Najświętszego Imienia Maryi

    Zacząłem opracowanie tej intencji (07.06.2017 r.), która jest na czasie, bo trwa już III Wojna Światowa z naszą wiarą i krzyżem! Król Jan III Sobieski w 1683 roku stoczył zwycięską bitwę pod Wiedniem z armią wielkiego wezyra tureckiego Kafa Mustafy. Z wdzięczności za pomoc Boga i Matki Jezusa poprosił wówczas papieża Innocentego XI, aby ten dzień uczynić świętem Imienia Matki.

   O 7.40 siedziałem sam w gabinecie lekarskim, a nagle moje serce zalała radość Boża, która nie ma nic wspólnego z radością naszego ciała. Nie można tego przekazać. Zrozumiałem, że jest to pocieszenie od Matki Jezusa.

   Moja dusza zaczęła krzyczeć: „Imieniny Matki Prawdziwej! Dziękuję Ci Matko nasza. Dziękuję za Twoje Serce, którego nikt nie ogarnie. Matko, Matko...nie chciałbym już Cię obrażać i unikać, bo służba dla Ciebie jest najsłodsza na świecie”!

  • Matko, kto pamięta o Twoich Imieninach?

  • Ja będę pamiętała o twoich!...

   Trwa normalny dzień pracy z odczuciem, że jestem zwolniony z modlitw! Tutaj wyjaśnię, że wówczas miałem narzucony zestaw modlitw (różaniec, różaniec Pana Jezusa, koronka do Miłosierdzia Bożego, itd.).

   Do pacjentki wierzącej mówię, że „jeżeli ona nie będzie zdecydowanie mówiła o Bogu...to kamienie wołać będą!” Dodałem, że odpowiada za dusze sąsiadów i musi modlić się za nich. Natomiast babci - narzekającej od 10 lat i bojącej się śmierci - wykrzyczałem do ucha, że jesteśmy po śmierci i nigdy nie chciałaby wrócić do swojego ciała (skorupy).

    Na jej twarzy zauważyłem uśmiech i powiedziała, że w czasie pobytu w obozie sąsiedzi pytali 3-letniego synka: kiedy wróci mama, a on zawsze odpowiadał, że w Wielki Piątek! Tak też się stało, bo wróciła w Wielki Piątek.

    Teraz jest u mnie młody mężczyzna, który w czasie pracy przy izolatorach (wysokie napięcie) doznał przepalenia środka podudzia, bo ktoś włączył prąd. Przed wejściem na stanowisko czuł na kl. piersiowej odpychający go ucisk, ale nie posłuchał tego ostrzeżenia. W jednej sekundzie kość miał na wierzchu, a teraz opada mu stopa.

   Zaleciłem, aby poprosił Matkę Bożą o pomoc w zagojeniu jątrzącej się rany. Potwierdza, że nie próbował, a ja opowiedziałem mu własne doświadczenie z ranami zadanymi przez psy.

   O 15.00 kręciłem się po mieszkaniu, a zły podsuwał mi picie alkoholu, bo dzisiaj są Imieniny Matki! Dziwne, ponieważ do picia alkoholu nigdy nie namawia żadna matka. Wiedziałem już, że nie jest to zaproszenie od Matki Prawdziwej! Uratował mnie brak włoszczyzny, bo musiałem pojechać na działkę, gdzie pojawiło się pragnienie modlitwy.

   W marnej budce, ale w ciszy i samotności trwała moja godzinna modlitwa...to najpiękniejsze chwile na ziemi, bo spędzone ze Zbawicielem. Dodałem jeszcze różaniec Pana Jezusa, gdzie jest cząstka: „Pan Jezus, Twój Syn oddał za mnie Życie”...

   Łzy zalały oczy, bo ujrzałem kuszenie przez demona: „Jezu mój! Jezu...jak wiele dusz jest w ten sposób gubionych!” W drodze powrotnej odmawiałem modlitwę przebłagalną, a pod piwiarnią koronkę do Matki Bożej Miłosierdzia. Jakże są tam piękne słowa: „Matko Miłosierdzia ,broń nas od nieprzyjaciół i przyjmij w godzinę śmierci”.

   Dzisiaj trwa posiedzenie Sejmu z zaostrzeniem walki politycznej, a wszelkich wrogów ludu należy szczególnie pilnować. W moim sercu jest tylko miłość i współczucie dla tych ludzi,  bo często są to śmiertelnie chorzy, a nawet leczeni przeze mnie. „Jezu mój. Jezu!”

   Po modlitwach z mocą mówiłem do takiej pani, mojej pacjentki...o duszy, wyzwoleniu przez śmierć i dalszym naszym istnieniu! Wskazałem jej na sens cierpienia oraz na dar schorzeń przewleklych z możliwością modlenia się i przyjmowania cierpień zastępczych.

   Ktoś w złości powie, że cały dzień tracę na głupoty, a ja odpowiem na to, że większość traci czas na zabijanie własnej duszy! Nawet nie wierzą w istnienie szatana, bo to było dobre w średniowieczu, ale dzisiaj w dobie komputerów i rozwoju  w i e d z y...pachnie babcią z Koziej Wólki.

   Późno. Przeważyło ciało i wypiłem, co miałem czyli  "coś tam...coś tam": „Panie Jezu. Ty, wiesz, że jeszcze jestem słaby...naprawdę jestem słaby!" Nagle „ujrzałem”, że uczyniłem to w najważniejszymi godzinami każdego tygodnia (czas od 21.00 w czwartek do 15.00 w piątek)! Ze wstydu nie mogłem spojrzeć w Oczy Pana Jezusa Miłosiernego!

   Dzisiaj, gdy to edytuję (7 czerwca 2017 r.) Matka Boża przyszła ponownie. Po przebudzeniu popłakałem się, bo żona na stoliczku położyła aktualne Orędzie Maryi Królowej Pokoju (z maja 2017 r.) z Medziugorie. Tam jest prośba do mnie, abym był „świadkiem pokoju i miłości w tym niespokojnym świecie”…

                                                                                                                                   APEL