (w tym wypadku seksualne)...mogą dotyczyć także zemsty lub krzywdzenia kogoś, itd. 2. wolna wola ulega niskim instynktom i jest jak chorągiewka na wietrze 3. wreszcie przeważają pożądliwości ciała i panują nad duchem...tak jest u większości, bo w naszej wierze nie mówi się o działaniu Szatana.
Na ten moment św. Paweł mówi: „jeżeli będziemy żyli wg ciała, czeka nas śmierć”. Ogarnij myśli i pragnienia dyktatorów, przywódców mafii, a nawet zwykłych ludzi chorych na władzę. Dołóż do tego przywódców religijnych, heretyków odrywających wiernych od Boga Objawionego.
Trzeba dawać odpór na początku pokusy. Szatan podsuwa ja w różny sposób...od iskry do nagłego pożaru. Pofolgujesz w wyobraźni i możesz uczynić wielkie zło w myśli, słowie i uczynku.
Jako niegodny błogosławieństwa Monstrancją nie poszedłem na nabożeństwo majowe i prowadziłem bój o pojechanie na Mszę św. wieczorną. Miałem złudną nadzieję, że będzie spowiednik. Nie wiedziałem czy mogę przyjąć Pana Jezusa w Eucharystii, ale zostałem zadziwiony zatrzymaniem wzroku, a nazywam to „patrzeniem”:
1. obrazu św. s. Faustyny 2. feretronu z wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego, który znajdował się na przeciwległym roku kościoła 3. dodatkowo - po podniesieniu głowy - zauważyłem chorągiew z napisem „Jezu ufam Tobie”…
Serca zalało poczucie przebaczenia, bo moja nieczystość w myślach i pragnieniu była wynikiem pokusy, którą pokonałem i bolałem z jej powodu, a także przepraszałem. Przypomniałem sobie słowa: „Szczęśliwy ten, komu została odpuszczona nieprawość" oraz słowa proroka Izajasza: "Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! - mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna" (Iz 1, 18).
Przypomniała się ciężarówka załadowana ziemią, która wjechała na teren parafii i przysypała nierówności na wykonywanym parkingu. Tak jest z naszymi grzechami za które żałujemy.
Siostra zaczęła śpiewać pieśń: „Jezu w Hostii utajony daj mi Serce Twoje, daj. Tyś mi jeden ulubiony, Tyś mojego serca raj”. Po zjednaniu z Panem Jezusem chwyciłem twarz w dłonie, głowa opadła na ławkę i tak właśnie wołałem przepraszając i dziękując Bogu.
Zdziwiłem się ułożeniem Eucharystii w koronę, zwinięcie się i rozpuszczenie w ustach, a to była „nagroda” za pokonanie ciała i przybycie na spotkanie ze Zbawicielem.
Chciałem posiedzieć na ławce, ale musiałem uciec do samochodu, bo trwał inwazja komarów. Do spowiedzi trafię rano 31 maja i otrzymam zalecenie uczestnictwa w ostatnim nabożeństwie majowym, a to nie będzie przypadkowe...
APEL